105) Upadek

504 41 1
                                    

Ten poranek nie należał do udanych. Właściwie to był jeden z najgorszych dni i Tonks boleśnie to odczuwała. Czuła się paskudnie już od momentu, gdy otworzyła oczy. Prawdę mówiąc, w ostatnim czasie rzadko kiedy jej samopoczucie było dobre, już nie pamiętała kiedy zaczęły się wszystkie problemy z jej zdrowiem, tym fizycznym jak i psychicznym. Każdego dnia męczyła się sama ze sobą. Codziennie nękały je różne bóle, nudności i paraliżujące zmęczenie. Co prawda zdążyła się już do tego wszystkiego przyzwyczaić, chociaż bardziej odpowiadałoby tu stwierdzenie, że jej dokuczliwości nie robiły na niej takiego wrażenia jak na początku. Starała się stłamsić to wszystko w sobie i chociaż spróbować wyglądać na zdrową, zachowywać się normalnie. Czasami jednak jej się nie udawało i tak też było tego poranka.

Swój dzień zaczęła od przymusowej wizyty w toalecie, gdzie spędziła równo pół godziny nad muszlą klozetową, patrząc jak zawartość jej żołądka opuszcza swoje miejsce. Traktując to już jako codzienny rytuał, nie przejęła się za bardzo. Oczywiście gdyby ktoś inny wiedział o tym, jak często zdarza się Nimfadorze wymiotować albo o jej bólach głowy z pewnością zainterweniowałby i wezwał jakiegoś uzdrowiciela, by upewnić się czy z aurorką wszystko w porządku. Dora jednak nigdy nie przejmowała się zbytnio swoim zdrowiem i również teraz skutecznie ignorowała niepokojące objawy. Tonks starając się nie myśleć o złym samopoczuciu, doprowadziła się do względnego stanu używalności, gotowa by zejść na śniadanie i kolejny dzień z rzędu odegrać swoją rolę. Nie zrobiła tego jednak. Na trzęsących się nogach wróciła do łóżka. Nimfadora nie wiedziała właściwie co było głównym powodem jej decyzji – nagły i nieznośny ból brzucha, który zgiął ją w pół i chwilowo sparaliżował całe ciało czy może wspomnienie ostatniego wieczoru, które właśnie w tamtym momencie ją nawiedziło. Jęknęła głośno, będąc świadoma słów, które wypłynęły z jej ust i czuła się z tym potwornie. Nie wiedziała co ją naszło! Owszem, była zdenerwowana i trochę zła kiedy wracając do Nory natknęła się na Moody'ego i Kingsleya. Właściwie obawiała się bardziej tego, że spotka tam Remusa, a do tego doszło zachowanie Szalonookiego i wściekłość na wszystkich, którą ukrywała tak długo. Dlaczego wybuchła? Nie potrafiła na to pytanie odpowiedzieć. Wiele emocji wówczas w niej wrzało, ale nie były takie silne, żeby tak się zachowywać. Syknęła cicho, łapiąc się za brzuch. Może ból był karą? Może te okropne skurcze, które łapały ją za każdym razem, gdy próbowała się ruszyć, dlatego że powiedziała przy wszystkich o Anet? Moody z pewnością jej tego nie wybaczy. Zaufał jej i zdradził swój sekret, który prawdę mówiąc tajemnicą nie był, ale tak bardzo odbiegał od sposobu w jaki ludzie postrzegali Szalonookiego, że nikt o nim nie wspominał. Tonks miała ochotę zapaść się pod ziemię, ale świadomość, że kiedyś będzie musiała porozmawiać ze swoim mentorem, była tak bolesna i przytłaczająca, iż najchętniej poleciałaby teraz do Moody'ego i przyjęła wszystko na klatę. Nie była jednak w stanie tego zrobić. Jedyne na co miała siłę, to bezczynne leżenie na łóżku z przyciśniętą do poduszki twarzą, by nikt nie słyszał jej bolesnych jęków.

Trudno powiedzieć ile czasu spędziła leżąc w pozycji embrionalnej, zatracając się w swojej agonii. Dla Tonks minęła cała wieczność, podczas której myślała tylko o tym, by przestała cokolwiek czuć, zanim ciche pukanie dobiegło do jej uszu.

- Tonks, czas wstawać! Czemu jeszcze siedzisz w łóżku? – zapytała zdziwiona Molly, uchylając uprzednio drzwi, które skrzypnęły cicho. Kobieta rozejrzała się po pokoju i zamarła, w momencie gdy jej wzrok stanął na Nimfadorze i zauważyła w jakim stanie się ona znajduje. W ułamku sekundy znalazła się przy Dorze, siadając na skraju łóżka i matczynym gestem przyłożyła jej dłoń do czoła. Kiedy upewniła się, że aurorka nie ma gorączki, pogładziła ją delikatnie po głowię i przestraszonym głosem spytała: - Merlinie, co się stało?

Nimfadora Tonks cz. IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz