Sobotni wieczór spędzony nad dodatkowymi ćwiczeniami z angielskiego nie był spełnieniem marzeń.
Od poranka spędzonego u rodziców krążył po domu, szukając dla siebie zajęcia. Najpierw oglądał z mamą jedną z jej hiszpańskich telenowel, wzdychając cicho do Federico – przystojnego Włocha o błyszczącym bielą uśmiechu i zachrypniętym, zmysłowym głosie. Pomógł tacie przy obiedzie (dzięki Bogu to nie pani Han dotarła jako pierwsza do kuchni) i wyszedł na spacer z Beethovenem. Jihyuna omijał szerokim łukiem przez cały dzień.
Śpiewanie w pokoju znudziło go już po trzeciej piosence Queenu, więc przez dobre pół godziny leżał na łóżku z głową zwisającą z materaca i brzdąkał na niewidzialnej gitarze do rockowej składanki na Spotify.
Robił wszystko żeby nie myśleć o musicalu, którego premierę wyznaczono na ten wieczór.
Wyciszył całkowicie telefon i starał się nie zerkać na zegar. Beethoven jakby wyczuł zły humor swojego pana i leżał obok niego na łóżku, merdając mu puszystym ogonem prosto przed nosem. Jisung zmieniał wtedy pozycję jakieś pięćdziesiąt razy i czytał to samo polecenie drugie tyle, ale wciąż nic nie potrafiło trafić do jego głowy.
Założył słuchawki i włączył piosenkę, którą wspaniałomyślnie Chan pomógł mu profesjonalnie nagrać. Tworzenie muzyki z Changbinem i Bangiem okazało się ogromnie miłe i rozwijające. Poczuł się tak jakby ktoś popchnął go w odpowiednią stronę, wskazał nową ścieżkę, którą łatwiej mu się kroczyło.
Zastukał końcówką długopisu o okładkę zeszytu i zanucił refren puszczonej w słuchawkach piosenki. Nagle podskoczył, a serce podeszło mu do gardła, gdy coś ciepłego owiało jego kark. Odwrócił się z szybkością światła, gotowy, by zwalczyć potencjalnego intruza niebieskim długopisem ze wzorkiem w misie pandy i zaniemówił na widok śmiejącego się Minho. Chłopak wyciągnął mu słuchawki z uszu i czule musnął jego policzek, a następnie opadł obok niego na łóżku.
– Naprawdę spędzasz sobotę na nauce? I to jeszcze angielskiego? Ale z ciebie nudziarz – zaśmiał się kpiąco i oparł na zgiętej ręce, gładząc drugą ucieszonego bernardyna.
Jisung zatrzymał piosenkę i wlepił wzrok w odprężonego chłopaka.
– Nie wiedziałem, że przyjdziesz – przyznał, obserwując uważnie ukochanego.
– Nie odpisujesz mi od rana i nie odbierasz, więc martwiłem się, że coś ci się stało – odpowiedział, a uśmiech na jego ustach stopniowo zaczął niknąć. – Nie ukrywam, że było mi trochę przykro, gdy nie mogłem z tobą porozmawiać przed wyjściem na scenę...
Serce zakuło go na smutny głos Minho. Znowu go zawiódł i myślał tylko o sobie, nawet przez chwilę nie pomyślał o tym, że mógł potrzebować jego wsparcia.
Był beznadziejnym chłopakiem.
– Przepraszam, Minnie – wyszeptał i złapał go mocno za dłoń, którą głaskał drzemiącego bernardyna. – Ale poradziłeś sobie, prawda? Na pewno olśniłeś wszystkich, jak prawdziwa gwiazda.
Mały uśmiech wrócił na jego usta.
– Nie zapomniałem kwestii, nie pomyliłem kroków i dostałem nawet bukiet róż! – opowiadał z rozmarzeniem. – Zostawiłem go na dole, twoja mama obiecała mi, że włoży go do wody.
– Czyli wszystko przebiegło dobrze... pocałunek też?
Minho zaśmiał się i przysunął bliżej chłopaka, do którego już teraz miał ochotę się przytulić.
– Podczas pocałunku i tak myślałem o tobie – przyznał z delikatnymi rumieńcami. – Porozmawiałem z Hyunjinem po występie i nie, nie wyznawał mi miłości. Jest między nami okej. Poza tym...
CZYTASZ
"what are you feeling now?" || minsung
FanfictionNastoletni Han Jisung od dłuższego czasu kwestionował swoją orientację seksualną, jednak myśl o homoseksualnych preferencjach przerażała go, wraz z obawą przed odrzuceniem. Dlatego też zwrócił się do znanego w szkole Lee Minho - największego geja ja...