Rozdział 7

497 34 2
                                    


Gabriel
Ponieważ na czas pobytu w Polsce zakotwiczyłem u brata, byłem zdany na jego towarzystwo nie tylko w biurze, ale i poza nim. Dzisiejszego wieczora miałem w planach jeszcze trochę popracować, ale mój upierdliwy braciszek naciągnął mnie na pranie mózgu przy butelce whysky.
- Jacek, czego ty ode mnie jeszcze chcesz? Przeprosiłem ją. Przesłałem kwiaty, na które zareagowała jak na puszkę zarazy. Odkąd pamiętam, jej spojrzenie krzyczy do mnie : wal się dupku! A ty twierdzisz, że to mi odwaliło?

- Brachu, to nie tak. Ona sama jest zażenowana swoją reakcją na te kwiaty. Rozmawiałem z nią. Ona tak zareagowała na kwiaty, konkretnie na te kwiaty, a nie na fakt, że są od ciebie. To jakiś grubszy temat. Próbowałem wyciągnąć z Madi o co chodzi, ale ta uznała, że Mati sama, jeśli zechce, musi mi wyznać. Coś czuję, że to Madi wsadziła je na jakąś minę, a Mati przyjęła na klatę konsekwencje. Porozmawiaj z nią. Wy po prostu musicie, zwyczajnie, po ludzku pogadać. Od samego początku wskoczyliście w relację dyrektor zarządzający i analityk. Nie daliście sobie szansy na relacje Matylda Lowson i Gabriel Thoma. Działacie jak dwa roboty. Na polu zawodowym jesteście jak pieprzony dreamteam. Poza nim skaczecie sobie do oczu jak dwa koguty. O co chodzi, stary?

- Nie wiem. Jest w niej coś... Nie wiem. Czuję jakąś dziką potrzebę bycia blisko niej, a nie chcę tego. Nie mogę. Nie potrafię. Zachowuję się jak cham, żeby ją od siebie odsunąć. Ale to wyjątkowa sztuka...

- Mati to nie Joanna. A ty zdajesz się tego nie dostrzegać.

- Przestań... Joanna to przeszłość. Nie chcę do teraz do tego wracać.

- Skoro to przeszłość, to zamknij za nią drzwi i zacznij czuć, jak człowiek. Pracujesz szesnaście godzin na dobę siedem dni w tygodniu. Chowasz się przed życiem. A najśmieszniejsze jest to, że Mati funkcjonuje dokładnie w ten sam sposób.

- Może dokładnie to i tylko to pozwala nam razem funkcjonować w jednej przestrzeni?

- Przestań pieprzyć. Każde z was przetrwało życiową rozpierduchę, ale oblaliście ten test. Oboje pozwalacie, by przeszłość wami pomiatała.

- Odpuść. Zacząłeś dorabiać po godzinach jako domorosły psycholog? Za mało ci płacę?

- Mati, to pierwsza samica od czasu Joanny, która przed tobą nie spierdoliła. Kiedy dowiedziała się, że jestem gejem przyjęła to tak spokojnie, jakbym powiedział jej, że uwielbiam lody waniliowe. Którejś soboty wpadliśmy do niej na domówkę. Przesadziliśmy z alko, a ona, jakby nigdy nic powiedziała, że możemy przekimać z Michałem w gościnnym, a rano dostaniemy dobre śniadanie. Nie była spięta, czy przesadnie uprzejma. Nie udawała, że nas akceptuje. Ona po prostu i naprawdę nas akceptuje. Ona jest zajebiście wyjątkowa.

- Tak. A ty jesteś w dupę pijany. Dopij to i idź spać. Jutro konferencja i wielki bal, chyba nie chcesz wystąpić na kacu?

Mój kochany, młodszy braciszek uchlał się i padł. A ja tłukę się po łóżku kolejną godzinę. Moje myśli krążą wciąż blisko niej. Matylda Lowson...a może by tak przestać ją odpychać i pozwolić, by wszechświat poukładał to wszystko po swojemu? – z tą myślą odpłynąłem w ramiona Morfeusza.

I dogoniła nas przeszłość....Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz