23.

25.8K 1.4K 37
                                    

Schowałem broń za pasek i odszedłem od ciała Aaron'a. Wróciłem pod bar gdzie roztrzęsiona Everly, próbowała zrelacjonować Calum'owi to co się przed chwilą wydarzyło.
- Oddychaj - powtórzył, gdy zbliżyłem się do nich.
- Calum, zabierz Michael'a i sprzątnijcie Aaron'a. Ja zabiorę Everly do domu.
Przyjaciel kiwnął głową i wrócił do środka. Zabrałem blondynkę do jej mieszkania. Nadal nie mogła się uspokoić i cała drżała. Po kilku nieudanych próbach włożenia klucza do zamka. Wyręczyłem ją. Weszliśmy do jej mieszkania, a ona od razu skierowała się do okna, siadając na parapecie. Usytuowałem się obok niej zachowywując pewną odległość. Nie chciałem jej spłoszyć i pogarszać sytuacji, dlatego nie pozwalałem sobie na dużo. Choć naprawdę miałem wielką ochotę zamknąć ją w uścisku i już nigdy nie pozwolić, aby ktoś wzbudził w niej strach lub sprawił, że łzy wydostaną się z jej pięknych oczu.
- Luke ? Ten chłopak... Napadł mnie wtedy nad jeziorem - wyszeptała, zaciskając powieki. Jej warga zaczęła niebezpiecznie drżeć, a ja wiedziałem, że zaraz na jej policzki spłyną słone łzy. Gdy pierwsza z nich wydrążyła mokrą ścieżkę... Nie wytrzymałem. Pieprzyć przestrzeń.
Przyciągnąłem ją, sadzając sobie na kolanach. Zapłakała głośniej chowając głowę w zagłębienie pomiędzy moją szyją, a ramieniem.
- Jesteś już bezpieczna - wyszeptałem gładząc jej plecy. Everly stopniowo się uspokajała, a ja wdychałem jej słodki zapach i gładziłem jej złote włosy. W końcu odchyliła się by widzieć moją twarz... Spojrzała w moje oczy i ułożyła dłoń na moim policzku. Makijaż jej się rozmazał i co chwilę pociągała nosem, ale i tak była piękna. Czekałem na jakiś ruch z jej strony, ale ona po prostu wpatrywała się w moje oczy...
- Chcesz napić się herbaty ? - wyszeptała. Napić się herbaty, naprawdę ? Wybuchnąłem głośnym śmiechem. Tylko Everly Parker potrafi zepsuć taką chwilę. Blondynka uśmiechnęła się lekko.
- Oczywiście, że tak - odparłem wciąż się śmiejąc. Dziewczyna wstała z moich kolan i zniknęła w kuchni. Przeniosłem się z tego okropnego parapetu na kanapę. Do salonu weszła Everly z dwoma kubkami parującego napoju. Ustawiła je na stoliku i zajęła miejsce po drugiej stronie kanapy. Nie bardzo rozumiałem... Przed chwilą byliśmy blisko, a teraz siada tak daleko...
Sięgnęła po pilota i włączyła telewizor, akurat natrafiła na maraton z serialem "Przyjaciele", gdy zauważyłem zadowolenie na jej twarzy przeklnąłem w myślach. A gdy przyniosła sobie koc, wiedziałem, że jestem na to skazany. Przewróciłem oczami tak żeby nie widziała.
- Jesteś ich fanem, co ? - zapytała z nutą drwiny w głosie.
- Uwielbiam ich - mruknąłem z sarkazmem.
- Ale jeśli przyjdziesz tu do mnie to może jakoś to zniosę i postaram się nie usnąć.
Wiedziałem, że teraz całkowicie złamię postanowienie dania jej "przestrzeni". Gdy już myślałem, że się nie zgodzi ona wstała ze swojego miejsca i z naburmuszoną miną położyła się koło mnie, układając głowę na moich kolanach.
- Pasuje ? - burknęła.
- Jak najbardziej - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem na ustach.
- Nie szczerz się jak idiota. Przez ciebie ominęłam moją ulubioną scenę.
Była odwrócona do mnie plecami, a i tak wiedziała o moim uśmiechu. Jestem aż tak przewidywalny ? Nic nie mogłem na to poradzić, ale mój uśmiech się poszerzył. Przy niej zapominałem o wszystkim, tak samo jak ona przy mnie. Zatracaliśmy się w sobie...
Chcąc nie chcąc oglądałem ten delikatnie mówiąc tandetny serial, ręką gładząc długie włosy blondynki.
Wydawała z siebie pomruki uznania, a gdy na chwilę przestałem naskoczyła na mnie, używając słownictwa, którego nigdy bym się po niej nie spodziewał. Właśnie kończył się czwarty odcinek, a zegar wskazywał trzecią trzydzieści. Everly usnęła więc przeniosłem ją do jej sypialni, delikatnie kładąc ją na łóżku. Przykryłem jej ciało puszystą kołdrą i złożyłem pocałunek na jej czole. Po cichu wróciłem na kanapę i ułożyłem się na niej przykrywając się kocem. Mogłem spać z Everly, ale nie chciałem pozwalać sobie na za dużo, tym bardziej, że nie wyraziła na to zgody i mogłaby być zła. Wiedziałem, że pozornie wygodna kanapa będzie okropna do spania, ale trudno. Nie chciałem zostawiać blondynki samej...

X-X-X

O szóstej rano obudziła mnie wiadomość. Sięgnąłem po telefon i odczytałem esemesa od Matt'a. Chce żebyśmy spotkali się za piętnaście minut w jego salonie tatuażu. Wziąłem szybki prysznic, pożyczając ręcznik z szafki pod umywalką. Ubrałem wczorajsze ciuchy, ale w samochodzie miałem te "awaryjne" więc się przebiore. Zajrzałem jeszcze do Everly, która spała jak zabita tuląc do siebie poduszkę. Mam nadzieję, że zdążę wrócić przed tym jak wstanie. Chociaż znając jej zamiłowanie do spania to spokojnie zdążę. Cicho wyszedłem pożyczając od Parker klucze od mieszkania. Zamknąłem drzwi od zewnątrz, pociągając za klamkę i sprawdzając czy napewno są zamknięte i czy jest bezpieczna. Opuściłem budynek i odjechałem z parkingu. Będę trochę spóźniony. Podjechałem pod studio Matt'a. Rolety były wciąż spuszczone co wydawało mi się dziwne. Wysiadłem z zaparkowanego auta i udałem się do wejścia. Drzwi były lekko uchylone, popchnęłem je i wszedłem do środka. Zatrzymałem się jak wryty. Wnętrze było całkowicie zdemolowane. Jakieś papiery i szkice walały się po podłodze. Fotele i biurko zostały roztrzaskane. A pośrodku tego chaosu leżał Matt, wokół jego ciała roztaczała się spora plama krwi. Bez wątpienia ktoś zadał mu rany kłute.
Dopiero teraz skupiłem wzrok na ścianach.
- Kurwa - wyszeptałem.
Na wszystkich rozmazano tusze, a na jednej widniał napis z krwi.
" Za dużo wiedział... Zaczynamy grę Hemmings"
Wyszedłem na zewnątrz, wybierając numer do przyjaciela.
- Calum, mamy kłopoty...
_______________________________________
100 tys. wyświetleń ! Jesteście niesamowici ! Wszystko zawdzięczam Wam i naprawdę odwalacie kawał świetnej roboty za co bardzo dziękuję ❤❤❤ Wasze komentarze czytam nieraz po kilka razy, to ogromna motywacja. Aha ! Przypominam o Question Time, które trwa do następnego tygodnia.
Lots of love xx

Uprowadzona L.H. (W EDYCJI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz