32.

20.7K 956 33
                                    

- Harry ! - krzyknęłam przykładając rękę do walącego serca. Jak to możliwe, że poruszał się tak bezszelestnie..
Powoli zaczynało mnie to irytować, a co gorsza było przerażające, gdy wyłaniał się z mroku, a jego szmaragdowe tęczówki błyszczały.
- Mnie nie musisz się bać.. - powiedział dodając swój czarujący uśmiech, a jednocześnie w jego oczach zauważyłam dziwną iskrę. Odwzajemniłam uśmiech, który bardziej był zbliżony do grymasu.
- Co z Karlie ? - zapytałam wiedząc, że wciąż przebywa w szpitalu. Spotkałam ją dzisiaj na korytarzu, jej spojrzenie wręcz ziało urazą.
- Czuje się dobrze, ale sądzę, że jej stan w każdej chwili może się pogorszyć - w jego oczach znowu zobaczyłam dziwny blask. Teraz nie czułam się komfortowo w jego towarzystwie, gdzieś w środku czułam niepokój. Nie chciałam być z nim w jednym pomieszczeniu.
- Uum.. Właściwie ja już wychodzę...
- Och, szkoda - użył przesłodzonego tonu, który utwierdził mnie w tym, że coś jest nie tak.
- Może pozdrowić od ciebie Karlie ?
- Nie sądzę żeby chciała słyszeć cokolwiek o mnie - odparłam, a on uniósł prawy kącik ust do góry w niepokojącym uśmiechu.
- To może być ostatnia szansa, później może być za późno..
- Cześć Harry.
Wyszłam, a po plecach przebiegł mi dreszcz. Zdecydowanie wolałam Harry'ego z dołeczkami i niewinnym uśmiechem.

X-X-X

Dzwonek do drzwi, przerwał niezmąconą ciszę.
W małych odstępach czasowych ostry dźwięk przeszył ciszę kilka razy. Co za natarczywy typ, zmarszczyłam brwi mając ochotę nauczyć przybysza cierpliwości. Otworzyłam drzwi i już miałam rozpoczynać kłótnię, ale gość zdążył już przepchnąć się pomiędzy mną, a drzwiami i wtargnąć do mojego mieszkania.
- Pakuj się - powiedział blondyn zajmując miejsce w fotelu.
- Możesz mi łaskawie wyjaśnić o co chodzi ? - starałam się pozostawać spokojna, kiedy złość buzowała w moich żyłach.
- Wyjeżdżamy, pakuj się - powiedział włączając telewizor. Jasne, czuj się jak u siebie..
- Nigdzie nie jadę - założyłam ręce na piersi.
- Zrób chociaż raz to co ci każę bez zbędnych ceregieli.. Powiedzmy, że zabieram cię na miły weekend nad jezioro. To jak ? Będzie po dobroci ?
- Będzie - wycedziłam.
Miałam wielką ochotę go spoliczkować i zetrzeć ten durnowaty wyraz twarzy.
- Nie uśmiechaj się jak idiota, bo jeszcze się rozmyślę - powiedziałam, wchodząc do pokoju i zastanawiając się gdzie mam jakieś większe torby.
Po trzydziestu minutach weszłam z zapakowaną torbą do salonu i zastałam blondyna, który oglądał jakiś mecz piłki nożnej. Odkaszlnęłam dając znak, że jestem obecna, ale Luke był zbyt wciągnięty oglądaniem żeby to zauważyć. Wgapiał się jak ostatni idiota w ten migający ekran. Dopiero, gdy sięgnęłam po pilota leżącego na kanapie i wyłączyłam telewizor poświęcił mi uwagę.
- Jakbyś nie zauważyła ja to oglądałem - powiedział swoim aroganckim tonem, który w błyskawicznym tępie potrafił mnie zirytować.
- Jakbyś nie zauważył ja tu czekałam - odparłam też nie siląc się na miły ton.
Muszę stwierdzić, że zapowiada się bardzo miły weekend.

X-X-X

Byliśmy już jakieś półtorej godziny jazdy od Sydney, gdy blondyn skręcił w drogę biegnącą przez środek lasu. Nie miałam złych przeczuć i nie obawiałam się tego, że ma zamiar mnie wywieźć, zabić i zakopać pod jakimś drzewem. Samochód zatrzymał się wyrywając mnie z zamyślenia. Spojrzałam za szybę i westchnęłam z zachwytu. Przed nami stał drewniany domek, który wyglądał niesamowicie.
- Wysiadasz ? Czy spędzisz noc gapiąc się na ten domek ?
Czy on zawsze musi wszystko popsuć ? Gdyby mój wzrok mógł zabić właśnie teraz Hemmings siedziałby martwy. Wyszłam z auta i gwałtownie zamknęłam drzwi. Dobrze wiedziałam, że to go zdenerwuje, dlatego uśmiechnęłam się złośliwie, gdy przez szybę zauważyłam jak klnie.
- Jest otwarte - wycedził zabierając torby z bagażnika.
Wnętrze pozornie starego domku było urządzone bardzo nowoczesnie. Z korytarza można było przejść do salonu lub wejść rzeźbionymi schodami na piętro.
Salon był położony dwa stopnie niżej od poziomu podłogi. W rogu był kominek, pod którym leżał biały puchaty dywan, a za nim kanapa. Było bardzo przytulnie, a w powietrzu unosiła się woń wanilii.
- Możesz się rozgościć - rzucił Luke, który ominął mnie wchodząc schodami na górę. Zeszłam po stopniach do salonu i usiadłam na kanapie wciąż rozglądając się po nowym miejscu.
- Potrzebujesz czegoś ? - odwróciłam głowę spoglądając na blondyna, który ściągał swoją jeans'ową kurtkę pozostając w przylegającej do ciała czarnej koszulce. Lekko mnie to rozkojarzyło.
- Gdzie tu jest toaleta ? - zapytałam, starając się odwrócić wzrok od jego torsu.
- Na piętrze pierwsze drzwi na prawo.
Gdy po kilkunastu minutach zeszłam na dół ubrana w moją wygodną onesie, którą dostałam na święta od Karlie w kominku płonął już ogień, a Hemmings wchodził do salonu z dwoma kubkami. Gdy mnie zauważył parsknął śmiechem o mało nie wylewając napojów.
- Myszka Miki ? Myślałem, że przedział wiekowy osób noszących takie rzeczy kończy się gdzieś w okolicach dwunastu lat - zakończył to swoim kpiącym uśmieszkiem.
- W takim razie źle myślałeś - ominęłam go i opadłam na kanapę.
- Chcesz gorącej czekolady ? - zapytał stojąc nade mną z kubkami w dłoniach.
- Nie - warknęłam marszcząc brwi, choć tak naprawdę miałam cholerną ochotę na tą czekoladę, bo jej zapach zdążył już do mnie dojść.
- Wiem, że ją chcesz, a nawet jeśli nie to nie masz wyjścia, bo już ją zrobiłem - wręczył mi kubek z parującym napojem i usiadł ze swoim kubkiem obok mnie. Wzięłam mały łyk, wpatrując się w płomienie, kątem oka spojrzałam na Hemmings'a, który robił dokładnie to samo.
- To jaki jest prawdziwy powód naszego przyjazdu do tego miejsca ? - zapytałam po dłuższej ciszy.
- Chciałem po prostu miło spędzić z tobą czas..
Zrobiło mi się ciepło w środku, ale to nie wina czekolady tylko słów Luke'a. Uniosłam brew, a on wzruszył ramionami, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem o mało nie wylewając na siebie gorących napojów. Resztę wieczoru spędziliśmy na rozmawianu o wszystkim i o niczym. Dużo się śmialiśmy i chyba pierwszy raz w towarzystwie Hemmings'a czułam sie tak dobrze. Zaczynało się z zachowaniem sporej odległości od siebie, a na koniec skończyłam z głową na jego ramieniu. Rozmawialiśmy chyba do drugiej w nocy, ale nie skończyło się na tym, bo postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Blondyn włączył telewizor zawieszony nad kominkiem i starał się znaleźć coś godnego uwagi. Szczerze nie obchodziło mnie to co wybierze ja już byłam upojona jego bliskością.. Padło na jakiś nieznany mi film, któremu i tak nie poświęcałam uwagi. Wolałam skupiać się na tej chwili, która może się już nie powtórzyć, chłonąć i zapamiętywać każdy detal i drobny szczegół.

X-X-X

Otworzyłam oczy i pierwsze na co zwróciłam uwagę to ręka oplatająca moją talię. Leżałam na kanapie w salonie przykryta do połowy kocem w szkocką kratę. Delikatnie obróciłam się twarzą do Luke'a. Nawet nie drgnął, pogrążony we śnie wyglądał zupełnie niewinnie i uroczo. Boże, jak mogłam o tym pomyśleć ! Patrząc teraz na niego nie powiedziałabym, że ma na sumieniu kilka ludzkich żyć. Otrząsając się z tych dziwnych myśli i coraz większej ochoty dotknięcia jego twarzy. Ostrożne zdjęłam z siebie jego rękę i powoli wstałam. Przykryłam go kocem i wyszłam do kuchni połączonej z salonem. Postanowiłam zrobić dla nas naleśniki, gdy ciasto skwierczało na patelni zaspany blondyn wszedł do kuchni. Pocierał oczy, a jego włosy były w kompletnym nieładzie. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Cześć - powiedział zachrypniętym głosem.
- Cześć - odpowiedziałam kładąc przed nim naleśnika.
Podczas śniadania nie rozmawialiśmy za dużo, a on nawet nie wspomniał o tym, że spaliśmy razem na kanapie. Może tego nie pamięta ? W końcu, gdy wstał mnie nie było przy jego boku. A z resztą czemu ja o tym myślę, przecież to nic nie znaczyło..
Po śniadaniu poszłam się odświeżyć, a gdy zeszłam na dół Luke wyszedł z inicjatywą wyjścia na spacer nad jezioro. Zgodziłam się, bo nie mam zamiaru tracić dnia siedząc w tym domku. Odległość dzieląca jezioro od drewnianej chaty była naprawdę niewielka więc szybko byliśmy na miejscu. Usiedliśmy na drewnianym mostku i rozmawialiśmy, a Hemmings co jakiś czas sprawdzał godzinę jakby czas był teraz istotny.
- Musimy iść - powiedział chowając telefon do kieszeni. Zmarszczyłam brwi, ale bez słowa wstałam i poszłam za nim. Gdy byliśmy już w domku blondyn poszedł do toalety, a ja dla rozproszenia ciszy włączyłam telewizor. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Hemmings nie uprzedzał mnie o ewentualnych gościach, dlatego niepewnie podeszłam do drzwi i powoli otworzyłam drewnianą powłokę. Ten, który znajdował się za nią zepsuł wszystko.
- Niespodzianka !
__________________________________
Cześć ! Nie było mnie tu chyba ze sto lat, ale szkoła i inne zajęcia zwaliły mi się na głowę i mam mało czasu na pisanie, a wieczorami jestem tak zmęczona, że wychodzi totalny bełkot. Nie chcę zawieszać Uprowadzonej, ale jeśli dalej tak to będzie wyglądało to chyba będę do tego zmuszona, tym bardziej, że są osoby, które denerwuje to, ża rozdziały są rzadko dodawane. Co do braku niektórych rozdziałów to nie mam pojęcia co się dzieje z tym Wattpad'em. Spróbujcie
się wylogować i z powrotem zalogować, a jeśli nadal się nie pojawi to dajcie znać postaram się napisać nowy. To by było na tyle z mojej strony.
Trzymajcie się miśki xx

Uprowadzona L.H. (W EDYCJI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz