Rozdział 7. Początek burzy

17 1 0
                                    

Tydzień później

Zrobiłam tak jak postanowiłam tydzień temu, poleciałam z synkiem do Polski, chcąc normalnie pogadać z Rafałem, lecz On przyjął inną pozycję. Bojowo nastawiony, niszczył mnie psychicznie. Byłam już podłamana, zabrał Artura i nie chciał mi go oddać. Stwierdził, że jestem nieodpowiedzialna i tylko w głowie mi... ech, wiadomo co...

– Nick, nie mam już siły...- Załkałam w telefon.

– Och, Kami, nie łam się, wszystko będzie dobrze. Jeśli chcesz przylecę do Ciebie.

– Nie trzeba, poradzę sobie. Są przy mnie przyjaciółki i brat.

– Ok, ale powiedz słowo, a przylecę i załatwię tego gościa sposobem.

– Jakim sposobem?

– Pięścią.- Zaśmiał się.- To żart... Po prostu wszystko mu wyjaśnię.

– Naprawdę nie trzeba, poradzę sobie.- Nie wiem jeszcze jak, ale sobie poradzę.

– Pamiętaj, nie rób nic głupiego.- Ostrzegł mnie, to było miłe.

– Jesteś cudowny.

– Tak, wiem.- Odpowiedział sceptycznie.- Nie przesadzaj, martwię się o Ciebie, nie poddawaj się.

Gdy się rozłączyłam wyszłam z toalety i podeszłam do swego zespołu. Mieliśmy w tym dniu koncert, więc musiałam otrzeć łzy, ogarnąć się, wyjść na scenę tak, jakby nic się nie stało i zrobić to co powinnam, czyli dać czadu. Karol poprawił mi makijaż, pocałował mnie w czoło, i dał kopa w tyłek na szczęście.

Koniec Czerwca

Jestem sama w domu, smutna i załamana. Rafał nie odbierał telefonu, tylko Nick się mną interesował, aczkolwiek i On nie mógł cały czas przy mnie siedzieć. Nie wspomnę tu o moich przyjaciółkach, które ze mną przyleciały, ale One nic nie mogły zrobić, abym się rozchmurzyła.

Zdjęcia do pierwszej części „Pobudek Stevensa" zakończyły się dwa dni temu, a teraz ryczę na kolanie Magdy. Poczułam się bezsilna. Rafał nie dawał za wygraną, uwziął się. Dziś nie odbierał ode mnie telefonów, nie wiem co robić, załamałam się.

Poczułam w kieszeni wibracje. O wilku mowa!

– Słucham.- Odebrałam po uprzednim wysmarkaniu się w chusteczkę!

– Cześć, chciałbym, żebyś mnie wysłuchała.- Zaczął nadzwyczaj spokojnie.

– Wal, nic mnie już dziś bardziej nie załamie.

– Chciałem Cię przeprosić.- Odchrząknął.- Zachowałem się jak dupek.

– Tak, nawet gorzej.- Potwierdziłam zaskoczona.

– Nie powinienem... Marta przegadała mi do słuchu, że powinienem dać Ci spokój i Cię nie dręczyć, wszyscy mi to mówili. Chciałbym żyć z Tobą w zgodzie.

– Marta?!

– Tak Marta, Ona również ma jakieś uczucia. Wybacz mi.

– Ok.- Pociągnęłam nosem.

– Trzymaj się.

Rozłączyliśmy się, a ja znów zaczęłam ryczeć. Co za gówniane życie!

Nie długo po telefonie Rafała przyszedł Nick i pocieszał mnie razem z dziewczynami. Przyszedł z kumplem i zrobiliśmy sobie stypę!

– Nie wypłakuj tych pięknych oczu.- Poprosił Harwey.

– Przecież już wszystko ok.- Dodał Nick.- Rafał Cię przeprosił.

– Jest mi naprawdę źle. Wszyscy piszą, że jestem wredną suką, i spotykam się z nie wiadomo kim.- Płakałam z głową na kolanie Karoliny.

– My nie jesteśmy nie wiadomo kto.- Odparował Nick.- Zobaczysz wszystko się ustabilizuje, ucichnie i zapomną.

– Nie zapomną, będą pamiętać do końca życia.

– Wyluzuj, nie możesz się tak zadręczać. O mnie piszą, że jestem gejem, albo kobieciarzem, i jakoś mnie to nie obchodzi.- Wyznał Nick.

– Ty gejem?- Roześmiała się Magda.

– Dupki.- Syknęłam.- Nie wiedzą co piszą.

– Tak jest.- Odparł spokojnie.- Sądzą, że moje podboje to tylko pretekst, a tak naprawdę jestem ukrytym gejem, i przez to właśnie nie udaje mi się z kobietami.

Ten świat Show Biznesu jest porąbany i przykry. Powoli mam tego wszystkiego dość.

Dwa dni później

Mam dziś koncert w Kalifornii z innymi artystami, są tu gwiazdy, z którymi się lubimy, niektórzy są młodzi i zaczynają karierę, a ja znów się stresuję. Co zrobić żeby to przeszło? Zapytałam o to młodą (w moim wieku) piosenkarkę, która jest mocno wyluzowana na scenie- Lane Toragh. Odpowiedziała, że trzeba po prostu walnąć sobie kielicha, a najlepiej parę takich kielichów. Śmiejąc się z niej oddaliłam się od „zaplecza", w celu przespacerowania się i podpatrzenia jak wielki jest tłum, który przyszedł na koncert. Przy wejściu na Backstage zauważyłam znajomą twarz.

– Adam?- Zamurowało mnie na widok faceta, który kiedyś był mi tak bliski, oraz wyrządził wiele szkód w moim zdrowiu psychicznym i fizycznym.

– Myślałem, że Cię nie złapię.- Uśmiechnął się blado.

Tak, to Adam. Ten sam, przez którego wpadłam na dno, tylko inny. Domyślam się, że nadal tkwi w matni narkotyków. Wychudzony, lecz wciąż interesujący. Serce na jego widok zaczęło mi mocniej bić i to wysoce niepokojące.

– Co tu robisz? Co chcesz ode mnie?- Spytałam przyjaźnie nastawiona, wyraźnie zaciekawiona dlaczego mnie szukał.

– Męczy mnie to wszystko, chciałem Cię przeprosić za to, jak Cię potraktowałem.- Odparł zmieszany.

– Dopiero teraz?- Spytałam uśmiechnięta schodząc do niego na dół.- Późno dość.

– Wiem, było mi głupio... bardzo.

– Co u Ciebie?- Spytałam.

– W porządku. Nie chciałabyś się ze mną wyrwać? Pogadać o starych czasach?

Jego wzrok zalśnił blaskiem młodości. Nie mogłam mu odmówić. Chciałam się wyluzować i to właśnie z nim zrobiłam. Po koncercie wyszliśmy na miasto i wyluzowałam się skorzystawszy z jego namowy, by buchnąć parę maszków trawki. Nic się od tego nie stanie, przecież to tylko zioło, na rozluźnienie

Odnajdźmy się 🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz