Zachwytom nie było końca. I nie można się temu było dziwić, bo nie można opisać małego Teddy'ego słowem innym niż zachwycający. Maluch wywoływał u swoich najbliższych rozczulenie, a w zamian otrzymywał ogrom czułości. Dora bardzo długo nie potrafiła wypuścić go ze swoich ramion. Wpatrywała się w synka urzeczona przez cały czas od pierwszych chwil jego życia, poprzez pierwsze karmienia, aż do momentu, gdy maluszek w końcu zasnął. Wtedy oddała go w opiekę Remusa, który nieporadnie, a jednak wiedziony jednocześnie intuicją przytulał maleństwo, nie mogąc wyjść ze zdziwienia, że wszystko dookoła jest prawdą. W czasie, gdy mały Lupin przechodził z rąk do rąk, najpierw u swojego taty, później u babci, a także wujka, który był ewidentnie przerażony trzymaniem takiego maleństwa we własnych ramionach, Altheda pomogła Tonks się umyć i doprowadzić do ładu po trudnym porodzie, a jej obecność była nieoceniona, zwłaszcza, że Dorę zaczynało dopadać zmęczenie po minionych godzinach.
Mały Teddy był wyjątkowo grzeczny. Spał, wzdychając raz po raz cichutko i uśmiechając się nieświadomie przez sen. Nie zagościł jednak jeszcze w swoim łóżeczku. Kiedy Altheda i Andromeda uprzątnęły sypialnie po porodzie, wymieniając pościel i wietrząc cały zaduch, Teddy i Dora znów położyli się na łóżku. Tonks otulała swojego synka, ochraniając go przed wszystkim co możliwe, a Remus klęczał przy łóżku, napawając się widokiem ukochanej kobiety i najwspanialszego malucha na świecie. Bardzo długo nie rozmawiali, po prostu trwając w tym zachwycie, wymieniając wcześniej kilka zdań, w których sprzeczali się o to, do kogo Teddy jest bardziej podobny, a pozostali, albo byli przy nich, albo co chwila wchodzili do sypialni, by jeszcze raz rzucić okiem na ten mały cud i upewnić się czy młodzi rodzice czegoś nie potrzebują. Tak mijały godziny i minęłoby ich pewnie jeszcze dużo więcej, gdyby w pewnym momencie Black nie stwierdził żartobliwie:
— Wiesz co, Remus, na twoim miejscu zacząłbym się martwić — powiedział, rzucając Lupinom znaczące spojrzenie. — Przez te rude włosy, Weasleyowie z łatwością podważą twoje ojcostwo.
Dora parsknęła cicho śmiechem, ledwo trzymając otwarte oczy. Remus pokręcił głową, nie wątpiąc w to, że rodzina Weasleyów nie tylko z tego względu potraktuje małego Teda jak jednego z nich. Nie odpowiedział, nie chciał jednak marnować sił na słowne przepychanki, nawet jeżeli miały charakter przyjacielski. Dora natomiast niespodziewanie zamrugała i otworzyła szerzej oczy, spoglądając na Remusa.
— Musimy im powiedzieć. — Lupin spojrzał na nią, nie do końca nadążając za jej myślami, a ona doprecyzowała: — Musimy wszystkich poinformować, przecież nikt jeszcze nie wie o Teddym. Muszą wiedzieć.
Remus skinął głową, znów wpatrując się w swojego synka, który zacmokał przez sen. Nie miał najmniejszej ochoty ruszać się z miejsca. Mógłby tam siedzieć w nieskończoność i to by mu wystarczyło, ale zgadzał się z Dorą. Oboje mieli w sobie tyle szczęścia, tyle radości, że grzechem byłoby, gdyby nie podzielili się tym z najbliższymi.
— Zajmę się tym, kochanie — zapewnił ją, gładząc z czułością po dłoni. — Wy musicie jeszcze odpocząć.
Dora uśmiechnęła się, znów mrużąc oczy w zmęczeniu i godząc się na taki układ. Lupin dźwignął się z ziemi, pochylił nad łóżkiem, bojąc się, że każdy jego ruch może zbudzić synka. Pocałował najpierw Teda w główkę, a potem złożył na ustach Dory czuły pocałunek, próbując zawrzeć w tym geście całą miłość i wdzięczność, jaką czuł do niej. Rzucił jeszcze jedno tęskne spojrzenie, wyszedł i zatrzymał się dopiero na parterze, gdzie Andromeda i Altheda przygotowywały posiłek dla świeżo upieczonej matki.
Remus westchnął ciężko, spoglądając na nie w ciągłym amoku. Nie tylko on wciąż czuł się, jakby nie mógł stopami dotknąć ziemi. Pojawienie się Teddy'ego na świecie uskrzydlało także jego babcię. Andromeda po raz pierwszy od wielu dni, od chwili gdy pochowała męża, a nawet jeszcze dłużej, wydawała się być prawdziwie szczęśliwa, jakby od razu ubyło jej kilka lat, a świat, który wydawał się miejscem przerażającym i niezdatnym do życia, znów mógł być piękny. Pani Tonks spojrzała na zięcia ze szczerym uśmiechem i westchnęła:
CZYTASZ
Nimfadora Tonks cz. II
FanficPo długich miesiącach działania w ukryciu Zakon Feniksa wychodzi z cienia. Jednakże Bitwa w Departamencie Tajemnic kładzie cień na życie Nimfadory Tonks. Czy konsekwencje bitwy pozwolą jej żyć dalej? Czy w obliczu zaogniającego się sporu wśród czar...