XEverlyX
Kolejny raz głośne westchnięcie opuściło moje usta. Nie zejdę tam nie dam rady. Nie spojrzę Luke'owi w oczy po tym wszystkim co się wydarzyło. Znów zaczęłam chodzić bez celu. Miałam dokładnie wymierzone przekątne pokoju, chyba już całkiem postradałam zmysły. To Luke powinien czuć się niezręcznie, w końcu to on zainicjował pocałunek. A ty go oddałaś idiotko. Szepnął głos w mojej głowie, z którym wciąż toczyłam zażartą kłótnie. Pociągnęłam się za włosy ledwo powstrzymując wrzask irytacji i bezsilności. Byłam wtedy ledwo co obudzona, jeszcze dobrze nie zaczęłam myśleć, a on to wykorzystał. Po pomieszczeniu rozległo się pukanie, a ja zamarłam w bezruchu na środku pokoju.
- Everly ? Mogę wejść ? - rozpoznałam głos Ashtona.
W moim mózgu w końcu doszło do jakiejś reakcji i szybko rzuciłam się na łóżko, szczelnie przykrywając się kołdrą.
- Wejdź - powiedziałam udając zaspany ton.
Drzwi od pokoju wolno sie otworzyły i do pomieszczenia wkroczył Ash.
- Spałaś ? - zapytał unosząc brew.
- Tak, w nocy nie mogłam zasnąć - skłamałam przecierając oczy i lekko ziewając. Nie widziałam u niego przekonania, ale kiwnął głową. Omiutł pokój spojrzeniem jakby próbując doszukać się czegoś podejrzanego.
- Pewnie słyszałaś jak Luke w nocy lunatykował - powiedział, uważnie obserwując moją reakcję.
Zmarszczyłam brwii, ale zaraz się zreflektowałam zaczynając rozumieć o co chodzi.
- No tak słyszałam kroki i jakieś inne dziwne dźwięki - w myślach modliłam się żeby nie drążył tematu.
Nie wyglądał jakby to kupił, ale nie ciągnął tego dalej. Pod jego przeszywającym spojrzeniem kuliłam się w środku.
- Zejdziesz na śniadanie ?
- Tak, za chwilę.
Nie mogę cały czas chować się w skorupie i unikać Luke'a, muszę zmierzyć się z tym wszystkim. Mam nadzieję, że on też o tym zapomni i będzie udawał, że nic się nie stało. Jeżeli zrobi coś głupiego to przy drugiej okazji zrobienia mu krzywdy nie zawaham się. Już wystarczy, że Ashton jest aż zbyt podejrzliwy. Chłopak opuścił mój pokój, a ja starałam się jak najlepiej przygotować do stanięcia oko w oko z Lukiem Hemmingsem.X-X-X
Powoli schodziłam po schodach starając się oszacować czy ktoś przebywa w kuchni. Usłyszałam cichą rozmowę i jeszcze raz odmówiłam cichą modlitwę. Przekroczyłam próg kuchni i odetchnęłam z ulgą, gdy przy stole zauważyłam jedynie Caluma i Ashtona.
- Cześć Everly - krzyknął mulat z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Cześć - odwzajemniłam uśmiech choć może nie był on tak szeroki.
Lubiłam Calum'a był bardzo miły i zabawny choć jak dla mnie odrobinę zbyt głośny. Wolałam sto razy bardziej jego towarzystwo niż Luke'a czy Michael'a. Usiadłam przy stole gdzie czekał na mnie talerz z kanapkami i jeszcze parująca herbata. Zaczęłam powoli jeść, a chłopcy powrócili do rozprawiania nad ulepszeniami nowego Mustanga. Słuchałam ich rozmowy, ale nie wtrącałam się chociaż sądziłam, że zbędne są te wszystkie dodatki skoro Mustang i bez tego jest świetnym samochodem.
- Cal ? - zachrypnięty głos blondyna rozległ się po kuchni. Poderwałam głowę od razu natrafiając na wzrok Luke'a. Stał oparty o próg drzwi leniwie się uśmiechając. Od razu odwróciłam wzrok, natrafiając na spojrzenie Ashtona. Cholera ! Niech oni wszyscy dadzą mi spokój.
- Jesteś mi potrzebny - Calum kiwnął głową i wyszedł z pokoju wraz z Lukiem. Zostałam sam na sam z Ashtonem, między nami zapadła niezreczna cisza.
- Chcesz się gdzieś przejść ? - zapytał niepewnie.
- Jasne - odparłam z uśmiechem. Miałam serdecznie dość siedzenia w tym domu.X-X-X
Roześmiałam się potykając o wystający korzeń. Ashton w ostatniej chwili złapał mnie za łokieć chroniąc od upadku.
- Serio ? - zapytałam zupełnie nie przejmując się tym, że prawie wylądowałam na ziemi.
- Naprawdę - uśmiechnął się lekko i kontynuowaliśmy spacer w głąb lasu.
Nie mogłam uwierzyć, że ten chłopiec ze zdjęcia, które pokazywał mi zaledwie chwilę temu to on. Nie był ani trochę podobny do swojej teraźniejszej przystojnej wersji. Ponownie zaczęliśmy rozmawiać chociaż miałam wrażenie, że Ashton nie jest ze mną całkowicie szczery i wiele faktów zataja. Minęła godzina, dwie może cała wieczność. Nie ważne, z tym chłopakiem traciłam poczucie czasu. Naprawdę zaczynałam się z nim coraz lepiej dogadywać, nawet zignorowałam fakt, że jest jednym z moich porywaczy. On jako jedyny potrafił wywołać na mojej twarzy szczery uśmiech. Jednak ktoś musiał nam zepsuć nasz spacer. Ashton koniecznie chciał zabrać mnie w jedno miejsce, ale telefon jednego z chłopaków pokrzyżował mu plany. Westchnęłam trochę zawiedziona, gdy zawróciliśmy. Po kilkunastu minutach doszliśmy do hangaru, gdzie chłopcy przechowywali auta. Byłam tak pochłonięta rozmową z ciemnymblondynem, że nawet nie zauważyłam, że wracamy inną drogą. Weszliśmy do hali, gdzie Luke i reszta majstrowali przy samochodach. Przez głośną muzykę ledwo co usłyszałam Asha, który powiedział, że potrwa to trochę dłużej. Usiadłam na półce z narzędziami i obserwowałam jak cała czwórka w pocie czoła grzebie we wnętrznościach samochodów.
Nie powiem był to ciekawy widok, cała czwórka była przystojna i przy tych autach wyglądali jak niegrzeczni chłopcy z kalendarza. Nagle zza metalowych drzwi wyłonił się mężczyzna cały ubrany na czarno. Podszedł do Luke'a, wręczył mu białą kopertę i wyszedł zostawiając wszystkich w nie małym szoku.
_______________________________________
Hej kochani ! Tak jak obiecałam mamy nowy rozdział. Mam do Was pytanie, wolicie długie rozdziały w dłuższych odstępach czasu czy krótsze pojawiające się częściej ?
Dodam, że Wasze komentarze bardzo mnie motywują. Do następnego ;*
CZYTASZ
Uprowadzona L.H. (W EDYCJI)
FanfictionNazywam się Everly Parker i przez swojego cholernego pecha zostałam uprowadzona przez największy gang w Sydney... Historia poddawana EDYCJI