Czując jak znika ból westchnął z ulgą. Jego całe ciało było osłabione i miał wrażenie że w każdej chwili może upaść. Miał ochotę zdrzemnąć się i przeczekać ten ból, wiedział jednak ze nie może.
-Nie śpieszyło Ci się z powrotem-mruknął czując podmuch wiatru
-Oj daj spokój nie widziałem go tyle lat, chciałem porozmawiać
-Pożegnać cię chciałeś chyba powiedzieć-poprawił go-Czuje co się z Tobą dzieje idioto
-No to doskonale mnie rozumiesz
-Czy to naprawdę muszę być ja? Tym jednym jedynym, który sprawi że znikniesz?
-Przykro mi małpko ale tak-mruknął podchodząc bliżej
-Małpko?-spytał go unosząc brew do góry
-Zrozumiesz później
-Czy to ten czas, kiedy mówimy sobie słodkie słowa na pożegnanie
-Powiedzmy sobie szczerze Changkyun to nie jest coś co byśmy zrobili między sobą-zaśmiał się-Po prostu wróć bezpiecznie, uważaj na siebie i pilnuj się Jooheon'a cały czas
-Oooo martwisz się?
-Nie psuj tego młodziaki-westchnął
Fioletowo-włosy widział zmęczenie na twarzy anioła. Widział także ból oraz coś na wzór smutku. Zastanawiał się dlaczego i on sam go czuł. Przecież tak naprawdę nigdy nie znał starszego.
-Czyli to na serio pożegnanie?-spytał po chwili ciszy
-Na to wychodzi-przyznał brunet kładąc dłonie na ramionach chłopaka-Proszę cię nie płacz zbyt mocno
-Czemu miałbym?
Jednak anioł nie odpowiedział, tylko z uśmiechem na ustach ucałował czoło młodszego. Changkyun chciał już coś powiedzieć na to zachowanie, kiedy poczuł nagłe uczucie wstrząsu, a już po chwili otuliła go gęsta warstwa fioletowego dymu. Widział uśmiech na twarzy bruneta oraz to jak upada on na ziemię.
W tym samym momencie on sam zaczął powoli trącić swoją przytomność. Jego głowę przeszył ogromny ból a do głowy zaczęły dostawać się kolejne to obrazy.
-Po cholere im dziecko skoro nie potrafią się nawet nim zająć-westchnął brunet patrząc na płaczącego dziewięcio miesięcznego chłopca-No ale o co ty płaczesz hmm? Popatrz abububu-zaczął robić słodkie miny na co chłopiec zaśmiał się uroczo-Odrazu lepiej
-Dzieciaku musisz jeść też i warzywa-odparł nakładając na widelec trochę marchewki, którą chłopiec odrazu odepchnął
-Mniam mniam!
-Dostajesz cały czas
-Mniam mniam-krzyknął kładąc swoją rączkę na jego dłoń kopiąc go przy tym prądem
-No cudownie, dwulatek ogarnął swoje moce-Changkyun powtarzam ostatni raz zejdź z tamtąd, zrobisz sobie krzywdę-mruknął unosząc ostrzegawczo palec w stronę czterolatka
-Nie-e Dandan mnie złapie-zaśmiał się wchodząc wyżej i wtedy kawałek starej gałęzi pękł i chłopiec poleciał w dół prosto w ramiona bruneta
-I co byś zrobił gdyby mnie nie było?
-Dandan zawsze jest obok-zaśmiał się schodząc
-W którym momecie tego całego bałaganu zmieniłem się w darmową niańkę-westchnął idąc za wesoło biegającym chłopcem-Chwilą spokoju-odparł siadając i widząc chłopca rysującego na jednym z dokumentów Pana Im-Będzie z tego problem
-Skończyłem
-Zobaczymy ten rysunek, hmm widze tutaj siebie, Ciebie a to kto to?
-Gucio
-Gucio? A kim jest Gucio?
-Moim przyjecielem we śnie
-Rozumiem a więc dziś w nocy czeka mnie wycieczka życia-Ten dzieciak na serio zaprzyjaźnił się z Terierem, no hit-zaśmiał się
-Dandan to jest Gucio
-Wielka bestia mająca kły które mogły by połamać Twoje kości dostała imię Gucio-załamał się-Bolą mnie nogi-mruknął dzieciak
-Sam chciałeś iść na tą wycieczkę
-Dandan hyung
-Nie ma Dandan hyung, tylko idziemy dalej
-Naprawdę bolą mnie nogi-westchnął zmęczony
-Jesteś największym utrapieniem w moim życiu-westchnął kucając-Wskakuj
-A ty najlepszym hyungiem
-Oczywiście, trzymaj się tam małpko-Po co mi znajomość tego głupiego języka-wkurzony rzucił długopisem
-Po pierwsze to jest koreański czyli Twój język rodzinny, po drugie to Ci się kiedyś sprzyda
-Niby do czego?
-Zobaczysz, kiedyś będziesz go używał na co dzień a teraz czytaj
-Ugh-Dandan hyung, dzieci mi nie wierzą że cię widzę, nawet się ze mnie śmieją-odparł dziewięciolatni Changkyun siedząc w kącie pokoju
-Widisz najwidoczniej nie są tak wyjątkowi jak Ty
-Jestem wyjątkowy?
-Najbardziej na świecie-uśmiechnął się wycierając twarz młodszego-A teraz leć się bawić i nie myśl o tym
-Dobrze hyung!-Dla Ciebie liczy się tylko ta praca a nie ja! Obiecałeś mi wyjście na ten rowery!-krzyknął chłopiec w stronę swojego jak zawsze zapracowanego ojca
-Nie mam na to czasu-mruknął
-Jak zawsze!-odparł chłopiec i z tymi słowami zapłakany ruszył przed siebie w stronę swojego pokoju, gdzie odrazu rzucił się w ramiona starszego-Nie nawidze ich hyung
-Ćśś już dobrze, nie przejmuj się możemy iść razem na te rowery
-To na co jeszcze czekamy? Chodźmy-Dandan hyung kim jest Jooheon?-spytał pewnego dnia chłopiec kładąc się spać
-Joo-Jooheon?
-Noo tak taki czarnowłosy chłopak, taki jak ty że skrzydłami i świecącymi oczami
-Kyunie, małpko o czym tym mówisz? Ja nie mam skrzydeł-zaśmiał się
-Masz srebno-białe, o tutaj-pokazał dłonią kilka piór starszego
-Jestes zmęczony, śpij maluchu-Patrz hyung to chyba Gucio-mruknął pokazując na Teriera, który stoi razem ze swoim właścicielem
-Znaleźli nas-odparł brunet-Cholerny Gunhea-Przepraszam małpko-mruknął przed złożeniem śpiącemu jedenastolatkowi pocałunku w czoło-Nie pozwolę im Cię zranić-dodał wypuszczając małą łzę zabierając wszystkie wspomnienia chłopcu
-Changkyun ty idioto, w takim tempie to Jooheon do końca życia będzie w tym pieprzonym zegarku-mruknął patrząc jak chłopak mija przedmiot i wchodzi do środka sklepu-I znowu papierosy i energetyk, cudowny wybór dzieciaku-zeskoczył z drzewa i położył zegarek koło nóg bruneta, który po chwili wziął go do ręki-No w końcu
-Nazywam się Jooheon. Jestem władcą piątego wymiaru, bogiem ognia i panem dymu. Synem najwyższej rangi Demona. Pana dusz, przyszłym
-Co kurwa było w tych papierosach lub energetyku!
-No idiota, przysięgam idiota-westchnął załamując się-Cóż Joo, zostawiam go teraz Tobie, trzeba przygotować się na koniecPo chwili wszystkie obrazy minęły a on z krzykiem podniósł się do góry. Rozglądając się poczuł dłonie, które złapały go za ramiona i od razu napotkał na zatroskany wzrok blondyna.
-Kyunie, wszystko dobrze?
-Im Daniel ty spieprzona wersja anioła-mruknął wypuszczając łzy
-Hmm? Co ty mówisz? Im Daniel?
-Minhyuk, gdzie Jooheon
-Cóż podczas twojej nazwijmy to śpiączki, wybuchła wojna i jest właśnie tam a my tutaj z Tobą-odparł
-My?
-Ja i Samuel-wskazał na młodego maga
-Wasza Królewska Mość-ukłonił się
-Cudownie wasza dwójka tu zostaje i macie się nawet nie ruszać-warknął Changkyun wstając
-Hmm?-mruknął jednak zamiast odpowiedzi zobaczył fioletową warstwę dymu, która uniosła się do góry i po chwili zniknęła razem z młodszym chłopakiem, który jeszcze przed chwilą leżał na łóżku-Chyba sobie ze mnie jaja robicie
CZYTASZ
Demon /// Jookyun ✔️
FanfictionGdzie Changkyun znajduje tajemniczy zegarek z ciekawa zawartością