12.

30.7K 1.5K 37
                                    

Teraz nadażyła się idealna okazja do ucieczki, wbrew pozorą ciągle o tym myślałam. Chłopcy byli zbyt zaaferowani listem, aby zauważyć, moje zniknięcie. Jednak ja też byłam zainteresowana tajemniczym listem i ciekawość wygrała. Podeszłam do Luke'a, który otwierał białą koperte jakby to była jakaś bomba. W końcu ze środka wyciągnął jakieś zdjęcie przedstawiające ich i jakiegoś nieznanego mi chłopaka wszyscy szeroko uśmiechali się do obiektywu.   Miny całej czwórki momentalnie zrzedły. Wyglądali jakby zobaczyli ducha. Jeszcze chwilę przyglądali się zdjęciu, a później Luke odwrócił fotografie na drugą stronę, gdzie coś było napisane. Przeczytali tekst i spojrzeli po sobie zaciskając szczęki. Nie zdążyłam przeczytać tego co było nabazgrane czarnym pochyłym pismem. Wyrwałam Luke'owi zdjęcie, bo wiedziałam, że sam dobrowolnie by mi go nie dał.
"Nie zapominaj o przeszłości Hemmings. Koszmar może się powtórzyć. Uważaj na...."
Nie zdążyłam doczytać ponieważ wściekły blondyn wyrwał mi fotografie. Oburzenie i irytacja wrzały w moich żyłach, ale nie wygłosiłam żadnego komentarza. Luke był tak zdenerwowany, że z głośnym hukiem powalił metalową szafkę z narzędziami, które z brzękiem rozsypały się po betonowej podłodze. Widocznie nie rozładował jeszcze złości, bo zaczął rzucać narzędziami o metalową ścianę hangaru. Dopiero gdy duży klucz wylądował na masce srebrnego Porshe włączając jego alarm, blondyn wyrwał się ze swojego transu. Pozostała trójka stała wciąż wstrząśnięta i nawet nie próbowała powstrzymywać Luke'a, który ze swoimi zapędami mógłby roznieść połowę aut. Jedynie ja miałam mętlik w głowie i niczego nie rozumiałam. Czułam, że w pewnej mierze to co zawierała dalsza część wiadomości dotyczyło mnie...

X-X-X

W milczeniu siedzieliśmy w kuchni. Zapadał zmierzch i całe pomieszczenie pogrążone było w półmroku, jednak nikomu to nie przeszkadzało. Każdy pogrążony był w myślach, miałam dość tego milczenia i nie wiedzy. Chcę być świadoma tego co się dzieję.
- Od kogo była ta wiadomość i co oznaczała jej treść ? - zapytałam cicho, ale byłam pewna, że wszyscy dobrze mnie słyszeli.
- To nie twój interes - wysyczał czerwonowłosy.
- Wypuśćcie mnie, nie chcę znowu pakować się w jakieś gówno ! - tym razem nie udało mi się zachować normalnego tonu.
- Za późno - chłodno skwitował Luke.
Moje oczy przybrały rozmiary pięciozłotowych monet, a żołądek zawiązał się w supeł.
- Do cholery ! Wypuśćcie mnie ! - krzyknęłam, przerażona słowami Luke'a.
- Proszę bardzo !
Blondyn wstał ze swojego miejsca mierząc mnie wzrokiem.
- Możemy cię wypuścić, ale nie przeżyjesz dwudziestuczterech godzin ! - wykrzyczał.
- To... to wszystko wasza wina ! - krzyknęłam dławiąc się łzami i wybiegając z kuchni. Jedyne co usłyszałam to Ashtona próbującego mnie zatrzymać.
Wbiegłam do swojego pokoju i ze szlochem rzuciłam się na łóżko. O co w tym wszystkim chodzi ?! Czemu twierdzą, że moje życie jest zagrożone ?! W mojej głowie kłębiło się tyle pytań, że miałam wrażenie, że moja głowa zaraz eksploduje. Wpadnę w paranoje, zwariuję. Zaniosłam się jeszcze głośniejszym płaczem nie przejmując się tym, że mogą mnie usłyszeć. Niech słyszą ile bólu mi sprawiają. Po godzinie nieustannego płaczu, miałam tak zapuchnięte oczu i byłam tak wyczerpana, że jedyne co mi pozostało to iść spać.

X-X-X

- Everly.
Usłyszałam szept i otworzyłam oczy.
- Ashton ? - wychrypiałam, widząc w mroku zarys postaci.
- Musisz być cicho, chodź - powiedział zbliżając się do krawędzi łóżka z wyciągniętą dłonią. Ujełam ją, a chłopak pomógł mi wstać.
- Załóż to, na dworze jest zimno - powiedział wręczając mi bluzę.
Zdezorientowana wciągnęłam ją przez głowę. Była na mnie co najmniej kilka rozmiarów za duża i pachniała Ashtonem.
Jeszcze nie do końca rozbudzona wykonywałam wszystkie jego polecenia zapominając o tym, że jestem na nich zła.
- Everly tylko bądź cicho, bo oboje będziemy mieć przejebane.
Błagalnie spojrzał mi w oczy, a ja wiedziałam, że nie żartuje. Czyżby robił coś w konspiracji przed chłopakami ?
Gdy opuściliśmy budynek Ashton wyraźnie się rozluźnił, a ja wciąż nie rozumiałam po co wyciągał mnie na dwór w środku nocy. Ruszył w stronę lasu, a mi nie pozostało nic innego jak iść za nim. Mroczna sceneria lasu pobudziła moją fantazję, która zaczęła tworzyć nieprawdopodobne historie. Gdy przeszedł mnie dreszcz przyśpieszyłam i zrównałam się z chłopakiem. Nie odezwał się ani słowem, a jego mina wskazywała na to, że coś głęboko rozważa. Lekko mnie to zaniepokoiło i znowu do mojej głowy zaczęły napływać dziwaczne myśli. A co jeśli oni zdecydowali się mnie zabić i wysłali ze mną Ashtona, któremu najbardziej ufałam po to żeby wykonał całą brudną robotę ? Otoczenie i wszystko się ze sobą łączy, nawet skojarzyło mi się to z bajką "Królewna Śnieżka".
W końcu zebrałam się w sobie i zadałam to dręczące mnie pytanie.
- Ashton, gdzie idziemy ? - zapytałam łamiącym się głosem.
_______________________________________
To już 20 tys. wyświetleń ! Dziękuję Wam za to, że wciąż to czytacie i oddajecie głosy. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy ❤
Ps. Rozdziały będą się pojawiały co trzy-cztery dni.

Uprowadzona L.H. (W EDYCJI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz