Lekcja 19: Wiśnie

4.6K 311 878
                                    

>> "Be My Baby" - The Ronettes

Z dnia na dzień coraz bardziej zbliżały się święta, na które wyczekiwała znaczna część szkoły, by w końcu oderwać się od nauki i wyjechać do swoich rodzin na te kilka krótkich dni. Jisung również planował wybrać się do domu rodzinnego, chociaż wizja spędzenia czasu z bratem, jego nową żoną i jej rodzicami niezbyt go zachęcała. Nie miał pojęcia co zaplanował sobie Jihyun, ale szczerze chyba wolał trwać w niewiedzy, by nie przejmować się na zapas.

W szkole zagościły choinkowe lampki w oknach, na lampach zawisły ogromne wieńce ze sztucznym śniegiem, czerwonymi bombkami i przewiązanymi wstążkami suszonymi cytrynami oraz anyżem i cynamonem. Uczniowie częściej zaczęli ubierać się w swetry, a kilkoro pierwszaków zebrało się na długiej przerwie, by ozdobić ogromnego fikusa w głównym korytarzu przyniesionymi z domu łańcuchami, lampkami i bombkami.

Wszystko wokół wołało, że święta czaiły się tuż za rogiem, co szczerze dobijało Kim Seungmina. Chłopak nie mógł spędzić tych świąt z rodzicami, więc zmuszony był zostać sam w akademiku. Nie liczył nawet na to, że Felix albo Jisung zaproszą go do siebie na kolację wigilijną w pakiecie ze śniadaniem. Przecież dalej ze sobą nie rozmawiali. Mijali się jak obcy sobie ludzie.

To była jego wina, mógł zwyczajnie trzymać język za zębami!

Zmęczony próbował czytać książkę, którą rodzice przesłali mu w formie prezentu na święta. O ile prezentem mógł nazwać podręcznik dla uczniów akademii medycznej, który otrzymałby gdyby tylko nie zawiódł oczekiwań rodziców. Wbił wzrok w pogrubioną czcionkę, wiedząc już, że książka ani trochę nie była dla niego interesująca. Żałował, że rodzice nie spełnili jego małej prośby i nie kupili mu atlasu najpiękniejszych gitar, jakie stworzyły ludzkie dłonie, ale dzielnie trzymał podręcznik medyczny w dłoni i próbował cieszyć się z prezentu.

– Cześć, Seungmin – przyjemny głos wypowiedział jego imię, a krzesło obok niego po chwili zaszurało cicho o podłogę.

Kim uniósł wzrok, napotykając wysokiego nastolatka w bandanie i kilku drobnych warkoczykach. Humor od razu mu się polepszył, gdy Hyunjin posłał mu swój uśmiech i rzucił okiem na podręcznik.

– Ambitnie, panie Kim – zachichotał, zaraz przybierając poważniejszy ton głosu. – Jak się czujesz?

Seungmin zamknął powoli książkę, zastanawiając się nad odpowiedzią. Od ich wspólnej nocy, gdy obaj wylali pełno łez i wyznali sobie swoje sekrety minęło już trochę czasu, ale Hyunjin nie zamierzał urywać nagle ich kontaktu. Naprawdę miło rozmawiało mu się z chłopakiem i bardzo możliwe, że chciał mu trochę pomóc z jego przyjaciółmi.

– Jest chyba lepiej.

– Chyba? – uniósł brwi, przekrzywiając z zaciekawieniem głowę.

– Moi rodzice mieszkają w Stanach, pamiętasz? Mówiłem ci o tym – zaczął, otrzymując kiwnięcie głową jako odpowiedź. – Chodzi o to, że... nie mogą do mnie przyjechać na święta ani mnie do siebie zabrać...

Ból słyszalny w jego głosie zabolał nawet Hyunjina, który wbił wzrok w okładkę książki, zastanawiając się chwilę nad swoim pomysłem. Ponownie spojrzał na przybitego chłopaka, a zdobiący jego twarz grymas bardzo chciał zamienić na radosny uśmiech.

– Jeżeli chcesz, to możesz wpaść do mnie na święta – zaproponował nieśmiało. – Moi rodzice na pewno się zgodzą, gdy powiemy im o tym, że zostajesz sam, a mama to lekka fanatyczka świąt, więc może nawet nalegać byś przyszedł.

– Nie no, to jednak czas dla bliskich, rodziny – uciął, drapiąc się nerwowo po karku.

Mimo że na propozycje Hyunjina zrobiło mu się naprawdę miło i przez chwilę nie poczuł się aż tak samotnie.

"what are you feeling now?" || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz