22.

25.9K 1.4K 34
                                    

Postanowiliśmy odreagować jakoś ostatnie wydarzenia i spędzić wieczór w barze, tak jak kiedyś...
Od kąd zawitałem pobity pod drzwi Everly minął tydzień. Tydzień od kąd jej nie widziałem. Westchnąłem obracjąc się na barowym krzesełku, w stronę Calum'a.
- Co u Everly ? - zapytałem biorąc łyk piwa.
- Nic - odpowiedział, wzruszając ramionami. Ostatnimi czasy mulat cały czas przebywał w jej towarzystwie, rzekomo ją "pilnując".
- W tym tygodniu mogę zostać z Everly - zabrzmiało to tak jakby chodziło o dziecko, ale ja naprawdę potrzebuję kontaktu z blondynką. Pokazać jej, że staram się zmienić..
- Nie sądzę żeby to był dobry pomysł - na słowa przyjaciela zacisnąłem rękę na uchwycie kufla.
- Ona potrzebuje przestrzeni Luke, to nie jest dla niej łatwe...
- Tak ? Rozumiem, że jesteś jej wsparciem. Calum na ratunek uciśnionym ! - warknąłem.
- Nie rań jej więcej Luke ! To może nie będę wtedy musiał jej zbierać... Jest jej ciężko i potrzebuje czasu.
Zacisnąłem usta i wbiłem wzrok w bursztynowy płyn. Między nami zapanowała chwilowa cisza, nie chciałem żeby ten wieczór był nieudany szczególnie po tak intensywnym tygodniu. Skupiliśmy się nad poszukiwaniem Marcus'a, który wydawał się zapaść pod ziemię. Sprawdzaliśmy każde możliwe miejsce, w którym mógł się znajdować, zbieraliśmy namiary jego poprzednich lokalizacji i czerpaliśmy informacje od naszych sprzymierzeńców, którzy również chcieli pozbyć się Marcus'a.
- Kontaktowałes się z Roy'em ? - zapytałem Cal'a zniżając głos do szeptu i nachylając się w jego stronę.
- Tak, ostatnim razem widział go przed strzelaniną.
- To niemożliwe żeby skurwiel zapadł się pod ziemię ! - uderzyłem dłonią o blat.
- Jeśli faktycznie gdzieś się ukrył to szykuje coś dużego.
- Wiem i wcale mi się to nie podoba. Został nam tylko ten tatuażysta Matt, chociaż wątpie żeby cokolwiek wiedział - powiedziałem i w tym samym czasie mój telefon zaczął wibrować. Widząc na ekranie numer Matt'a wyszedłem z baru, mówiąc Calum'owi żeby miał oko na Michael'a, który był już wstawiony i zajmował się bajerowaniem jakiejś blondynki.
- Matt ? - odebrałem, idąc wzdłuż ciemnej ulicy.
- Cześć Luke, nie mam konkretnych informacji o Wood'sie, ale myślę, że wiem coś, co może cię zaciekawić...
- Zaczekaj - przerwałem mu i dokładniej wsłuchałem się w dźwięki z otoczenia. Przed chwilą wydawało mi się, że usłyszałem krzyk. Już miałem wracać do rozmowy, ale to znów się powtórzyło. Rozłączyłem się i skręciłem w boczną uliczkę starając się zlokalizować źródło dźwięku. Przystanąłem, gdy w mroku zobaczyłem dwie postacie.

XEverlyX

Dzisiaj postanowiłam spotkać się z rodziną i Karlie. Spojrzenie moim bliskim w oczy i ponowne obsypanie ich kłamstwami było dla mnie naprawdę trudne. Było już późno i ciemno kiedy zdecydowałam się opuścić lokum przyjaciółki. Karlie nalegała abym wezwała sobie taksówkę albo u niej nocowała, ale ja wiedziałam lepiej. Wolałam pchać się w tą niebezpieczną dzielnicę po zmroku. Co prawda mój umysł był przyćmiony sporą dawką wina, ale to nie powód żeby stawać się tak bardzo lekkomyślnym.
- Napewno sobie poradzisz ? - zapytała zatroskana przyjaciółka.
- Karlie ! Nie mam pięciu lat - powiedziałam, starając się ją uspokoić.
- Zadzwoń jak będziesz u siebie.
- Dobra, zadzwonie - westchnęłam i wyszłam z klatki schodowej na ciemną ulicę. Po przejściu kilkuset metrów poczułam czyjąś obecność. Rozglądnęłam się dookoła, ale ulica ziała pustką. Przełknęłam gulę formującą się w moim gardle i ruszyłam dalej jednak to uczucie nie minęło, a ja zaczęłam odczuwać coraz większy niepokój. Odwracałam się co chwilę, a mój spokojny chód zmienił się w trucht. Spojrzałam za siebie i wpadłam na coś. Cofnęłam się kilka kroków i poczułam jak czyjaś dłoń oplata mój nadgarstek.
- Stęskniłas się kochanie ? - rozległ się szorstki i zupełnie nieznajomy mi głos.
- Puść mnie ! - krzyknęłam, próbując się wyrwać.
- Jak to ? Nie poznajesz mnie ? - powiedział ciągnąc mnie w stronę nikłego światła padającego ze starej latarni. Weszliśmy w jego krąg i wtedy ujrzałam jego twarz z blizną na policzku. Zaczęłam krzyczeć o pomoc, ale chłopak przyparł mnie do muru, zakrywając mi usta.
- Teraz już nikt Ci nie pomoże... - wyszeptał mi do ucha.
- Ślicznie pachniesz - zaciągnął się moim zapachem, a ja zamknęłam oczy, z których zaczęły toczyć się łzy bezradności i strachu. Właśnie wtedy zupełnie niespodziewanie pojawił się on...

XLukeX

Gdy zobaczyłem, że dziewczyna przypierana do muru to Everly, moje serce przyśpieszyło, a złość gwałtownie wzrosła. Nie wahałem się ani chwili od razu ruszyłem jej z pomocą. Odciągnąłem od niej napastnika od razu witając go prawym sierpowym.
- Aaron, ładnie to tak napastować bezbronne dziewczyny ? - wysyczałem kopiąc go w brzuch.
- No proszę... Bohater Hemmings - warknął, a ja zadałem mu kilka ciosów doprowadzając do tego, że wił się po ziemi z bólu.
- Everly ! Idź do baru za rogiem tam jest Calum.
- No już ! - ponagliłem ją, gdy oniemiała nadal stała w miejscu. Nie chciałem żeby widziała sceny, które za chwile mają się rozegrać.
- Gdzie jest Marcus ? - zapytałem, leżącego na ziemi chłopaka. Wypluł ślinę zmieszaną z krwią.
- Nie wiem - wyszeptał.
- Jestes jego pierdolonym psem ! Więc pytam gdzie on jest ! - wykrzyczałem powoli tracąc cierpliwość.
- Nie wiem.
Skoro tak się chce ze mną bawić to w porządku. Zza paska spodni wyciągnąłem broń , od razu ją odbezpieczając.
Po chwili ciszy strzeliłem mu w stopę, a huk wymieszał się z jego krzykiem.
- Zadaje to pytanie ostatni raz gdzie jest Marcus ?! - wycedziłem.
- Nie wiem ! - krzyknął wyraźnie przestraszony Aaron. Nie powiem Marc dobrze ich szkoli. Wolą zginąć niż go wydać...
- To za Ashton'a.
Wycelowałem broń między jego oczy i nacisnąłem spust.
______________________________________
Hej miśki ! Miałam ostatnio zanik weny, ale spokojnie wróciła...
Kochani WAKACJE ! Czujecie je ?
Mam nadzieję, że tak, bo ja jakoś niespecjalnie. Przepraszam za wszystkie błedy i mam nadzieję, że rozdział się wam podoba.
Lots of love xx

Uprowadzona L.H. (W EDYCJI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz