5. Gdzie oni są?!

1.4K 46 2
                                    

Dzisiaj jest sobota a co za tym idzie trening quidditcha. Tak, ja i Lea gramy w te grę. Oby dwie jesteśmy na pozycji ścigających. Najbliższy mecz gramy z Krukonami.

Jest godzina 9.00 więc zwlekłam się z łóżka, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Po 10 minutach byłam gotowa. Lea jeszcze spała więc postanowiłam ją obudzić.

- Lea! Huncwoci zafarbowali ci włosy na różowo!

- Co jak to?! - zerwała się z łóżka i pobiegła do łazienki.

Wzięłam torbę i postanowiłam się ewakuować.

- JULIAAAA! - to było ostanie co usłyszałam przed wyjściem z dormitorium.

Wiedziałam, że taki sposób pobudki na nią zadziała, ponieważ ona nie nawidzi koloru różowego i Huncwotów. A dla niej jej włosy to świętość.

Po opuszczeniu dormitorium skierowałem się do Wielkiej Sali na śniadanie.

Na miejscu nałożyłam sobie na talerz jajecznicę i dwa tosty.

Po chwili przyszła również rozwcieczona Lea.

- Coś się stało? - zapytałam

- Ty się stałaś - odpowiedziała po czym usiadła na ławce i nałożyła sobie na talerz to co ja.

Po skończonym śniadaniu poszłyśmy na boisko do quidditcha.

Trening poszedł nam całkiem dobrze.

Gdy wracałyśmy do zamku postanowiłyśmy iść po dziewczyny i zrobić jakiś kawał.

Lisa i Emily były w bibliotece, więc nie trudno było je znaleźć ale została jeszcze Kath.

Poszłyśmy wszystkie pod Pokój Wspólny Hufflepufu. Akurat jakiś dzieciak chciał tam wejść.

- Ej możesz zawołać Katherine Carter?

- Czego wy od niej chcecie?- zapytał chamsko

- Nie twoja sprawa- odpowiedziała mu Lea

- A co jeśli tego nie zrobię ? - zapytał z uśmiechem

- Nie chcesz wiedzieć co się wtedy stanie jak tego nie zrobisz - odpowiedziałam mu złowieszczo

Wtedy uśmiech znikł mu z twarzy.

- No dobra już ją wołam - powiedział po czym znikł za wejściem do PWH ( Pokoju Wspólnego Hufflepufu. Czasami będę pisać skrótami dop.aut.)

Po chwili Kath do nas wyszła i ruszyłyśmy do Pokoju Życzeń, który odkryłyśmy na 3 roku.

Po dotarciu na miejsce Emily przeszła trzy razy wzdłuż ściany, a już po chwili pojawiły się drzwi.

Weszłyśmy do środka.

- Ma ktoś pomysł na kawał?- zapytała Lea

- Ja mam- powiedziałam

- To co to za pomysł?- zapytała Emily

- Już wam wszystko mówie- odpowiedziałam i zaczęłam przedstawiać dziewczyną plan

Kolacja miała zacząć się o 19.00, ale ja i dziewczyny byłyśmy w WS już o 18.30. O godz. 18.50 miałyśmy wcielić nasz plan w życie. Gdy doszła wyczekiwana przez nas godzina, machnęłyśmy pod stołem różdżkami i czekałyśmy na rozwój wydarzeń. Na nasze szczęście w Wielkiej Sali było już parę osób więc gdyby któryś z nauczycieli tu wszedł nie było by podejrzane to że już siedzimy na swoich miejscach.

Już po chwili słyszałyśmy piski i przekleństwa dochodzące z korytarzy.

Nie trzeba było długo czekać a do WS wpadła wściekła McSzczotka. Na dodatek całą brudna w różowej maźi.

- Gdzie oni są?! - zapytała

- Kogo pani szuka pani profesor? - zapytał jakiś uczeń.

- No jak to kogo?! Huncwotów oczywiście! - odpowiedziała wściekła

- Widziałem ich na 7 piętrze jak wchodzili do Pokoju Wspólnego Gryffondoru- odpowiedział ten sam uczeń

- Niech no na ich tylko dorwe!- powiedziała z zaciśniętymy zębami i wyszła z WS

- Napewno szybko tam dotrze - powiedziałam do rudowłosej siedzącej obok mnie na co ta tylko parsknęła śmiechem.

************************************
I kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Tak jak pisałam w poprzednim rozdziale, rozdziały będą publikowane co dwa tygodnie zaczynając od teraz. Czyli kolejny dopiero za twa tygodnie. Przepraszam że między publikacjami minie tyle czasu ale muszę się skupić na nauce.

To tyle!

Do następnego!

Julia Riddle || córka VoldemortaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz