Wszedłem do pokoju i zamknąłem drzwi. Bezszelestnie podeszłem do łóżka dziewczyny, obserwując jak promienie księżyca uwydatniają każdy piękny detal jej twarzy. Długie blond kosmyki rozsypane były po całej poduszce, czarne rzęsy muskały policzki, a pełne usta były lekko rozchylone. Wyglądała niewinnie i delikatne, bałem się, że chociaż delikatne muśnięcie jej skóry sprawi, że rozsypie się i zostanie jedynie wspomnieniem. Zbliżyłem dłoń do jej idealnie zarysowanej kości policzkowej sunąc po niej opuszkiem palca. Dziewczyna zmarszczyła brwii próbując odgonić moją dłoń. Zabrałem rękę, ale po chwili nie mogąc się powstrzymać delikatnie przejechałem palcami po jej wargach. Ciepłych, miękkich i tak strasznie kuszących...
- Luke ? Co ty tu robisz ? - zapytała sennym głosem na co od razu zabrałem rękę.
- Stoję - odpowiedziałem wzruszając ramionami.
- W środku nocy - ledwo co się obudziła, a już była dla mnie taka oschła. Podciągneła się do pozycji siedzącej, lustrując mnie przenikliwym wzrokiem.
- Jesteś pijany - stwierdziła po chwili marszcząc nos.
- Nie.Może,trochę.
Wywróciła oczami, ale przez chwilę miałem wrażenie, że błysnął w nich strach.
- Czego chcesz Hemmings ? Jest po trzeciej, normalni, zdrowi psychicznie ludzie o tej porze śpią - warknęła przecierając oczy.
- Porozmawiać - powiedziałem cicho. Poderwała głowę skanując mnie zdziwionym i nieco podejrzliwym wzrokiem.
- Mogę usiąść ? - zapytałem, wskazując głową na łóżko. Dziewczyna skinęła przesuwając się na sam skraj mebla. Opadłem na miękki materac siadając przodem do blondynki. Uniosła brew oczekując, aż zacznę.
- Straciłem nad sobą kontrolę, to co wtedy mówiłem i robiłem... Nie kierował mną rozum tylko złość - bez ładu i składu starałem się jakoś przeprosić Everly. Samo słowo przepraszam, jest dla mnie zbyt trudne. Nie przepraszam za nic od lat, ale to ma swoje uzasadnienie. Zraziłem się do tego słowa, zbyt wiele razy zostało rzucone na wiatr.
- Luke to bez znaczenia - pokręciła głową z rozczarowaniem w głosie.
- Chciałeś mnie zabić, boję się, że za każdym razem, gdy się zdenerwujesz lub zrobie coś nie po twojej myśli znów wpadniesz w szał i użyjesz rozumu dopiero kiedy będę martwa. Na jakiej podstawie mam ci zaufać skoro nie potrafisz nawet z honorem powiedzieć przepraszam ! - uniosła lekko głos.
- Nie wypowiem tego słowa. Gdybyś wiedziała co...
- Przeszedłeś, nie wiem czego doświadczyłeś ! Więc może do cholery mnie oświecisz ! - krzyknęła unosząc ręce.
- To nie takie proste ! Mojego życia w ogóle nie da się przyrównać do twojego. Nie miałem pieniędzy, miłości. Nigdy nie dostawałem tego co chciałem, dopóki nie nauczyłem się sam tego brać. Mieszkałem w dzielnicy, którą ludzie omijali szerokim łukiem, moja matka dbała tylko o to żeby mieć co nalać do szklanki. Nie obchodziłem jej nawet w najmniejszym stopniu. Zachowywała się jakbym był zbędnym elementem, który po prostu prowadzi swój marny żywot. Gdy miałem piętnaście lat sprowadziła do domu Jerrego. Od samego początku nie przypadliśmy sobie do gustu. Od razu chciał się mnie pozbyć i uwierz, że moja matka byłaby skłonna wyrzucić mnie na bruk. Jednak okazała jakąś cząstkę człowieczeństwa i nie dała się zmanipulować kochasiowi. Jerry cały czas mnie prowokował i pewnego dnia doszło do wybuchu. Zobaczyłem jak biję moją matkę, a choćby nie wiem jak złą matką by była to i tak ją kocham. Rzuciłem się na niego i w przypływie złości bardzo dotkliwie pobiłem. Po tym wszystkim matka wyrzuciła mnie z domu. Hunter i Marcus pomogli mi odbić się od dna - zakończyłem, czując jak wszystko ze mnie uchodzi. Everly wpatrywała się we mnie zszokowana.
- Luke, bardzo mi...
- Nie mów, że ci przykro. Nic nie wiesz o głodzie, strachu i odrzuceniu ! - przerwałem jej trochę zbyt ostrym tonem. Umilkła i spuściła głowę.
Po chwili uniosła ją i spojrzała mi w oczy. Wyraźnie było widać, że bije się z myślami, w końcu głośno odetchnęła.
- Nawet najbardziej ułożona rodzina, skrywa mroczne sekrety... - zaczęła spuszczając ponownie wzrok.
- Wiesz Luke... - zacięła się.
- Moje życie też nie było tak kolorowe jak się wydaję... - ponownie urwała, starając się przemóc i składnie opowiedzieć swoją historię. Było to dla niej trudne i słowa nie przychodziły jej łatwo. Obserwowałem jak próbuje wydobyć z siebie głos i nerwowo bawi się pościelą. Rozumiałem, że trudno jej się przede mną otworzyć, ale na miłość boską ! Niech w końcu coś z siebie wydusi, bo zaczyna mnie już trochę irytować. Nabrała powietrza i zaczęła wyrzucać słowa z prędkością karabinu. Nic nie rozumiałem z tego słowotoku, próbowałem jej przerwać, ale ona jeszcze szybciej trajkotała. Zaraz mi się zapowietrzy.
- Ah, zamknij się ! - powiedziałem zirytowany wpijając się w jej usta. Skuteczny sposób na zamknięcie tej pyskatej buźki.
Zszokowana dziewczyna uchyliła usta co od razu wykorzystałem, pogłębiłem pocałunek. Everly musiało się to podobać, bo zaczęła go oddawać. Brakowału mi już tlenu, ale mogłem nawet zemdleć całując się z tą blondyną. W końcu jej też zabrakło powietrza i oderwała się ode mnie. Lekko się uśmiechnąłem wciąż czując na ustach jej delikatne wargi. Everly patrzyła się na mnie szeroko otwartymi oczami, jakby analizując zaistniałą sytuację.
- Wyjdź - rzuciła chłodno, a mi momentalnie zrzedła mina. Co do cholery zrobiłem nie tak ?! Dobra, może całowanie wciąż wściekłej dziewczyny nie było dobrym pomysłem. Ale to był impuls, pokusa, której nie mogłem się oprzeć ! Spojrzałem w jej oczy i wiedziałem, że jest pewna tego co mówi i nie warto podsycać jej gniewu głupimi docinkami. Wstałem i ruszyłem do drzwi, cały czas czułem na sobie palący wzrok blondynki. Nie odwracając się do niej zamknąłem za sobą drzwi. Oparłem się o ścianę i zjechałem po niej z westchnięciem. Co mnie podkusiło, żeby do niej przyjść ?! Alkohol chyba ma na mnie zły wpływ, wtedy podejmuję najbardziej pochopne decyzję. Chociaż nie potrzebuję do tego alkoholu, jestem chyba za bardzo impulsywny, albo ta blondynka ma na mnie taki wpływ.XEverlyX
Gdy Luke zamknął za sobą drzwi schowałam twarz w dłoniach i z westchnięciem opadłam na łóżko. Boże, przed chwilą całowałam się z Lukiem Hemmingsem. Moim pieprzonym porywaczem ! A najgorsze jest to, że mi się to podobało. Gdyby nie brak tlenu zatraciłabym się w tym pocałunku w nieskończoność. Co jak co, ale całować to on umiał świetnie. Pewnie miał wprawę skoro wymieniał ślinę z tysiącami dziewczyn. Na tą myśl się skrzywiłam, a jak jest na coś chory ?
Szybko starałam się odciągnąć myśli od tego tematu. Skupiłam się na tym, że to mi się podobało, a to jest złe. Nie może mi się podobać całowanie z osobą, która w ciągu kilku dni zraziła mnie do siebie niezliczoną ilość razy.
Zszokowało mnie to jak Luke się przede mną otworzył. Nie sądziłam, że został tak skrzywdzony, to pewnie ukształtowało w nim tyle agresji i innych negatywnych cech. Jednak gdzieś pod tą skorupą, którą po części stworzył on sam, a którą po części stworzyły wydarzenia w jego życiu jest chłopak, który pragnie tego wszystkiego czego nie zaznał. Tego byłam pewna, każdy ma w sobie dobro, a z pewnością właśnie niebieskooki blondyn, dla którego w innym życiu straciłabym głowę.XLukeX
- Luke ?
- Spierdalaj - mruknąłem starając się wymacać poduszkę żeby móc zakryć nią głowe. Niestety nie znalazłem poduszki, ani kołdry tylko twardą zimną podłogę. Powoli otworzyłem oczy i ujrzałem czarne ashtonowe trampki znajdujące się kilka centymetrów przed moją twarzą. Uniosłem wzrok na właściciela butów, który przyglądał mi się ze skonsternowaną miną.
- Czemu śpisz na podłodze przed drzwiami Everly ? - zapytał unosząc brew. Kurwa ! Zakląłem w myślach, musiałem tu zasnąć. Jak się teraz wytłumaczę temu wścibskiemu blondynowi.
- Może lunatykowałem ? Kiedyś mi się zdarzało - nie okłamałem go, bo faktycznie jak byłem mały często lunatykowałem. Kiwnął głową, ale widziałem, że nie jest przekonany.
- Która godzina ? - zapytałem wstając.
- Koło jedenastej - spojrzałem na drzwi Everly.
- Wstała ? - zapytałem wskazując głową na drewnianą powłokę.
- Nie - Ash pokręcił głowąX-X-X
Dochodziła trzynasta, a blondynka nadal się nie pojawiła. Nawet najwiekszy śpioch Michael wstał. Spoglądnąłem na zegarek i przenosiłem wzrok na drzwi. Trwało to nieustannie od kilkunastu minut. Czasami wziąłem łyk już zimnej kawy i włączyłem się do rozmowy z chłopakami. Jednak wciąż czekałem na Everly. Widziałem jak pare razy Ash i Calum wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia, w końcu Ashton wstał od stołu.
- Idę zobaczyć co z Everly.
_______________________________________
Rozdział trochę krótki, ale w ciągu świąt coś napewno dodam. Życzę wszystkim wesołych świąt, smacznego jajka i mokrego dyngusa ;*
CZYTASZ
Uprowadzona L.H. (W EDYCJI)
FanfictionNazywam się Everly Parker i przez swojego cholernego pecha zostałam uprowadzona przez największy gang w Sydney... Historia poddawana EDYCJI