37.Co to za miejsce?

414 19 1
                                    

Od trzech godzin siedziałam z Syriuszem i graliśmy w różne gry.

- Jesteś głodna?- zapytał Black.

- Trochę. No może trochę bardziej.- zaśmiałam się.

- Chodź, idziemy coś zjeść.- chłopak wstał z ziemi i ruszył w kierunku drzwi. Nie wiele myśląc, zrobiłam to samo.

Przemierzaliśmy korytarze Hogwartu śmiejąc się co chwilę. Nie dbaliśmy o to, czy ktoś nas usłyszy. Po piętnastu minutach staliśmy przed obrazem owoców. Połaskotałam gruszkę, a obraz wpuścił nas do kuchni.

Nie minęła sekunda, a obok mnie stał dobrze znany mi skrzat.

- Witaj Fruziu. Czy mogłabyś zrobić nam coś do jedzenia?- zapytałam skrzatkę.

- Oczywiście. Fruzia bierze się do roboty.- powiedziała i zniknęła wśród innych skrzatów.

- Widzę, że masz kontakty nawet wśród skrzatów.- powiedział Black.

- Gdy dziewczyny wychodziły gdzieś z wami, a Lea była zajęta, bardzo często tu przychodziłam. Fruzia zawsze robiła mi moje ulubione jedzenie.

Po chwili pojawiła się skrzatka z jedzeniem i dwoma kubkami herbaty.

- Dziękujemy Fruziu.- uśmiechnęłam się i razem z Syriuszem usiedliśmy przy wolnym stoliku, tak żeby nie przeszkadzać skrzatą w pracy.

Po około czterdziestu minutach opuściliśmy kuchnie.

- Gdzie teraz idziemy?- zapytał Syriusz.

- Nie wiem. Masz jakiś pomysł?

- Chyba mam.- powiedział i pociągnął mnie za rękę w stronę schodów.

- Dokąd idziemy?- zapytałam zdziwiona.

- Zobaczysz.

Syriusz zaciągnął mnie na siódme piętro. Stanęliśmy przed pustą ścianą.

- Już wiesz gdzie jesteśmy?- zapytał.

- Tak.- uśmiechnęłam się.

- Pomyśl o swoim ulubionym miejscu.

- Ja? Myślałam, że ty chcesz, skoro mnie tu przyprowadziłeś.

- Nie zrzędź, tylko to zrób.

Już po chwili pojawiły się przed nami drzwi. Chwyciłam za klamkę i je otworzyłam. Byliśmy na polanie. Na środku rósł rozłożysty dąb.

- Co to za miejsce?- zapytał Black.

-  Kiedy byłam mała często przychodziłam do tego miejsca. Jest blisko mojego domu. Odkryłam je jak miałam około 6 lat. Taty często nie było w domu. Zostawałam z Lotte, ale ona też miała różne obowiązki. Nudziło mi się, więc wyszłam na spacer. Wtedy trafiłam na tą polankę. Potem przychodziłam tam prawie codziennie. Cała historia.- uśmiechnęłam się na wspomnienie czasu, kiedy przychodziłam w to miejsce.

- Całkiem ciekawa. Miałaś ciężkie dzieciństwo.

- Tak, ale nie rozmawiajmy o tym. Chodź.- złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę drzewa. Przy samym dębie puściłam rękę Syriusza i zaczęłam wspinać się na drzewo. Po niecałej minucie siedziałam już na mojej ulubionej gałęzi. Po chwili dołączył do mnie Syriusz. Siedzieliśmy w ciszy. Ale to nie była niezręczna cisza. Oboje potrzebowaliśmy chwili wyciszenia, czasu na przemyślenie pewnych spraw.

Julia Riddle || córka VoldemortaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz