47. Masz rację.

342 18 0
                                    

- Syriusz ruszaj ten swój gruby tyłek szybciej. Za chwilę się spóźnimy.- krzyczałam schodząc po schodach ze swoją walizką.- Nawet nie pomogłeś mi znieść walizki.

- Skończ narzekać. Bez nas nie odjadą.  James nie pozwoli, żeby na mnie nie zaczekali.

- Nie bądź tego taki pewnien. Czy już wziąłeś wszystko i możemy w końcu wyjść?

- Tak.- odpowiedział chłopak mijając mnie w drzwiach.

- Świetnie.- odpowiedziałam podążając za czarnowłosym.

Po około dziesięciu minutach byliśmy w miejscu naszej zbiórki.

- To jak? Gotowi na najlepsze wakacje w życiu?- zapytała Lisa.

- Tak!- krzykneli wszyscy.

Nasza podróż szybko minęła i nim się obejrzeliśmy byliśmy w domku nad jeziorem.

Nie minęło wiele czasu, a wszyscy świetnie bawiliśmy się pływając w jeziorze.

- Ej wiecie co? Nie mamy już jedzenia, bo ktoś wszystko zjadł.- powiedziała Emily, patrząc w tym momencie na Petera.

Chłopak tylko uśmiechnął się przepraszająco w naszą stronę.

- Trzeba iść do sklepu.- stwierdziła Kath.

- Ja i Black pójdziemy.- powiedziałam.

- Ejejej, a czy mnie ktoś zapytał czy chce gdzieś  iść?- oburzył się chłopak.

- Nie, zdecydowałam za Ciebie. Ktoś chce z nami iść?

- Potter ruszaj tyłek, my też się przejdziemy.- powiedziała Lea, wychodząc z wody.

James tylko jeknął w odpowiedzi.

- Widzisz stary i po co nam były te dziewczyny? Przynajmniej siedzimy w tym razem.- rzekł Syriusz, klepiąc przyjaciela po ramieniu.

- Black my wszystko słyszymy.- krzyknęłam, wchodząc do domku.

Suche i przebrane wyszłyśmy, czekając na chłopaków.

Gdy w końcu wywlekli się, ruszyliśmy do sklepu.

Szliśmy drogą prowadzącą przez gęsty las.

- Jak te debile się nie zgubią, to będzie dobrze.- mruknęłam do rudowłosej, patrząc na chłopaków, idących dobre 40 metrów za nami.

Usłyszałyśmy, że chłopcy ruszyli biegiem. Zdziwione popatrzyłyśmy na nich.

- Co jest?- zapytała Lea.

- Coś szeleściło w krzakach.- odpowiedział James, rozglądając się na boki.

- To pewnie jakieś zwierzę, w końcu jesteśmy w lesie.- prychnęłam.

- Tyle, że to nie wyglądało jak zwierzę.- odpowiedział Black.

- Dobra chodźcie, bo nie dojdziemy nigdy do tego sklepu. Tym będziemy martwić się później. Może nas to nie zje po drodze.- stwierdziła Lea i ruszyła przodem.

- Masz rację.- odpowiedziałam i dorównałam z nią kroku.

O dziwo Black i Potter nie wlekli się tak, a szli tuż za nami, jakby faktycznie się czegoś obawiali.

Wtedy nie wiedzieliśmy, że tajemnicze szelesty nie zwiastowały niczego dobrego.

Julia Riddle || córka VoldemortaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz