141) Hogsmeade

209 12 5
                                    

Hogsmeade było spokojną wioską, dla której największym zagrożeniem były odwiedziny uczniów, którzy raz na jakiś czas zalewali jego wąskie uliczki, wypełniając je gwarem i śmiechem. Tak przynajmniej było kiedyś... Bo poprzedni rok nie należał do spokojnych, nawet, gdy ulice wioski były patrolowane przez aurorów, a ten najwidoczniej nie zapowiadał się wcale lepiej, chociaż z pozoru nic na to nie wskazywało... Mieszkańcy Hogsmeade mogli wieść dość spokojne życie, jak na te czasy, nawet w obliczu tego, że Ministerstwo Magii zostało przejęte przez śmierciożerców. Tutaj ich rządy zdawały się nie docierać, dla magicznej wioski niewiele się zmieniło, chociaż pod skórą jej mieszkańcy mogli czuć, że taki stan rzeczy wkrótce się skończy.

Niespełna trzy dni temu rozpoczął się kolejny rok szkolny, który był jednak zupełnie inny od poprzednich. Na miejsce Albusa Dumbledore'a wybrano Severusa Snape'a. Bardzo ironiczne, biorąc pod uwagę, że to właśnie Snape zakończył życie Dumbledore'a. Zmiany kadrowe, które wprowadziły do Hogwartu jeszcze więcej śmierciożerców, nie były jedynymi. Uczniowie otrzymali zakaz odwiedzania wioski, Hogsmeade miało opustoszeć. Ten dzień jednak miał być czymś gorszym dla jego mieszkańców. Nastały czasy, że niczego nie można było się spodziewać, ale słodki Merlinie, tego naprawdę nie mógł nikt przewidzieć...

Było samo południe, życie toczyło się swoim codziennym tempem, promienie słońca próbowały przedrzeć się przez szare chmury, gdy znikąd pojawiły zamaskowane postacie. Ściana ognia zdawała się otoczyć główną ulicę, dachy niektórych sklepów zajęły się płomieniami, wybuchła panika, gdy pierwsza avada dosięgła czyjegoś serca, a Mroczny Znak rozświetlił pochmurne niebo. Nikt nie wiedział, co na celu miał ten atak, lecz przynosił za sobą jedynie strach i śmierć. Być może ofiar byłoby bez liku, gdyby nagle nie zaczęły pojawiać się kolejne postacie, które z całych sił próbowały uratować tylu, ilu się dało. A wśród nich znalazło się również małżeństwo Lupinów.

Nimfadora zjawiła się znikąd pośrodku głównej ulicy i z miejsca rozbroiła śmierciożercę, który mierzył różdżką w stronę przerażonej staruszki, chowającej się za straganem. Dookoła dostrzegała coraz więcej znajomych twarzy, a dzięki temu poczuła się pewniej. Wciąż buzowały w niej te wszystkie negatywne emocje, które pojawiły się podczas kłótni z Remusem, a teraz szukały ujścia. Dla Tonks oczywistym było, że skopanie kilku mrocznych tyłków jest idealną okazją ku temu. Wyczarowała tarczę, wycofując się w stronę zabudowań, gdzie widziała kilku cywili. Kingsley kazał ich chronić i to zamierzała zrobić.

— Uciekajcie! — wykrzyknęła w ich stronę, dostrzegając przerażenie na ich twarzach. — Uciekajcie, do cholery!

Deportowali się w ciągu kilku sekund, rozglądając się jeszcze w panice po ogarniętej dymem okolicy. Nim Tonks przerwała zaklęcie tarczy, również przebiegła wzrokiem wzdłuż głównej ulicy. Widziała Kingsleya, który walczył z dwójką śmierciożerców, kiedy za jego plecami Emily i Lucas Gottsmanowie odprowadzali mieszkańców na tyły budynku, skąd spokojnie mogli zniknąć. Z drugiej strony dostrzegła Hestię, która wzięła zagubione dziecko na ręce i pomknęła w stronę Trzech Mioteł, w których skryło się już wiele osób i teraz bezmyślnie obserwowały rozwój wydarzeń przez okno. Tonks sapnęła wściekle, dostrzegając kątem oka swojego męża, który przepuszczał grupę kobiet do Miodowego Królestwa. Ona sama miała jeszcze jeden cel.

Opuściła tarczę i natychmiast uchyliła się przed klątwą, która trafiła w szyld sklepu z piórami. Puściła się biegiem, posyłając przed sobą kilka zaklęć, by oczyścić sobie drogę. Minęła sklep Zonka i schowała się za murem, unikając kolejnych zaklęć. Wychyliła się, rzucając zaklęcie mrożące, przez co jeden ze śmierciożerców runął na ziemię, a kolejni potknęli się o jego ciało. W oddali już zamajaczyła jej obskurna gospoda pod Świńskim Łbem, a przed nią stał Aberforth, który słał zaklęcie za zaklęciem, odpędzając od swojego lokalu zamaskowane postacie. Tonks już chciała się rzucić przez ulicę, żeby mu pomóc, kiedy poczuła czyjeś ramię oplatające ją w pasie i została pociągnięta za budynek.

Nimfadora Tonks cz. IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz