Rozdział 22 Dzień ślubu Katy

10 0 0
                                    

Dzień ślubu Katy

Od rana panuje istny chaos, najpierw szykując się na ślub przyszedł do mnie Paul, wybierał dla nas dodatki, a przy okazji pilnował nas Michael.- Podobno to konieczne.- Chyba nie bardzo mu ufa, no cóż to jego praca, nie będę mu przeszkadzać, gdy on nie wchodzi mi w drogę. Grzecznie siedział w kącie salonu i przyglądał się temu chaosowi. Zapowiedział również, że On tego bałaganu nie będzie sprzątał. Dobre sobie, przecież od czegoś tu jest, TAK? Hmm... Nie, jednak nie od tego.

Paul włożył mi we włosy kwiat kolorowej róży, wpatrując się we mnie tak dziwnie, aż przeszedł mnie dreszcz, ale ja nie mam ochoty na romanse, na pewno nie z nim. Paul jest nieco ekscentrycznym mężczyzną, przy nim czuję się dziwnie, ale mniejsza z tym.

Oczywiście, gdy tylko wyszłyśmy z klatki czekał na mnie tłum fotografów. Powoli mam tego dość i kazałam im się pierdolić. Michael jednak uspokoił mnie w porę mówiąc, że nie warto, gdy zorientował się, że chcę odepchnąć jednego z tych hien. No tak, nie warto. Miał rację, ale to mnie wyprowadziło z równowagi.

Gdy przyjechałyśmy do Katy była zdenerwowana i miotała się po całym domu. Jeszcze trochę, a zrezygnowałaby ze ślubu, ale szybko ją uspokoiłyśmy.

Miłą tradycją jest to, że można mieć więcej niż jedną druhnę na weselu. Świadkowa jest tylko jedna, a jest nią siostra Katy, a druhen jest aż siedem. To szczęśliwa liczba i tak chciała panna młoda, zatem nie ma co tego komentować, w końcu to jej ślub. W skład druhen wchodzę ja, dwie przyjaciółki Katy, oraz moje trzy przyjaciółki i koleżanka z planu. Drużbami pana młodego są jego koledzy z zespołu i przyjaciele, a brat został jego świadkiem.

My-druhny byłyśmy poinformowane o życzeniu Katy, abyśmy wszystkie miały podobne sukienki. Jako, że jej sukienka ma niebieskie akcenty, my miałyśmy za zadanie wybrać dla siebie taki sam kolor, a jeśli chodzi o długość to Katy nie chciała się wtrącać do tej części, zatem doszłyśmy do wniosku, by sukienki były zwiewne i tyle.

Wychodząc z limuzyny byłam chyba bardziej zdenerwowana od Panny młodej, nogi miałam jak z waty. Byłam zadowolona z fryzjerki, która zrobiła mi super fryzurkę, delikatną i puszystą. Podobało mi się, gdy włosy opadały lekko z boku.

Kątem oka dostrzegłam Nicka, rozmawiał z gościem, może to kolega nie wiem i nie obchodziło mnie to. Ja ledwo stałam i nie chciałam się zastanawiać kto z kim rozmawiał. Gdy spojrzał w naszą stronę zarumieniłam się. Po chwili był przy naszej ósemce. Uspokajał Katy jednocześnie nas komplementując. Nieco dłużej przetrzymał na mnie wzrok tak jak ja na niego. Zamienił z nami parę zdań i trzeba było już wchodzić. Trzymając mały, gustowny bukiecik weszłyśmy do kościoła i się zaczęło.

W trakcie wzruszyłam się całą tą ceremonią, inni goście również mieli łzy w oczach, podczas gdy nasza para młoda składała sobie przysięgę małżeńską. Przypomniałam sobie ślub z Darkiem. Nasz nie był, aż tak huczny i był tylko cywilny, więc nie było u mnie tak wielkich nerwów i tylu przygotowań. Nie mieliśmy wesela, było tylko przyjęcie w małej restauracji. Dla Katy to najpiękniejszy dzień w życiu i nie dziwię się, dla każdej kobiety tak jest.

Myślę, że największym stresem jaki miała Katy, to gdy ksiądz zapytał, czy są jakiekolwiek powody, dla którego tych dwoje nie powinno zawrzeć związku małżeńskiego, i taki stresujący moment rozładowała Sylvia zgłaszając, że Ona zna jeden powód. Wszyscy zwrócili na nią wzrok, a ona natychmiast przeprosiła i stwierdziła z rumieńcami na twarzy, że to był żart. Katy miała taką minę, jakby ją chciała poćwiartować, ale obyło się bez takich incydentów, na szczęście...

Młodzi włożyli sobie obrączki na palec, buzi buzi i po temacie. Po wyjściu z kościoła obsypaliśmy młodych ryżem. Ryż to symbol płodności, z tego co się wcześniej dowiedziałam, wobec tego sypałam go ile miałam, niech mają gromadkę dzieci.

Odnajdźmy się 🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz