- Michael ? Co ty tu robisz do cholery ? - syknęłam mając ochotę zatrzasnąć mu drzwi przed nosem.
- No jak to kochanie ? Nie cieszysz się na mój widok ? Myślałem, że rzucisz mi się na szyję - powiedział sarkastycznie dodając do tego swój arogancki uśmiech.
- Przeliczyłeś się kochany - odpłaciłam mu się równie niechętnym tonem, kładąc nacisk na słowo kochany.
- Wow, ktoś tu się zrobił wyszczekany - zmrużył oczy przekrzywiając głowę na prawo.
- Ktoś tu przestał znosić twój gówniany charakterek - uśmiechnęłam się złośliwie.
- Luke ! Może zabrałbyś swojego pieska, nie chce mnie wpuścić.
Krzyknął do blondyna, który właśnie schodził ze schodów.
Pieska ? Co za idiota ! Dobrze, że Hemmings wkroczył do akcji lekko odciągając mnie od drzwi, inaczej wydrapałabym Clifford'owi oczy. Michael jakoś zbytnio się nie krępował uwalił się na kanapie, kładąc brudne buciory na puchaty dywan.
- Skurwiel - wymamrotałam marszcząc brwi, dopiero po chwili orientując się, że Luke cały czas mi się przygląda.
- Nie wiem czy dobrym pomysłem jest zostawiać was samych.. Pozabijacie się.
Co on powiedział ?!
- O co chodzi Luke ?! - wycedziłam taksując blondyna morderczym wzrokiem.
- Księżniczka znowu zaczyna mieć problemy.
- Zamknij się Michael, bo wcale nie pomagasz.
Blondyn miał rację, sam widok Clifford'a wzbudzał we mnie złość.
- Weź pod uwagę to, że zawsze możemy ją związać i zamknąć w pokoju - czerwonowłosy uśmiechnął się złośliwie, a Luke pokręcił głową ciągnąc mnie za rękę na piętro. Weszliśmy do jakiegoś pokoju, a blondyn zamknął drzwi.
- Everly musisz zostać z Michael'em.
- Nie zostane z nim - powiedziałam twardo.
- Ale musisz.
Do cholery czy on mnie w ogóle słucha ?
- Której części nie zostane z nim nie zrozumiałeś ? - uniosłam brew. Luke westchnął i pociągnął za końcówki włosów.
- Będę szczery.
Wow, co za deklaracja Hemmings.
- Harry współpracuje z Marcus'em i planuje nas wszystkich pozabijać, ale teraz za cel obrał sobie waszą dwójkę więc, gdy my będziemy się nim zajmować, wy będziecie tu całkowicie bezpieczni, nawet jeśli coś pójdzie nie tak.
Wiedziałam, że mówi prawdę, bo szczerze mówiąc nie potrafi kłamać, przynajmniej ja od razu rozpoznaję, gdy coś kręci.
- Dobra, poświęcę się dla dobra sprawy - powiedziałam z udawanym dramatyzmem.
Hemmings parsknął śmiechem i pokręcił głową.
- Jesteś niemożliwa.X-X-X
- Luke ! - wybiegłam z domku, gdy chłopak stał przy samochodzie przygotowując się do jazdy.
- Obiecaj mi coś - powiedziałam lekko dysząc. Chłopak zmarszczył brwi i odepchnął się od boku samochodu podchodząc bliżej mnie.
- Nie daj się zabić - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- No proszę, proszę czyżby Everly Parker martwiła się o Luke'a Hemmings'a ? Którego wielkorotnie nazwała dupkiem lub innym równie wulgarnym określeniem.
W jego głosie wyczułam rozbawienie i nutę kpiny.
- Nie bądź chamem - opuściłam wzrok na buty czując się jak idiotka. Po chwili uniósł moją głowę do góry, tak abym spojrzała w jego oczy.
- Wszystko pójdzie zgodnie z planem - powiedział i lekko mnie przytulił. Zamknęłam oczy i przez te ułamki sekund wdychałam zapach jego perfum i starałam się zapamiętać rytm w jakim biło jego serce. Ocknęłam się, gdy odsunął się ode mnie i wsiadł do auta. Nawet nie wiem kiedy odjechał... Dzieje się ze mną coś złego, chyba oszalałam. Tak, zdecydowanie oszalałam, normalni ludzie nie darzą swoich porywaczy pozytywnymi uczuciami. A ja, chyba..chyba go lubię.XLukeX
Czekałem na chłopaków w mieszkaniu Harry'ego. Przed chwilą dzwonił Calum, który był w szpitalu dyskretnie pilnując, aby ten psychol nie zrobił czegoś Karlie. Właśnie wyszedł od niej z sali i pewnie teraz wraca do domu czyli do akcji wkracza Ashton, który ma go unieszkodliwić. Kilkanaście minut później, gdy moje zniecierpliwienie sięgało zenitu przyszedł Ashton, który niósł nieprzytomnego lokatego chłopaka.
- Sprawiał problemy ? - zapytałem, gdy przywiązywaliśmy go do krzesła w jego sekretnym pokoju.
- Nie, zaskoczyłem go. Jak na kogoś, kto zajmuje się morderstwami nie jest zbyt wyczulony - prychnął Irwin. W tym samym momencie odwróciliśmy się, bo do pokoju wpadł Hood. No to możemy zaczynać zabawę.
- Pobudka Harry ! - krzyknąłem, gdy Ashton wylał wiadro zimnej wody na głowę chłopaka. Ocknął się głośno nabierając powietrza i potrząsając głową, do której zaczęły się przyklejać mokre loki.
- Trzy lata w psychiatryku, miałeś nigdy stamtąd nie wyjść.. Marcus pomógł ci zbiec ?
- Nie twój zasrany interes - syknął zaciskając dłonie w pięści.
- Zrobiłeś krwawą masakrę w jednym z londyńskich liceów, było o tobie głośno. Siedemnastolatek, który zabił 22 osoby.. Marcus się tobą zainteresował i pomógł ci zbiec z Anglii, żebyś tutaj mógł być jego chłopaczkiem od brudnej roboty - wyraz jego twarzy świadczył o tym, że go rozgryzłem.
- Ile osób dla niego zabiłeś ? - zapytałem, spoglądając na wszystkie zdjęcia znajdujące się za jego plecami.
- 158 - powiedział dumnie.
Podszedłem do stołu z nożami i wybrałem jeden z nich, wróciłem do Harry'ego obracając go w rękach. Gdy chłopak zobaczył nóż głośno się roześmiał. Rozzłościł mnie i to, że jest psycholem, u którego takie zachowanie jest jak najbardziej na miejscu go nie usprawiedliwia.
- Nie sądzisz, że poszło Ci ze mną zbyt łatwo ? - powiedział, a ja zmarszczyłem brwi w skonsternowaniu.XEverlyX
Miałam dziwne przeczucie, że stanie się coś złego.. Dopadło mnie zaraz po tym jak Hemmings odjechał. Wróciłam do domu i zaczęłam nerwowo krążyć po pokoju za każdym razem zaglądając w okno, które było naprzeciwko drogi.
- Usiądź wreszcie, bo zaraz sam cię przywiążę do krzesła - powiedział Michael, który siedział na kanapie oglądając jakiś mecz.
- Jakoś nie wszyscy mają w dupie to, że teraz twoi przyjaciele mogą być w niebezpieczeństwie - syknęłam, spoglądając za okno.
- Widocznie nie znasz ich tak dobrze jak ja i chyba lekko dramatyzujesz..
- Albo zależy ci na jednym blondynie, co ? - powiedział sugestywnie się uśmiechając.
- Jesteś idiotą - powiedziałam, ale równocześnie poczułam gorąco na policzkach. Cholera.
- Oczywiście, że tak przecież Luke jest taki słodki - udał mój ton głosu złośliwie się uśmiechając.
- Jesteś wkurwiający, aż dziwie ci się, że masz tak liczne grono przyjaciół. AŻ trzech, chyba cudem wytrzymują.. - odgryzłam mu się.
- Och kochanie, nie musisz być zazdrosna, nie zabiorę ci Luke'a.XLukeX
- Och, nie rób takiej miny Hemmings. Dobrze wiedziałeś, że Marcus już dawno przestał być nieszkodliwy, a teraz jest sprytniejszy niż myślisz - powiedział odchylając się do tyłu na krześle. Zacisnąłem zęby, bo chłopak coraz bardziej działał mi na nerwy.
- Zdradze wam wszystkim sekret - wyszeptał pochylając się do przodu. W jego oczach błysnęło szaleństwo.
- Umiecie dotrzymywać tajemnic ?
- Do rzeczy Styles - syknął Calum.
- Zginiecie. Wszyscy. Zanim zdążycie dotrzeć do niego, on zabije was wszystkich. Jednego po drugim, będzie niszczył was po kolei, rozrywał wam serca, zabierał wszystko co dla was ważne, zniszczy wasze uczucia. Zrobi z waszych żyć jedno pierdolone piekło będziecie błagać o śmierć, patrząc na śmierć innych.
- Tak się boję ! - krzyknął Ashton udając przerażenie.
- Myślisz, że uwierzymy w słowa psychola ? - dodał Calum. Harry zaśmiał się parszywie.
- Dowód na moje słowa właśnie teraz bierze ostatnio oddech..
Nie wytrzymałem. Wszystko co w sobie skumulowałem wybuchło. Ostatnie co zapamiętałem to ochytny uśmiech na ustach Harry'ego. Później zaślepiła mnie furia.
- Luke, co ty do kurwy zrobiłeś ?! Mogliśmy wyciągnąć od niego informacje !! - krzyczał Ashton, gdy resztki złości opuszczały moje ciało, a ja mogłem racjonalnie myśleć.
- Wszystko poszło za łatwo.. - wymamrotałem.
- Luke, cholera ogarnij się ! - krzyknął Ashton potrząsając moimi ramionami.
- Podstęp. Ostatni oddech. Niszczył po koleji. - brzmiałem jak kompletny wariat, ale analizując wszystko dochodziłem do okropnej prawdy.
- Kurwa ! - wykrzyknąłem, gdy wszystko ułożyło się w klarowną całość.
CZYTASZ
Uprowadzona L.H. (W EDYCJI)
FanfictionNazywam się Everly Parker i przez swojego cholernego pecha zostałam uprowadzona przez największy gang w Sydney... Historia poddawana EDYCJI