Rozdział 44

804 35 0
                                    

***

Ja Neslisah...nazywana aniołem, bułgarską pięknością, angielską pięknością. Przebyłam morze, by móc trafić do Imperium Osmańskiego, które z biegiem lat stało się moim domem.

Ja Neslisah...w moich żyłach płynie szlachecka krew, jednak nigdy nie odróżniało mnie to od innych ludzi - ja tego nie widziałam

Ja Rozalia...urodzona w roku 1506 jako jedyna córka angielskiego lorda oraz bułgarskiej szlachcianki, owoc ich miłości. Najmłodsza spośród rodzeństwa

Ja Rozalia...porwana mając zaledwie 12 wiosen, sprzedana i zniewolona przepłynęłam morze, by trafić do haremu ówczesnego Sułtana Selima. Uratowana dzięki dobroci Ayse Hafsy Sultan, a następnie oddalona z haremu, by zdobyć wykształcenie i osiągnąć odpowiedni wiek. Nie pamiętając rodziny, zapomniana...

Ja Rozalia...po 4 latach nieobecności do pałacu powróciła zupełnie inna osoba. Neslisah. Jedną z niewolnic haremu Sułtana Suleymana. W wieku 16 lat stałam się faworytą władcy, a następnie matką jego dzieci: Ahmeda, Mahmuda, Yasemin, Dilruby i Atike

Ja Neslisah...po raz pierwszy od wielu lat poczułam ponownie czym jest strach. Patrząc na łoże, na którym leży nieprzytomny mężczyzna bliski memu sercu powraca obawa. Obawa o życie moich dzieci. Obawa, że może im się coś stać przez prawo, które nakazuje stracenie braci nowego władcy. Jeśli Suleyman umrze, dla mojego jedynego żyjącego syna Ahmeda będzie to niczym wyrok śmierci. Nic i nikt nie będzie w stanie go ochronić. Nawet Valide Sultan

Ja Neslisah...przybywając do tego pałacu przeklinałam go i wszystkich jego mieszkańców. Teraz jednak modlę się, by mój władca powrócił do zdrowia. Jego śmierć, oznacza również moją. Nikt i nic nie będzie w stanie mnie przed tym zatrzymać

Neslisah Sultan siedziała przy łożu ściskając jego dłoń. Łzy już dawno się skończyły, nie miała siły płakać. Jedyne czego pragnęła to, by ten koszmar się skończył

- Przybywając do tego pałacu nie pamiętałam rodziny. Myślałam, że mnie porzucili, sprzedali i dlatego tu trafiłam. Valide Sultan była na tyle dobra, że pozwoliła mi wyjechać do Edirne, by po 4 latach wrócić tu z powrotem. Gdy wróciłam, dostąpił mnie największy zaszczyt. Poznałam ciebie. Stałam się twoją faworytą, a następnie matką twoich dzieci. Los nie był jednak sprawiedliwy. Odebrał nam nasze nienarodzone dziecko, a parę tygodni temu Mahmuda. To miejsce z początku było dla mnie przekleństwem, jednak stało się tym samym domem. Nawet po powrocie wspomnień nie przestałam tak myśleć. Stałeś się moją rodziną. To co pisałeś do mnie w listach również czułam. Jesteś moim portem, moim domem, rajem na ziemi, moją ostoją, w której zawsze będę mogła się schronić. Mimo, że bardziej kochasz Hurrem, moje uczucie się nigdy nie zmieniło. Byłam silna, ponieważ byłam przy tobie, a ty przy mnie. Dlatego nie zostawiaj mnie, błagam cię. Bez ciebie stracę tę siłę i się poddam. Jeśli cię stracę, to będzie oznaczało, że ja również jestem stracona. Kiedy ty nie istniejesz, ja również.- mówiła, a łzy ponownie zaczęły płynąć.- Jeśli odejdziesz, to nie odejdziesz sam. Będę z tobą do końca i dłużej.- dodała, po czym pocałowała jego dłoń i mocniej ją ścisnęła

- Neslisah.- usłyszała głos. Odwróciła głowę zauważając Valide Sultan, na której widok podniosła się i pokłoniła.- Zmieniło się coś?- zapytała

- Nie.- odpowiedziała wycierając mokre policzki

- Nie kryj łez. Nie powinnaś.- stwierdziła Ayse Hafsa.- Chodźmy na taras, chcę z tobą porozmawiać.- zaproponowała i obie kobiety udały się na taras, z którego był widok na całą stolicę.- Mahidevran pragnie zemsty.- powiedziała wprost

- Co masz pani na myśli?- zapytała zaskoczona Neslisah

- Udałam się do jej komnaty, by z nią porozmawiać. Podsłuchałam jej rozmowę z Gulsah. Ogłosiła się już Valide Sultan i powiedziała, że rozpoczyna się teraz jej era.- wyjaśniła zaraz

- To było do przewidzenia. Nie wiem czemu, ale jakoś mnie to nie dziwi.- stwierdziła Bułgarka.- Nawet nie chce myśleć o tym co będzie, gdy Mustafa zasiądzie na tronie.- dodała ciszej

- Mustafa to dobre dziecko. Nie skrzywdzi rodzeństwa. Obawiam się jednak, że Mahidevran wręcz przeciwnie.- powiedziała Valide Sultan.- Dlatego musimy podjąć odpowiednie kroki na wszelki wypadek, gdyby mój syn...- zaczęła, jednak nie potrafiła dokończyć

- Co planujesz pani?- zapytała 

- Moje wnuki wyjadą do pałacu Hatice. Tam będą bezpieczne. Zostaną tam dopóki ten koszmar się nie skończy.- oznajmiła matka władcy

- W tym wypadku to najlepsze rozwiązanie.- potwierdziła Neslisah zgadzając się z propozycją.- Miejmy tylko nadzieję, że Mahidevran nie zacznie działać jeszcze przed śmiercią władcy.- dodała

- Obawiam się, że może powoli zaczynać działać. Dlatego musimy się śpieszyć. Z samego rana wyjadą z pałacu.- oznajmiła

- Zostanę tutaj.- powiedziała pewnie Neslisah

***

Mijały dni i powoli niektórzy tracili nadzieję na to, że sułtan otworzy oczy. Z kolei sułtan Suleyman w swoim śnie czuł się jak by był w niekończącym się koszmarze. Nawiedzały go wspomnienia z lat młodości i jednocześnie wizje, których obawiał się najbardziej - wizje Mustafy na tronie. Według prawa, które ustanowił Sułtan Mehmed Zdobywca wszyscy bracia nowego sułtana mają zostać straceni w dniu objęcia tronu. Mehmed, Ahmed, Selim, Bayazid, a nawet mały Cihangir straciliby życia. Suleyman stoczył nawet walkę ze swoim ojcem, który niedługo potem zniknął

- Ojcze?- zapytał rozglądając się dookoła.- Ojcze!- zawołał i ruszył biegiem po plaży, na której się znajdował

- Suleyman...- rozniósł się kobiecy głos, który go nawoływał.- Suleyman...- ponownie rozniósł się głos

- Neslisah?- zapytał zaskoczony rozpoznając głos faworyty. W tym samym momencie poczuł delikatny dotyk dłoni na ramieniu, a obok niego pojawiła się Bułgarka. Uśmiechała się delikatnie, jednak wyglądała inaczej niż zwykle. Była śmiertelnie blada, jej pełne czerwone usta były sine, a pod oczami miała cienie. Suleyman nie poznawał jej

- Nie pora na ciebie, Suleyman. Wracaj.- powiedziała spokojnie dotykając jego policzka swoją zimną dłonią, po czym ruszyła przed siebie

- Neslisah!- zawołał i ruszył biegiem za kobietą. Sceneria się zmieniła i stał przed drzwiami komnaty faworyty. Powoli otworzył drzwi i wszedł do środka. Dostrzegł na łożu sylwetkę przykrytą białym materiałem, a na niej piękna korona z rubinami. Sułtan powoli podszedł do łoża, a następnie delikatnie odkrył materiał. Jego oczom ukazała się Neslisah.- Neslisah?- zapytał dotykając jej policzka, który był zimny jak lód. Jej klatka piersiowa się nie unosiła. Nie reagowała na jego głos.- Neslisah!- zawołał podnosząc kobietę i przytulając ją. Cały czas nawoływał jej imię

~ Nie pora na ciebie, Suleyman. Wracaj.~ rozniósł się ponownie głos Neslisah, a on czuł jak zaczyna się unosić

***

Neslisah Sultan obudziła się czując delikatny uścisk dłoni. Powoli otworzyła oczy i spojrzała na łoże, gdzie leżał sułtan. Ku jej zaskoczeniu nie spał, był przytomny i patrzył na nią.

- Panie?- zapytała zszokowana patrząc na niego, a po jej policzkach spłynęły łzy.- Dzięki Bogu. Nasze modlitwy zostały wysłuchane.- szepnęła całując jego dłoń

- Nie płacz, mój aniele.- powiedział słabo sułtan. Sułtanka ponownie pocałowała jego dłoń, po czym wstała z miejsca i ruszyła w stronę drzwi, gdzie czekali strażnicy w tym Elmas Aga i Sumbul Aga

- Przekażcie wszystkim, że sułtan się obudził. Wezwijcie Yasef Efendi jak najszybciej!- powiedziała radośnie

- Oczywiście pani.- potwierdził Elmas i wraz z Sumbulem ruszyli biegiem do haremu

NESLISAH *Wspaniałe Stulecie* |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz