16

1.7K 63 24
                                    

Kiedy Harry przeleciał się na Hipogryfie. Malfoy zrobił coś strasznie nieodpowiedzialnego. Podszedł do Hipogryfa i powiedział :

- Ty ! Wcale nie jesteś, niebezpieczny ! Ty paskudny bydlaku !

- Malfoy, nie ! - zdążył zawołać Hagrid nim stwór zaszarżował na Dracona. 

Uderzył chłopaka z kopyta w rękę, po czym uspokojony prze Hagrida oddalił się. W tym samym czasie Malfoy wykrzykiwał :

- Zabił mnie ! Zabił mnie ! Umieram ! 

- Co za kretyn. - powiedziała Rose nie zdając sobie sprawy z obecności Golden Trio za sobą.  - Hagrid ! Zabierz go do szpitala ! - zawołała dziewczyna. 

Wielkolud wziął chłopaka na lekcje i oznajmił iż to koniec lekcji. 

- No cóż Malfoy nie jest za dobrym towarzyszem co Rose - zaczepił dziewczynę Ron. Chciał ją przeprosić, przecież nie mógł wiedzieć że dziewczyna tak źle obierze jego słowa.

- Na pewno lepsze niż ty Weasley. On przynajmniej nie wrabia mi ojca w coś czego nie zrobił i o nic go nie oskarża - oznajmiła dziewczyna i odeszła zarzucając włosami. 

Podczas kolacji opowiedziała bliźniakom i Susan, o wydarzeniach dzisiejszego dnia. Susan bowiem nie było na Opiece nad Magicznymi stworzeniami bo w tym czasie była na numerologii. 

- Czekaj, chcesz powiedzieć że Ron, oskarżył twoją rodzinę o próbę zabicia Harrego ? - oburzył się George.  Dziewczyna w odpowiedzi pokiwała głową na tak. 

- TA ZNIEWAGA KRWI WYMAGA ! - oznajmił Fred co oznaczało, że w tym roku ofiarą ich żartu stulecia nie zostanie Filch a, właśnie Ronald Weasley. 

Biedak przez najbliższy miesiąc musiał znosić kawały pokroju :

- Ubrania obsypane proszkiem na swędzenie. 

- Proszek na bekanie w śniadaniu.

- Szampon farbujący włosy na platynowy blond (wtedy Malfoy śmiał się z Rona jak nigdy wcześniej.) 

- Sztuczne pająki w całym pokoju. 

I tym podobne. Po miesiącu Ron wyglądał jak ofiara wojenna. Blond włosy z rudymi odrostami, wory pod oczami, spowodowane brakiem snu. Bał się bowiem że jak zaśnie to Fred lub Geroge podrzuci mu prawdziwego pająka. 






- Widzieli go, widzieli go ! - krzyczał Seamus, biegnąc do stołu z Prorokiem codziennym w ręce. 

- Kogo ? - zapytał Harry.

- Syriusza Balcka. - odpowiedział Seamus.

- To nie daleko stąd ! - oznajmiła Hermiona patrząc na artykuł

- Dementorzy są przy wejściach... - zaczął mówić jakiś chłopak. 

- Dementorzy ?! Już raz ich gość wykiwał, może to zrobić i drugi raz ! - oznajmił Seamus. 

Wtedy odezwał sie czarnoskóry chłopak z roku, wyżej. 

- No pewnie. Black może być wszędzie. To trochę tak jakbyś chciał złapać dym. I to gołymi rękami....

Lwica z Gryffindoru | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz