Rozdział 11

1.3K 31 1
                                    

***

Neslisah Sultan siedziała na otomanie wyszywając chusteczkę. Miała być ona koloru białego, z piękną różą po prawej, od której odchodzi łodyga i liście. Od lewej strony miał odchodzić czerwony tulipan z prostą łodygą i jednym liściem. Całość miała być obramowana złotą przeplatającą się nicią tworząc wzory

- Destur! Sultan Suleyman Hanazetlerei!- rozbrzmiał krzyk agi. Młódka podniosła się odkładając przyrząd i skłoniła się nisko

- Neslisah.- powiedział podchodząc do faworyty i całując ją w czoło

- Panie, cieszę się, że odwiedziłeś mnie.- powitała go z uśmiechem. Oboje zajęli miejsca na otomanie

- Jak się miewa Ahmed?- zapytał

- Bardzo dobrze, zjadł, a teraz śpi.- odpowiedziała z uśmiechem. Wzrok władcy padł na wyszywaną chusteczkę

- Piękne.- pochwalił biorąc do ręki.- Masz do tego talent.- dodał

- Dziękuję.- podziękowała speszona, bowiem jeszcze nikt nie pochwalił jej pracy

- Za parę dni wyjeżdżam do Edirne z Mustafą na jego pierwsze polowanie. Chciałbym byś wraz z Ahmedem pojechali ze mną.- oznajmił

- To będzie zaszczyt. Mahidevran Sultan również jedzie?- zapytała radośnie

- Nie. Postanowiłem, że pojedzie z nami Hurrem i Mehmed.- odpowiedział jej. Z twarzy młódki zniknął uśmiech i patrzyła z niedowierzeniem na władcę

- Skoro taka twoja wola.- szepnęła cicho

- Nie zgadzasz się z tym?- zapytał zdziwiony

- Nie, nie o to chodzi. Po prostu myślę, że Mustafa byłby szczęśliwy, gdyby jego matka była wraz z nim.- wyjaśniła zaraz

- Myślę, że ty mu w zupełności wystarczysz. W końcu jesteście blisko.- zauważył z uśmiechem, co kobieta niepewnie odpowiedziała tym samym.- A jak dziecko?- zapytał dotykając brzucha

- Bardzo dobrze. Ma wielki apetyt.- odpowiedziała z uśmiechem

- To dobry znak.- potwierdził.- Rozpocznij pakowanie. Pojedziemy tam na parę dni.- polecił

- Oczywiście.- zgodziła się. Sułtan wyszedł z komnaty, zostawiając kobietę ponownie samą.- To źle wróży.- szepnęła

***

Dwa dni później dwa powozy ciągnięte przez dwa konie wyjechały z seraju. W pierwszym jechała Hurrem z Mehmedem i Esmą, a w drugim Neslisah, Ahmed oraz Melek. Najstarszy z książąt nie bardzo był zadowolony, że jego matka nie jechała z nimi

- Mustafa.- odezwała się Neslisah.- Uśmiechnij się. Niedługo wrócimy do seraju i znowu zobaczysz się z matką.- oznajmiła

- Tęsknię za nią.- stwierdził patrząc na kobietę

- To normalne. Ale nie smuć się już. Obiecałam twojej mamie, że będziesz się dobrze bawił. Nie chcę złamać obietnicy.- powiedziała

- No dobrze, spróbuję.- obiecał jej, co wywołało na twarzy sułtanki uśmiech

- Jeśli chcesz, wieczorem możemy rozpocząć nasze lekcje angielskiego. W końcu chciałeś się jego nauczyć.- zaproponowała

- Nie mogę się doczekać.- potwierdził tym razem z uśmiechem

W końcu po długiej podróży zajechali do Edirne. Melek pomogła wysiąść Neslisah i Mustafie. Mały książę z zainteresowaniem patrzył na otoczenie, ciesząc się

NESLISAH *Wspaniałe Stulecie* |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz