Lekcja 12: Będę cię kochać po francusku

4.9K 356 948
                                    

>> "London Bridge" - Fergie

Minho odrzucił kolejną koszulkę za plecy, trafiając nią prosto w twarz niezadowolonego Jisunga.

– Mógłbyś przestać grzebać mi w szafie? – fuknął, ściągając cienką koszulkę z twarzy i odłożył ją na zawalone książkami biurko.

Mężczyzna zacmokał i wziął do ręki jedną z nielicznych koszul Jisunga, przykładając ją do swojej klatki piersiowej. Spojrzał na siebie w lustrze, mrużąc oczy. Odłożył ją jednak po chwili i przelizał pomalowane na różowo wargi, zerkając przelotnie na nucącego coś pod nosem Jisunga. Nastolatek odłożył kolejny podręcznik na stos w biurku, chcąc choć trochę uprzątnąć swoją część pokoju.

– Wiesz kiedy wracają Felix i Seungmin? – zapytał Minho, odwieszając koszulę do szafy.

– Późno, siedzą w bibliotece i piszą razem referat na historię muzyki.

Miał nadzieję, że Felix w końcu wyzna przyjacielowi swoje problemy z nauką. Nie znał mądrzejszego i bardziej pomocnego chłopaka od Kim Seungmina, i bardzo chciał, by znowu zaczęli ze sobą rozmawiać jak kiedyś. Od kilku tygodni ich relacja koszmarnie podupadła, co zaczynało martwić Jisunga.

Minho zamknął ostrożnie szafę i podszedł do siedzącego na krześle nastolatka. Obrócił go w swoją stronę i uniósł podbródek, uśmiechając się słodko oraz niewinnie.

– Wiesz co dzisiaj jest?

Han rozchylił wargi i zmarszczył brwi, kręcąc przecząco głową.

– Dzisiaj twój chłopak ma urodziny! – roześmiał się wesoło.

– Ale my nie... – w porę ugryzł się w język, nie chcąc psuć szczęścia Minho. – Wszystkiego najlepszego, Minho.

Delikatnie musnął rumiany policzek blondyna i odsunął się, łapiąc kolejną książkę. Minho złapał jednak go za oba nadgarstki i przyciągnął w stronę łóżka, rysując panele kółkami krzesła.

– Mam dla ciebie wyzwanie, złotko – uśmiechnął się tajemniczo.

– Chyba nie..? – zaczął niepewny pierwszej myśli, która zawitała w jego umyśle.

– Co? Nie! Mamy umowę! – zaprzeczył, delikatnie się rumieniąc. – Ja... myślę, że nie wytrzymasz mojego tańca i rzucisz się na mnie, złotko – zachichotał, tykając palcem koniuszek nosa Jisunga.

Han nabrał gwałtownie powietrza i wyprostował się, siadając po chwili na łóżku obok chłopaka.

– Przyjmuję wyzwanie. Nie jestem gejem i na bank mnie to nie ruszy – odparł pewnie.

A Minho wybuchł niepohamowanym śmiechem, łapiąc się za brzuch. Wziął telefon do ręki i włączył piosenkę, ostatni raz spoglądając na Jisunga.

– Jesteś słodki, ale jeżeli przegrasz to pomaluję ci paznokcie w kolorach tęczy.

Han skrzywił się, nabierając jednak odwagi. Musiał to wygrać, by nie stracić uznania w oczach znajomych ze szkoły. W końcu co mogliby powiedzieć na takie paznokcie? Nawet jeśli byli artystami, to nie każdy rozumiał tak odmiennych zachowań.

– Jestem pewien, że wygram, a wtedy dasz mi wolne od siebie na tydzień.

Czuł, że potrzebował chwili wytchnienia. Minho na każdym kroku bawił się nim, rozczulając się każdą najmniejszą reakcją jego ciała. Potrzebował chwili tylko dla siebie.

Minho zgodził się na warunki i przeszedł na środek pokoju, wczuwając się w utwór. Każdy ruch, każdy krok, przesunięcie ręki i obrót – wszystko to idealnie pasowało do powabnego i często bezwstydnego Lee Minho, na którego Han Jisung patrzył wielkimi, drżącymi oczami. Był w stanie jedynie siedzieć i patrzeć z lekko uchylonymi ustami, jak nastolatek płynnie wyginał się przed nim. I tak, Jisung widział w tym od cholery seksapilu, jednak Minho potrafił przekształcić wulgarność w coś naturalnego, delikatnego i pięknego, co Han śmiało mógł nazywać sztuką. Przypominał mu anioła o dwóch twarzach; był szaleńczym Lucyferem kryjącym się pod maską Gabriela.

"what are you feeling now?" || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz