Tonks miała przeczucie, że ten dzień będzie paskudny. Zwłaszcza, jeżeli za początek tego dnia mogła potraktować poprzedni wieczór, podczas którego nie czuła się najlepiej.
Dzięki Merlinowi, nie chodziło tym razem o to, że coś niepokojącego działo się z jej dzieckiem... Z jej małym synkiem. To wielokrotnie wykluczyła Altheda podczas badań. Zaleciła jednak, by Tonks przynajmniej na kilka dni trochę opuściła. Narażając się Nimfadorze, zabroniła jej przychodzić do szpitala polowego, gdzie z dnia na dzień było coraz mniej pacjentów. Ostatecznie pod ich opieką pozostawało znacznie mniej osób, niż na początku. I w sumie tylko takie, które lada moment mogły wracać już do swoich domów. Tonks nie kłóciła się z tym. Wymogła jednak pozwolenie na odwiedziny u Emily, choć i te przyprawiały ją o niemałą mieszankę wszelkich emocji, które do spokojnych i łagodnych nie należały.
Nie wyobrażała sobie jednak zapomnieć o Em, pozwolić jej samotnie trwać w tej niepokojącej bezczynności, towarzyszącej jej podczas trwania wszelkich działań związanych z poszukiwaniami jej męża.
To na tym skupił się Zakon, gdy podźwignął się jako tako po wydarzeniach na Pokątnej. Większość zgodziła się zawiesić próbę odnalezienia Luny. Ponoć trwała na ten temat zagorzała dyskusja, gdzie wszyscy licytowali się ilością podejrzeń na temat tego czy Lovegood wciąż i czy być może w ogóle, przebywa w Azkabanie.
Carl i Sturgis w przerwach między poszukiwaniami Gottesmana, wybierali się na przeszpiegi do Szkocji, by obserwować czy nie ma tam przypadkiem jakiś niepokojących ruchów ze strony Ministerstwa i Voldemorta. Nic nie zauważyli. Nie zaryzykowali na tyle by znów przenieść się blisko twierdzy, która była więzieniem dla wielu osób. W tym momencie, przy takiej władzy i dominacji śmierciożerców podejrzewali, że większość tych ludzi znajdowała się tam niesłusznie. Wysnuli jednak podejrzenie, że w ostatnich dniach nie dowieziono tam nikogo. Mówiąc nikogo, mieli na myśli przede wszystkim Ollivandera, po którym ślad zaginął od chwili, gdy w jego sklepie pojawili się śmierciożercy i pojmali go z nieznanych nikomu przyczyn.
Na podstawie tych informacji śmieli twierdzić, że to nie tam przetrzymywani są najbardziej potrzebni więźniowie, jakich kazał zatrzymać Voldemort. Carl otwarcie stwierdził, że mogli się mylić. Nawet jeśli Luna wciąż pozostawała w niewoli, to wcale nie musi być na tej przerażającej wyspie pośrodku Morza Północnego. Musieli przyznać, że brzmiało to dość sensownie. Choć nikt nie cieszył się z takiego obrotu spraw. Jeżeli Luna, którą chcieli odbić, jeżeli Ollivandera, który stał się kimś na wzór zakładnika, nie byli w Azkabanie, musieli być przetrzymywani w innym miejscu, o którym oni nie mieli pojęcia. Być może bardzo blisko samego Voldemorta, albo chociaż w pobliżu cenionych przez niego osób, które mogły sobie pozwolić na trzymanie więźniów.
Nikt jednak nie chciał dopuścić do bezczynności. Mieli zbyt mało ludzi, by rozdzielać się na różne fronty. Niechętnie zmuszeni byli do hierarchizacji swoich działań i skupienia się przede wszystkim na dwóch sprawach.
Jedną, którą bliźniacy zdecydowali się zająć, było znalezienie nowego miejsca do uruchomienia rozgłośni radiowej. Dawna lokalizacja była spalona. Tego wszyscy byli pewni. Nie mogli ryzykować, że ktokolwiek z uratowanych nie będzie trzymał języka za zębami i powie komuś o tym, dokąd z Pokątnej przenieśli się podczas zamieszek. Zebrali wszystkie niezbędne urządzenia i podjęli się zadania tworzenia rozgłośni na nowo. Na tym polu Zakon miał największe sukcesy.
Zaledwie trzy dni po bitwie Lee Jordan przesłał im wiadomość, że znaleźli chyba odpowiednie miejsce. Na razie je obserwowali, a gdy nic nie wzbudzi ich niepokoju, zabezpieczą je i wznowią audycje Potterwarty. Wszyscy potrzebowali znów usłyszeć w radiu głosy członków Zakonu Feniksa, które nie tylko zwykłych ludzi miały podnieść na duchu. Im samym również dawały nadzieję.
CZYTASZ
Nimfadora Tonks cz. II
FanficPo długich miesiącach działania w ukryciu Zakon Feniksa wychodzi z cienia. Jednakże Bitwa w Departamencie Tajemnic kładzie cień na życie Nimfadory Tonks. Czy konsekwencje bitwy pozwolą jej żyć dalej? Czy w obliczu zaogniającego się sporu wśród czar...