29

1.6K 51 11
                                    

Syriusz Black mimo tego że musiał się ukrywać starał się spędzać jak najwięcej czasu z, córką. Z rozczuleniem obserwując, jak płata żarty z Fredem i George'm tak jak kiedyś on, Remus i James. 

Wydarzeń z tamtej nocy żadna z osób tam obecnych nie chciała wspominać.  Ani tego co działo się aż do końca, roku szkolnego. 

Jak idzie się domyślić Remus nie mógł być nauczycielem. Ponieważ do szkoły napłynęła cała masa sów, od zaniepokojonych rodziców. Którzy nie życzyli sobie aby ktoś TAKI uczył ich dzieci.

W drugiej połowie wakacji, odbywały się mistrzostwa świata w Qiudichu. Na które Rose miała pojechać wraz z rodziną Weasley. 

Oczywistym więc było że żarty, kawały i różne wynalazki naszej trójki staną się codziennością. Pomysł o otworzeniu sklepu dla żartownisiów, był traktowany przez nich coraz poważniej. Co nie do końca, podobało się pani Weasley. Gdy Dudley, kuzyn Harrego (mugol, znęcający się nad nim) został... jak to ładnie ująć. Królikiem doświadczalnym. I jako pierwszy miał zaszczyt przetestować gigantojęzyczne toffi. 

Chcecie wiedzieć jak to było i jakie właściwości ma rzeczone toffi ? Już wam tłumaczę.

Powoduje ono, że język osoby która zjadła cukierka zwiększa się do nieokreślonej długości (co najmniej 4 metry).

A jeśli chodzi o historię jak trafiły, one w ręce kuzyna Harrego... na opowiedzenie jej potrzeba odrobinę więcej czasu.

Gdy Arthur Weasley w towarzystwie swoich dzieci (bliźniaków i Rona.) oraz Rosalind. Przybył po Harrego. Fred "przypadkowo" upuścił cukierki  w domu Dursleyów. Dudley który od dawna w ustach miał tylko zdrową żywność (dieta), nie potrafił się opanować. Wziął cukierka i język urósł mu znacznie powyżej normy. Kiedy Weasleyowie i Harry naśmiewali się z Dudleya i miny jego rodziców już w Norze, Arthur Weasley musiał walczyć z nieufnymi mugolami, żeby pozwolili mu naprawić język.

Molly, była zła. Ba była wściekła. I tym razem nawet Rose sie oberwało, co było niezmierną rzadkością.

- Ognamiacie ogród !  A potem spać, jutro trzeba rano ruszać ! - krzyczała kobieta, po skończeniu wykładu jak bardzo ich zachowanie było nieodpowiedzialne. 

- Trzeba złapać stworzenie i z całej siły wyrzucić poza posesję. - wyjaśniła szeptem Harremu Rosalind, zanim pobiegła "odbywać karę".

Śmiejąc się i żartując, rzucali dziwnymi stworzeniami.  Wykonując pożyteczną ale i męczącą pracę. Chociaż i tak przez większość czasu wyobrażali sobie że to nie gnomy lądują za płotem a pewni ślizgoni...

Lwica z Gryffindoru | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz