Zirytowany rzuciłem się na kanapę obok Michael'a.
- Daj jej czas - powiedział czerwonowłosy nie odrywając wzroku od telewizora.
- Nie mamy czasu Mike ! Jeśli będziemy go marnować na zrozpaczoną Everly, to wszyscy zginiemy. Sprawa jest poważna..
- Sprawa zawsze była poważna Luke - Clifford wciął mi się w zdanie, tym razem już całą uwagę skupiając na mnie.
- Ale to ty ją w to wciągnąłeś.. Normalna dziewczyna została wciągnięta do świata, gdzie morderstwa są na porządku dziennym. Żyje pod presją, bo grozi jej niebezpieczeństwo i jak się teraz przekonała jej bliskim również. Ile razy ją zraniłeś Luke, co ? Myślisz, że nikt nie widzi ? Ile razy byłeś miłym i troskliwym i robiłeś jej nadzieję całując się z nią po kątach, żeby następnego dnia powiedzieć jej prosto w twarz, że jest dziwką i wszystko co najgorsze to właśnie jej wina. Wcale jej się nie dziwie, że się załamała, nawet jestem pełen podziwu, że tyle wytrzymała - dokończył obrzucając mnie oskarżycielskim spojrzeniem i wyszedł głośno trzaskając frontowymi drzwiami. Pociągnąłem się za końcówki włosów sflustrowany tym, że ten palant miał racje. Nigdy nie mogę sam przejrzeć na oczy, zawsze muszę dostać solidny opierdol, żeby został wysłany impuls do mózgu z wiadomością "Luke ogarnij się". Nadal zachowywałem się jak dupek, nawet po tym jak obiecałem sobie, że pokaże jej, że mogę się zmienić. Sam nie wiem co do niej czuje, przecież nigdy nie byłem zakochany. Mam osiemnaście lat, a moje doświadczenie z pannami jest gówniane. Nigdy nie było czegoś na dłuższą metę. Ograniczało się to do bajery lasek w klubie, które najczęściej były nietrzeźwe i chętnę, później po upojnej nocy one oczywiście chciały czegoś więcej, ale brzydził mnie fakt, że były tak łatwe, dlatego kończyły na wycieraczce z zamkniętymi przed nosem drzwiami. Zachowuje się jak gówniarz i musiał mi to uświadomić pieprzony Clifford.XEverlyX
Patrzyłam jak ostatnie promienie słońca chowają się za wierzchołkami drzew, pozostawiając niebo w różowo, pomarańczowej barwie, gdy nagle drzwi do pokoju otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Chwilę później poczułam jak materac koło mnie ugina się pod ciężarem siadającej osoby, ale nadal wpatrywałam się w okno. Byłam pewna, że to Luke do chwili gdy czyjeś ramiona nie owinęły się wokół mojej tali i nie przyciągnęły mnie do siebie. To zdecydowanie nie był Luke. Podniosłam wzrok na osobę, która wciąż trzymała mnie w uścisku. Ashton, spojrzał na mnie z mieszanką troski i współczucia w oczach, po czym poprawił się, żeby było mu wygodniej. Jednak nie wypuścił mnie z objęć. To jest właśnie to czego Luke nie może mi dać. Chcę tylko poczuc w kimś oparcie. Chcę odrobiny bezpieczeństwa i troski żeby móc się po tym pozbierać. Nie potrzebuję słów, chcę żeby po prostu ktoś był. Czy to naprawdę tak dużo ? Dla niektórych widocznie tak. Siedziałam w obięciach Ashton'a do późna, nie rozmawialiśmy ze sobą, ale słowa były zbędne. Oglądaliśmy księżyc, który zajął miejsce słońca nad wierzchołkami drzew. W końcu zmęczenie wzięło górę i zasnęłam przy akompaniamencie jego serca.
Tydzień później
XLukeXNie jadła, nie piła i non stop siedziała w tym pieprzonym pokoju wpatrując się w ściany . Starałem się ją zrozumieć, ja też straciłem bliskie mi osoby, ale nie miałem czasu, na załamywanie się. Życie biegło do przodu, a moimi sposobami na wyparcie były alkohol albo narkotyki. Każdy radzi sobie inaczej.
- I co ? - zapytałem Calum'a, który schodził po schodach. On tylko przecząco pokręcił głową. Kolejny raz odmówiła kolacji, zerwałem się z fotela i z zaciśniętymi pięściami zacząłem wchodzić na piętro. Nie widziałem jej od mojej rozmowy z Michael'em, myślę, że nie chciała mnie widzieć.. Z resztą Ashton i Calum byli przy niej, ale teraz przegięła, musi jeść. Chyba, że chce pójść Marcus'owi na rękę i zagłodzić się na śmierć.
Zatrzymałem się przed jej drzwiami biorąc uspokajający oddech. Zapukałem cicho i powoli wszedłem do środka. Zdąrzyłem zobaczyć, jak szybko odwraca głowę do ściany, tak żebym nie mógł zobaczyć jej twarzy. Usiadłem obok niej i delikatnie złapałem jej podbródek chcąc odwrócić jej głowę. Stawiała opór, ale w końcu się poddała i pozwoliła, abym mógł spojrzeć jej w twarz. Czułem się jakby ktoś zadał mi cios w brzuch, który odebrał mi całe powietrze z płuc. Miała ciemne cienie pod oczami, spierzchnięte usta, które straciły malinowy kolor i niemal przeźroczystą skóra. Zauważyłem nawet, że jej obojczyki wystawały odrobinę bardziej. Podczas, gdy ja usiłowałem otrząsnąć się z szoku, ona lustrowała mnie swoimi smutnymi i wyblakłymi tęczówkami.
- Everly, musisz jeść..
- Nie jestem głodna - odpowiedziała, a ja nawet w jej głosie wyczułem zmianę.
- Proszę cię przestań ! Ból, który będziesz sobie zadawała nic ci nie pomoże, to żadna ucieczka, ani wyjście - powiedziałem, a ona odwróciła głowę do okna chcąc powstrzymać wzbierające się w oczach łzy. Znów delikatnie odwróciłem jej głowę żeby spojrzała mi w twarz.
- Nie niszcz siebie, nie zadawaj sobie bólu, nie jesteś tego warta, ani nie ponosisz za to winy. Pomyśl o Karlie, ona napewno nie chciałaby, żebyś to robiła - w tej chwili jej tama pękła, z oczu wypłynęły łzy, a z ust wyrwał się cichy szloch. Złapałem ją za lodowatą rękę, niepewny czy chce czegoś więcej. Tymczasem ona przylgnęła do mojej piersi wciąż płacząc. Zacząłem gładzić jej włosy i zdałem sobie sprawę, że kolejny raz ją zawiodłem. Nie było mnie przy niej, gdy tego potrzebowała. Jestem pieprzonym dupkiem, ale tu i teraz obiecuję sobie, że nie pozwolę, żeby znowu się na mnie zawiodła. Zacisnąłem zęby, znajdę Marcus'a choćby na końcu świata, ale nie pozwolę żeby ktoś jeszcze zginął. Nie pozwolę żeby jej zagrażał. Pocałowałem czubek jej głowy. Pojadę do Otchłani, dla niej.___________________________________
W czasie świąt planuję trochę nadrobić z rozdziałami, także spodziewajcie się nowych, ale pamiętajcie, że to Wy mnie napędzacie, czym więcej gwiazdek i komentarzy tym lepiej xx
CZYTASZ
Uprowadzona L.H. (W EDYCJI)
FanfictionNazywam się Everly Parker i przez swojego cholernego pecha zostałam uprowadzona przez największy gang w Sydney... Historia poddawana EDYCJI