12.Co ty tutaj robisz?

988 40 4
                                    

- Gdzie ona jest?!- do Skrzydła Szpitalnego wpadła reszta naszej paczki.

- Kath nie drzyj mordy. Nikt tu nie jest głuchy, a po drugie Jula śpi.- powiedziałam do dziewczyny.

- Oj sorry.- odpowiedziała, ze skruchą.

- Jak ona się czuje?- zapytała Lisa.

- Nie jest źle. Jej stan się polepszył. W porę została tu przyniesiona. Gdyby Huncwoci jej nie znaleźli i jej tu nie przynieśli mogłaby już nie żyć.- wytłumaczyłam.

- Gdyby kto?!- krzyknęła Emily.

-Jak to Huncwoci?- zapytała Kath.

- No tak to. Też w to nie wierzyłam, ale wszystko wskazuje na to, że oni ją uratowali.- westchnęłam.

- Trochę to dziwne. Ale dobrze, że nic poważnego jej się nie stało.- stwierdziła Emily.

- Dokładnie.- Lisa poparła słowa przyjaciółki.

- Lepiej chodźmy. Zajrzymy do niej później. Niech odpocznie.- rzekła Kath i zaczęła kierować się do drzwi.

Dziewczyny tylko kiwnęły głowami i zawtórowały przyjaciółce.

Ja wyszłam za nimi, zostawiając Jule pod opieką pani Pomfrey.


Idę właśnie do Skrzydła Szpitalnego po Jule. Po tygodniu Pani Pomfrey w końcu ją wypuściła. Jej stan był już dobry.

Co najbardziej dziwiło mnie i dziewczyny w ciągu tego tygodnia Huncwoci, aż DWA razy byli u Julii.
Jesteśmy mega zdziwione, ponieważ nigdy nie wykazywaliśmy koleżeńskich stosunków.

- Dzień dobry!- powiedziałam wchodząc do Skrzydła Szpitalnego.

POV.JULIA

-Dzień dobry! - spojrzałam w stronę drzwi. Głos należał do Lei.

- Siemka.- powiedziałam w jej stronę.

- Siema. Gotowa?- zapytała.

- Tak.- wzięłam do ręki torbę z rzeczami, które przez ten tydzień przynosiły mi dziewczyny.- Jeszcze tylko pójdę do pani Pomfrey.

- Ok.

- Pani Pomfrey.- weszłam do gabinetu pielęgniarki.

- Tak kochaniutka?

- Wychodzę.- uśmiechnęłam się.

- Dobrze, dobrze. Tylko uważaj na siebie.

- Tak jest!- zaczęłam się lekko śmiać, a na twarz pani Poppy wkradł się uśmiech.

Wyszłam z pokoju Pani Pomfrey.

- Idziemy gnomie.- powiedziałam do rudowłosej, podchodząc do drzwi.

- Ja ci zaraz dam gnoma!- krzyknęła i zaczęła mnie gonić.

Zaczęłam się śmiać i uciekać przed wściekłą Leą. Jednak dziewczyna nie miała takiej dobrej kondycji jak ja i w połowie drogi do dormitorium odpuściła.

- I co? Zmęczyłaś się?- zaczęłam się śmiać.

- Spadaj!- wystawiła do mnie język.

Byłyśmy już prawie przy naszym Pokoju Wspólnym. Jednak przez to, że szłam teraz tyłem wpadłam na kogoś.

Gdy byłam już przygotowana na randkę z podłogą, poczułam silne ręce na moich ramionach.

- Chyba ktoś tu na mnie leci.- wszędzie rozpoznam ten głos.

- Dylan?! Co ty tu robisz?

Julia Riddle || córka VoldemortaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz