114) Wszystko straciłam

508 32 21
                                    

Meg nigdy nie należała do niepoprawnych romantyczek, raczej stroniła od irracjonalnych zachowań, które można było tłumaczyć motylami w brzuchu. Jednak od kiedy Remus zjawił się w lesie, wszystko się zmieniło. Może i brzmiało to beznadziejnie głupio, zważywszy na wiek Owen i jej życiowe doświadczenie, ale pokochała Lupina całym swoim sercem. Stał się najjaśniejszą gwiazdą na jej niebie i nieprzerwanie ciągnęło ją do niego. A i on chyba czuł to przyciąganie, bo chociaż nie chciał nigdy zjawić się w lesie i do niedawna kochał kogoś innego, to zawsze wracał. Wracał do tego miejsca, do niej, do tego co udało im się zbudować. To już o czymś świadczyło... A miniona noc udowadniała to całkowicie.

Ile oboje musieli wycierpieć, by w końcu mogli dać upust swoim emocjom... Ta noc w maleńkim, niewygodnym szałasie, należała do najpiękniejszych chwil w życiu Maggie oraz do pierwszej chwili w ich wspólnym życiu. Meg pragnęła zostać w swoim dawnym domu na zawsze, wtulona w ciepłe ciało Remusa, słuchając jego spokojnego oddechu i czując, jak bawi się jej włosami. Zachowywali się zupełnie jak nastolatkowie, którzy przeżywając swoją pierwszą miłość i dopiero zaczynają kosztować rozkoszy kochania. Ale jej to nie przeszkadzało, bo nie było nic prawdziwszego i piękniejszego niż to młodzieńcze uczucie, które dopadło ich w tak późnym momencie ich życia. Niestety, nie mogli sobie pozwolić na wieczny sen w szałasie. Warunki mieszkalne i atmosferyczne nie były sprzyjające, a po drugiej stronie lasu czekał na nich Andrew. Musieli iść, zostawić swoje gniazdko i wrócić do leśnego życia, które rzucało im często kłody pod nogi.

Dlatego jeszcze przed południem, zaraz po tym jak Maggie skonstruowała prowizoryczne kule dla Remusa, wyruszyli wolnym krokiem w stronę chatki Moona, do której doszli, gdy słońce górowało na niebie i przebijało się przez korony drzew.

– Remusie – odezwała się Maggie, zatrzymując się, gdy w oddali dostrzegła cel ich wędrówki. Lupin stanął i zwrócił się w jej kierunku. Meg chciała mu powiedzieć o... o wszystkim co możliwe, ale kiedy ujrzała to łagodne spojrzenie, mowę jej odjęło. Zbliżyła się tak blisko, jak tylko mogła i wspięła się na palce po to, by pocałować go czule. – Witaj w domu.

***

Tonks nigdy nie przypuszczała, że zgadzając się na przeniesienie do Hogsmeade, gdzie teoretycznie powinna odciąć się od dawnego otoczenia, spotka się z tyloma dawnymi znajomymi. Pomijała już częstą obecność Estery, która pracując w Trzech Miotłach, dużo rozmawiała z Nimfadorą, najwidoczniej nie rozumiejąc, bo właściwie skąd miała wiedzieć, że sama jej obecność, jej błogosławiony stan i związane z nim tematy, przypominają Tonks o największej stracie, jakiej doznała. Przyzwyczaiła się również do tego, że nawiązała stały kontakt z Kingsleyem, który jako jej zwierzchnik musiał wiedzieć o wszystkim, co działo się w Hogsmeade. Bardziej dziwiły ją listy od Nate'a, który nieustannie próbował z nią korespondować, a Dora usilnie chowała koperty do szuflady biurka, nawet ich nie otwierając. Chciała całkowicie oddać się pracy, zwłaszcza, że było jej całkiem sporo. Trzymanie pieczy nad całym oddziałem aurorów, było niełatwym zadaniem, a nieprzychylna opinia, jaka krążyła o Nimfadorze w szeregach jej podwładnych, nie ułatwiała sprawy. Dorze wydawało się, że jest na straconej pozycji, ale nie miała zamiaru się poddawać. Wiedziała, że Kingsley na nią liczy, a i jej praca może mieć znaczenie dla Zakonu. Z resztą nawet gdyby zrezygnowała, to gdzie miałaby się udać. Opcja powrotu do rodziców w ogóle nie wchodziła w grę, na kupno własnego mieszkania musiałaby jeszcze trochę odłożyć, a Weasleyom nie chciała się zwalać na głowę. Dlatego Hogsmeade nadal pozostawało najbardziej opłacalną i kuszącą opcją. Jednak największa zaleta pobytu w wiosce, jaką było odseparowanie od przeszłości, okazała się kompletnie nierealna. Tonks doświadczyła tego w momencie, gdy pewnego niedzielnego przedpołudnia schodząc do głównej sali pubu, usłyszała dwa znajome głosy. Jeden z nich należał do Estery, a drugi do osoby, której Nimfadora nie widziała od dawna.

Nimfadora Tonks cz. IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz