Rozdział 24

106 12 0
                                    

Skrzyżowałam nogi, skupiając wzrok na herbacie w moich dłoniach. Gemma siedziała zaraz obok i podtrzymywała konwersację. Tematycznie ciągle wracała do Desa, a kiedy tylko o nim wspominała, milkłam. Nie chciałam o nim mówić, bo nie potrafiłam o nim mówić dobrze. A nie wypadało mi mówić o nim źle.

Brian pędził za Tobiasem, który rozrabiał w przedpokoju i piszczał za każdym razem, kiedy jego wujek zamykał go w swoich ramionach. Tobias wolał spędzać czas z nosem nad kartką i rysować nowymi kredkami, które przyniosła mu Gemma. Leżał przy naszej dwójce na ziemi, machając ręką tam i spowrotem i wymieniając szybko kolory kredek.

- Ze względu na nałóg alkoholowy taty, Brian zdecydował niedawno, że chce całkiem zrezygnować z picia alkoholu. Wie, że tego nie lubię i sama też praktycznie nie piję. Wszyscy widzieliśmy do czego alkohol prowadził u Desa. - Przytaknęłam, zaciskając usta.

Wszyscy widzieli, ale ja poczułam na własnej skórze, co alkoholizm znaczył u ojca rodzeństwa. Wszyscy byli świadkiem jego znęcania się nade mną, a jedynie Harry potrafił rozpoznać, że kryła się za tym głęboka nienawiść do naszej dwójki. Alkohol tylko umożliwiał mu działanie. Wtedy przestawał się powstrzymywać.

- Pamiętam, jak dziadek uderzył mamę - odezwał się Adam, moją pierwszą reakcją było rozchylenie w szoku warg. Mały nawet nie spoglądnął w naszą stronę, ani nie przerwał rysowania. Po prostu bez zastanowienia wyrzucił swoją myśl na zewnątrz tak, jak dzieci miały to w zwyczaju. Nie mogłam być o to na niego zła.

- Adam, nie rozmawiamy o tym - powiedziałam ostro, bo nie wiedziałam, co więcej mogę zrobić. Nawet nie potrafiłam mu wytłumaczyć, dlaczego jest to temat, na który nie rozmawiamy. Zazwyczaj Harry wyjaśniał chłopakom takie rzeczy, bo sobie lepiej z tym radził. Nic innego się za tym nie kryło. Byłam przy dużej części tych rozmów, ale to szatyn je prowadził.

Akurat kiedy o nim myślałam, wstąpił do salonu, zmierzając z kubkiem kawy w naszym kierunku. Uśmiech, który mi w pierwszej chwili posłał, zaraz opuścił jego twarz, gdy ujrzał, że coś jest nie tak. Nie wiem, czy zauważył to po moim wyrazie twarzy czy też mina Gemmy zdradziła, że został poruszony czuły temat.

- Andie? - zapytał, lecz za chwilę wtrącił się ponownie Adam.

- W drodze do domu mama płakała przez cały czas. Wiesz ciociu? - Szatyn zmarszczył brwi, odstawiając na bok swoją kawę.

- Nie... wiedziałam - rzekła niepewnie siostra szatyna, który skarcił ją spojrzeniem.

- Gemma, nie teraz. - Zamarzłam. Wbiłam wzrok w ziemię i milczałam, bo nie byłam gotowa na głębokie wyznania przed siostrą Harry'ego. Kochałam ją jak własną siostrę, której nigdy nie miałam, jednak nie potrafiłam jej zaufać tak, jak ufałam swojemu mężowi. Poczułam delikatne ciągnięcie za rękę. - Słońce, wszystko w porządku?

- A w domu mama zamknęła się w sypialni i siedziała tam przez parę...

- Dość tego, Adam. - Zielonooki tak spoważniał, że aż na twarzy naszego synka pojawiło się zmartwienie. Zdawało mi się, że dopiero w tym momencie zrozumiał powagę tematów, które poruszał. - To nie jest rozmowa na teraz. Jeszcze raz tylko wspomnisz o tym dniu, a spędzisz resztę popołudnia w swoim pokoju. Bez kredek.

Mały wystawił obrażony język, co Harry zignorował, chociaż się w nim gotowało. Złączył nasze dłonie i chyba to pozwoliło mu się nieco uspokoić, ale mnie nie do końca. Siedząc między nimi czułam się żałośnie.

Rodzina Harry'ego była przy tym, kiedy zostałam uderzona przez Desa. Oczywiście wypił tego dnia za dużo i tylko to pozwoliło mi tę całą sytuację jakoś przetrawić. Jednak powodem, dlaczego się na mnie rzucił, było zwykłe wcześniejsze zwrócenie mu uwagi przez szatyna. Nie zrobił to jako pierwszy, ani jedyny, ale tylko jego komentarz niósł ze sobą większe konsekwencje, o których wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy. Nikt nie widział samego momentu zderzenia jego dłoni z moim policzkiem, ale wszyscy ujrzeli mnie ze łzami w oczach, zasmarkanym nosem oraz czerwonym śladem na twarzy i szczerze mówiąc... nikt nie zdawał się być tym wielce zaskoczony.

Fleurs Séchées // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz