Rozdział 15

486 35 0
                                    


Matylda
Obudziły mnie promienie słońca, które nieśmiało zaglądały przez okno. Chwilę trwało zanim załapałam gdzie jestem. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy uświadomiłam sobie, że ciężar, który czułam na biodrze to była dłoń Gabriela, a nasze nogi były tak splątane, jakbyśmy stanowili jedno ciało.... Próbowałam sobie przypomnieć ile wina wczoraj wypiłam... Qrcze, gdyby to były pijackie majaki, to leżałabym w objęciach Sean'a Connery, albo Roberta Redforda. Nie. Nie byłam pijana. I to nie były pijackie zwidy. W moim łóżku leżał żywy mężczyzna, a tym mężczyzną był Gabriel Thoma, mój przełożony, syn właściciela firmy, w której pracuję. To chyba ostatni mężczyzna na ziemi, którego spodziewałabym się spotkać w moim łóżku, tuż po przebudzeniu. Delikatnie wyswobodziłam się z jego uścisku. Usiadłam ze skrzyżowanymi nogami i zaczęłam mu się przyglądać. Twarz mężczyzny, któremu się przyglądałam wyglądała na zadowoloną i zrelaksowaną, chyba nawet kąciki ust lekko uniosły się ku górze, jakby się uśmiechał. Wyglądał tak słodko i bezbronnie. Zupełnie nie, jak Gabriel Thoma, którego znam. Ki diabeł zaplątał mnie w tę sytuację? Nawet uszczypnęłam się, by poczuć, że boli, bo to oznaczało, że nie śnię. Co powinnam teraz zrobić???... Obudzić go???... Czmychnąć pod prysznic, ubrać się i udawać, że nic się nie stało??? Jeśli przyniósł mnie z tarasu i położył do łóżka, to widział już wszystko to, co chciałabym przed nim ukryć... Kiedy patrzę na niego, budzi się we mnie jakaś czułość... Moja dłoń zatrzymuje się na kilka milimetrów od jego policzka. Przez kilka chwil walczę z sobą, czy powinnam go dotknąć???... Muskam opuszkami palców jego policzek i szepczę jego imię...przecież nie chcę go przestraszyć... Gabriel chwyta moją dłoń, przesuwa ją do swoich ust i muska jej wnętrze... To jest szalenie przyjemne... Ten gest jest taki prawdziwy... Jest w nim tyle czułości... Jezu!!!! Słodki Jezu!!!! Ja oszalałam! Odebrało mi rozum! Odebrało mi zmysły!!! Ja, Matylda Lowson, leżę w jednym łóżku i przed chwilą jeszcze, pod jedną kołdrą z Gabrielem Thoma... Kiedy byłam już skłonna przyznać, że jakimś cudem, przeniosłam się do równoległej rzeczywistości, drzwi sypialni otworzyły się i na łózko wskoczył Jacek.

- Mike! Chodź tu szybko! Chodź! Musisz to zobaczyć! Oni naprawdę to zrobili! - rozbawiony Jacek przytula mnie i głośnym śmiechem budzi Gabriela. Mike dołącza do nas, przytula mnie i muska ustami moje czoło.

Gabriel przeciera oczy i chyba ma problem z odnalezieniem się w sytuacji. Nie zamierzam ułatwiać mu niczego. Przecież to on zafundował nam taki szalony poranek.

- A co tu się dzieje? – zdziwiony i rozespany Gabriel próbuje ogarnąć sytuację.

- Szanowny Panie Dyrektorze – uśmiecham się milutko – ja tu świadków mam, że Pan Dyrektor zechciał mnie molestować – minę niewiniątka robię – i nocą do mojego łóżka się zakradł – teraz śmiejemy się już wszyscy.

- Brat! No brawo ty! Dumny jestem z ciebie! – Jacek poklepuje Gabriela po ramieniu i puszcza do mnie oczko.

Poranek ratuje Mike zarządzając piętnaście minut na poranną toaletę. Najpóźniej za dwadzieścia minut mamy się stawić wszyscy na śniadaniu. Czmychnęłam szybko do łazienki, by chłopcy, a przede wszystkim Gabriel, opuścili moją sypialnię i nie rzucali już więcej komentarzy.

Gabriel
Wybudzam się ze snu... Słyszę rozbawione głosy... Otwieram oczy i widzę twarz roześmianej kobiety. Kobiety???... Co tu jest kurwa grane???... Matylda? Jacek? Mike?... Jezu! Ja zasnąłem w łóżku z Matyldą! Zanim wyskoczyła z łóżka, spojrzałem jej w oczy. Nie była na mnie zła. Zniknęła za drzwiami łazienki, więc zebraliśmy tyłki i wyszliśmy z jej sypialni. Mike poszedł do kuchni przygotować śniadanie, a Jacek władował się do mojej sypialni.

- Co jest brachu?- w locie na moje łóżko rzucił zapytanie mój młodszy braciszek.

- A w czym rzecz chłopie?- staram się kupić trochę czasu na odpowiedź, bo absolutnie nie wiem, co miałbym mu odpowiedzieć.

- Mati. Gdybyśmy mieli młodszą siostrę, to na pewno ona by nią była. To najsłodsza, najczulsza i najbardziej szczera istota jaką znam. Miała trudny start w dorosłe życie, ale to udźwignęła... kocham cię brachu, ale ją kocham też. Nie spieprz tego.

- Jezu! Jacek! – przysiadam na brzegu łóżka, opieram łokcie o kolana i chowam w dłoniach twarz.- Wszedłem do apartamentu, sprawdziłem sypialnie, jaj nie było w łóżku. Wyszedłem na taras, a ona tam leżała. Skulona na leżaku. W pierwszym odruchu chciałem przynieść koc i ją okryć, ale potem pomyślałem, że zaniosę ją do łóżka, bo tak będzie jej wygodniej... Podniosłem ją, a ona się we mnie wtuliła... Poczułem coś takiego... Nie wiem... To tak, jakbym był kimś ważnym, kimś wyjątkowym. Ona wtuliła się we mnie tak ufnie... Poczułem się, jakbym był kimś dobrym... Kimś lepszym niż jestem.

- Bo ona taka jest...

- Matylda ma tatuaż. Widziałeś go?

- Tak.

- Chciałem mu się przyjrzeć i chyba zasnąłem. Ten tatuaż pokrywa jakieś blizny?

- Tak.

- Coś więcej?

- Nie mogę. Musisz zapytać ją o to sam. Ja właściwie nie wiem nic szczególnego... Weź prysznic i widzimy się na śniadaniu. Najpierw obowiązki, a potem przyjemności. Musimy trochę popracować. Mamy z Mike'm plany na wieczór, więc będziecie mieli trochę czasu dla siebie. Tyle mogę dla was zrobić. Co do reszty, to musicie zadziałać sami. Tylko, proszę cię nie schrzań tego, bo firmy nie stać na stratę takiego pracownika.

Rozpakowałem się szybko i poszedłem pod prysznic. Coś mi mówi, że to będzie długi dzień .

I dogoniła nas przeszłość....Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz