Rozdział LII

397 46 45
                                    

Kolejne dni, choć trudne, upływały im bardzo szybko. Podobnie jak przed świętami Morana i Severus widywali się każdego wieczoru, tym razem w jej gabinecie, by pracować nad rozwiązaniem zagadki. Mistrz Eliksirów nie pojawiał się już nawet na śniadaniach, czasem również na kolacjach. Nie myśląc o tym, jak to wygląda, każdego ranka szedł na trzecie piętro i cierpliwie pukał do sali obrony przed czarną magią, by choć przez chwilę przed lekcjami zająć się tym, co było teraz najważniejsze. Czarownice na portrecie szeptały do siebie z podekscytowaniem, a czasem nawet czyniły nieprzystojne uwagi, ale na nie również nie zwracał uwagi. Mieli zagadkę do rozwiązania, a cel był bliżej, niż kiedykolwiek, niemal namacalny – nawet jeśli Hawkins w to wątpiła. Chwile słabości zdarzały się jej zresztą coraz częściej, zupełnie jakby ostatnia awantua z Prorokiem Codziennym doszczętnie zburzyła jej spokój. Stała się zmienna jak wiosenna pogoda; wpadała to w chaos sprawdzania wszystkiego, to w czarnowidztwo. Severus był jednak jak skała: stanowczy, opanowany i nad wyraz cierpliwy. Czasem sam się sobie dziwił, ale szybko znajdował wytłumaczenie. Hawkins kierowała się emocjami; dla niego nie liczyło się nic poza uporządkowaniem spraw. Intuicja podpowiadała mu, że są o krok od wyczekiwanego przełomu i właśnie to powiedział Albusowi, który trzy dni po artykule w Proroku zapytał go o postępy.

– Bardzo dobrze, że czuwasz – odpowiedział mu dyrektor. – Ja po konsultacji z nią też podjąłem pewne działania, ale nie ukrywam, że główny ciężar spoczywa na tobie. Oficjalnie w nic się nie angażuję. Tak jest lepiej. Już i tak naruszam procedury pozwalajac jej tu zostać.

Normalnie Severus skwitowałby to prychnięciem. Co prawda pomyślał, że wszystko toczy się jak zwykle, a największy ciężar znów spoczywa na nim, ale wyjątkowo mu to nie przeszkadzało. Tym razem naprawdę wolał nie powierzać nikomu żadnych zadań. Był pewien, że to przez wpadkę z Cobrisem, której nie potrafił sobie wybaczyć – nieustanie myślał bowiem, że mógł temu zapobiec – ale jakiś cichy głos podpowiadał, że chodzi o coś zupełnie innego.

Towarzyszyło mu również wiele innych myśli, tak obcych, że czasami zapominał, kim naprawdę jest. Najlepszym dowodem było to, że nawet jego ukochane eliksiry trochę straciły na znaczeniu. Zamiast mieszać składniki niemal obsesyjnie wertował swój notes z zapiskami. Teraz przynajmniej zdawał sobie sprawę z tego, czego naprawdę szuka – i wiedział też, czego intuicyjnie szukała Morana tamtego dnia, kiedy spotkali się u madame Minks. Dreszcze przebiegały mu po plecach, gdy zagłębiał się w tematykę najmroczniejszych klątw, rzucanych z takim gniewem, że potrafiły pokonać czas, obejmując kolejnych członków rodziny, ale nic nie było w stanie powstrzymać go od dochodzenia do prawdy. Niekiedy w samotności przytykał rękę do czoła, albo próbował wsłuchać się w swój organizm, pewien, że trawi go jakaś dziwna choroba i może sam padł ofiarą uroku, ale gdy przypominał sobie Moranę, natychmiast pozbywał się wątpliwości. Jeśli bowiem ktoś trwał w amoku, to właśnie ona. Każdego kolejnego dnia wyglądała, jakby spała jeszcze mniej i chudła z godziny na godzinę, ale jej oczy skrzyły się takim blaskiem, że Mistrz Eliksirów czasami nie potrafił oderwać od niej wzroku. Taka pasja uzmysłowiła mu, że ta kobieta jest prawdziwym ogniem. A potężny płomień był w stanie stopić nawet najgrubszy lód.

Przykre listy przychodziły każdego dnia niemal w takiej samej ilości, ale Hawkins praktycznie ich nie czytała. Choć bledła widząc nadlatujące sowy, a pod koniec odbierania poczty wyglądała, jakby miała zwymiotować, starała się brać w garść. Coraz częściej zdarzały się jednak momenty, gdy odrywała się od ksiąg i notatek, zbyt wyczerpana, by dłużej rozważać kolejne ścieżki – a wtedy jej twarzy coś się zmieniało. Najczęściej zaczynała wtedy naprawdę niepokojące rozmowy, przez które Severus czasem nie mógł zasnąć, rozważając ich znaczenie.

– Wiesz, skąd wzięło się moje imię? – zapytała któregoś wieczora.

– Tak – odparł, unosząc wzrok. – Od słowiańskiej bogini zimy i śmierci.

Spellbound || HP Fanfiction ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz