130) Siedmiu Potterów

712 44 40
                                    

W rozdziale pojawiają się fragmenty i dialogi z Harry'ego Pottera i Insygniów Śmierci, które zaadaptowałam i również nieco zmieniłam na korzyść dla tego rozdziału. Miłego czytania!

Krzyk, który wypełnił Kwaterę Główną, był przerażający, jednak chwila ciszy, która nastąpiła zaraz po nim, prawdziwie mroziła krew w żyłach. Trwała co najwyżej kilka sekund, jakby była przerwą między dwoma oddechami, chwilowym wstrzymaniem bicia serca, zawieszeniem wszystkiego w czasie. Jak gdyby cały wszechświat na moment całkowicie zamilkł... Jakby ogarnęła go niemożność wydania jakiegokolwiek dźwięku... A przecież cisza ta tak boleśnie dzwoniła w uszach...

To wydarzyło się zbyt szybko, nikt się tego nie spodziewał. Gdy Tonks biegła do Kwatery, żeby powstrzymać swoją kuzynkę, nie brała pod uwagę takiego scenariusza. Nie wiedziała nawet, czego oczekiwała, co zamierzała zastać po przeczytaniu listu Laury. Informacje, które zostały na nią nagle zrzucone, wytrąciły jej wszystko z rąk, czuła, że straciła jakąkolwiek kontrolę nad rzeczywistością, że wszystko, w co wierzyła zachwiało się w posadach. Laura chciała uciec, odejść od wszystkich razem z tym śmierciożercą... Przecież ona nie wiedziała, co robi. Tonks musiała ją powstrzymać. Od razu rzuciła się w pogoń za nią, natychmiast przeniosła się w okolice domu Dedalusa, bała się, że przybędzie za późno, że już jej tam nie będzie, ale gdy się zjawiła spostrzegła sytuację, której chyba nawet w takich okolicznościach się nie spodziewała. A powinna spodziewać się wszystkiego. Gdy wpadła do piwnicy, jedynie chwiejna barierka utrzymała ją od upadku ze schodów. Nie zdążyła zrozumieć, co się właśnie działo. Krzyk jedynie wyrwał się z jej gardła, czego żałowała, bo chyba właśnie to było czynnikiem zapalnym kolejnych zdarzeń. Bo to właśnie ona sprawiła, że wszyscy na chwilę stali się nieuważni i to właśnie wtedy McCorry, który przecież powinien być skrępowany, rzucił się w stronę szafek, na których rozłożone były różnego rodzaju narzędzia, złapał największe ostrze, jakie mógł znaleźć i zamachnął się z całej siły. Tonks chciała złapać za różdżkę, spetryfikować go, bo w głowie pojawiła jej się myśl, że ten śmierciożerca zaraz zabiję jej kuzynkę, ale zrobił coś zupełnie innego. Ostrze błysnęło, a potem zanurzyło się w jego ramieniu, sprawiając, że krew trysnęła dookoła. Krzyk bólu wypełnił całą piwnicę, chwilę potem dołączył do niego krzyk Laury, która z przerażeniem spoglądała na mężczyznę. Tonks nie potrafiła nawet drgnąć. Wpatrywała się szeroko otwartymi oczami w krwawą scenę do momentu, gdy nie zjawił się Remus, który zagarnął ją do siebie, a jego ramiona odgrodziły ją od tego wszystkiego...

Dalszy przebieg wydarzeń mógł być jeszcze bardziej dramatyczny, gdyby nie zimna krew, którą udało się zachować Althedzie. Farewell zareagował natychmiast, odepchnęła na bok sparaliżowaną Laurę i od razu zajęła się okaleczonym mężczyzną.

— Zmuszasz mnie do ostateczności — powiedziała Farewell, próbując zatamować krwawienie, a jej głosy był zaskakująco spokojny. McCorry krzywił się z bólu, a jego usta rozdzierał niemy krzyk. — Będę musiała amputować całe przedramię.

— Uratujesz go? — wychrypiała Laura, nie mogąc ruszyć się z miejsca.

— Lauro... — szepnęła Tonks, próbując wyrwać się z objęć Remusa, choć szczerze nie chciała tego robić. Jego nagła obecność, sam fakt, że ruszył za nią, gdy ona w biegu deportowała się i był przy niej w momencie, w którym nie wiedziała, co robić, był chyba jedyną rzeczą, która pozwoliła jej nie panikować.

— Nie teraz, Tonka — fuknęła w stronę kuzynki, a łzy ciekły po jej policzkach. Odwróciła się natychmiast w stronę Althedy. — Uratujesz go, prawda?

— Tak, ale jeżeli mam go uwolnić od znaku, straci rękę — powiedziała uzdrowicielka ze stoickim spokojem, spoglądając na ostrze, które utknęło w kości przedramienia Aidana. Tonks przyglądała się temu wszystkiemu, nie rozumiejąc tak naprawdę, co się dzieje. Kiedy ostatnio rozmawiała z kuzynką? Dlaczego umknął jej fakt, że Laura poczuła coś, albo została do tego zmuszona przez śmierciożercę? Co właściwie robiła tutaj Altheda? Poczuła, jak Remus ściska mocniej jej ramię, zapewne w drugiej ręce trzymał różdżkę, gotów by zareagować w razie potrzeby.

Nimfadora Tonks cz. IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz