Rozdział 24

478 34 0
                                    

Matylda
Poranek przywitał mnie słońcem, co spotęgowało dobry nastrój. Kawa, prysznic, makijaż, nowe ciuchy i jestem gotowa, by pokazać się światu. Przemknęła mi nieśmiała myśl, czy nową mnie świat zaakceptuje. Ale tak naprawdę, to nie wiele mnie to obchodzi. Przecież ta cała zmiana ma zadowolić mnie. To ja mam czuć się ze sobą dobrze. Mam odnaleźć to, co mnie uszczęśliwia. Chcę odgruzować marzenia i sprawdzić, czy któreś z nich jeszcze mogę spełnić, a właściwie, to, czy chcę je spełnić. Mojej głowie przydałaby się pomoc. Latami zagłuszałam emocje, wypierałam je, zmuszałam się do aktywności wbrew sobie. Jeśli nowa ja ma być kompletna, to zmiana nie może dotyczyć jedynie nowego opakowania.

Zainteresowanie z jakim przyszło mi się zmierzyć, no, to nie było coś na co byłam przygotowana. Otoczenie zaczęło mnie postrzegać, jako zupełnie nowego człowieka. A ja przecież byłam tą samą Matyldą Lowson. To tylko nowa fryzura i kilka nowych łaszków.

W środę, o spotkanie w sprawie poszerzenia pakietu usług, jakie świadczyła nasza firma, poprosił jeden z kluczowych klientów. Jacek uznał, że na spotkaniu powinniśmy stawić się w komplecie. Słysząc komplet, miałam na myśli nas dwoje, jednakże w piątek, okazało się, że w pakiecie jest nas troje. O pojawieniu się Gabriela w biurze zostałam poinformowana już na recepcji. Ogólne poruszenie i zdenerwowanie, nie wiedzieć czemu, udzieliło się i mnie. Jego wizyty w naszym oddziale wprowadzały zmęt. Ludzie tak bardzo się starali, że przestawali być sobą, co generowało szereg pomyłek i przynosiło totalnie odmienny efekt od zamierzonego.

Moje nowe oblicze obudziło w Gabrielu pokłady dupka. Czepiał się mnie o pierdoły, wydawał rozkazy i, jak nigdy wcześniej, unikał konfrontacji spojrzenia. Kiedy na koniec spotkania klient pozwolił sobie na luźny komentarz w stylu:

- Pani Matyldo, powiadają, że kobieta może być albo piękna, albo inteligentna. Myślę, że ci, co tak powiadają, nie mieli zaszczytu poznać pani.

Gabriel natychmiast wtrącił:

- Tak. Pani Matylda, myślę, że nas wszystkich zaskoczyła.

Tego już było za wiele. Na szczęście Jacek zauważył co się dzieje i przechwycił uwagę klienta. Opuściłam salę konferencyjną i udałam się do swojego gabinetu. Musiałam ochłonąć. Po kilkunastu minutach dołączyli do mnie bracia Thoma. Gabriel zaatakował już od progu:

- Matyldo, gdzie się podział twój profesjonalizm. Umizgiwanie się do klienta nie leży w zakresie twoich obowiązków. – wysyczał wkurzony.

- Aportowanie i posłuszne akceptowanie humorów pana dyrektora również – usłyszał w odpowiedzi.

Jacek uznał, że lepiej będzie, jeśli pozostawi nas samych. Przed wyjściem zasunął żaluzje, byśmy nie musieli dawać publicznego przedstawienia. Na to, by uniknąć tematu do biurowych plotek, było już za późno.

- Gabe, możesz mi powiedzieć, co cię ugryzło? Jeśli tak ma wyglądać nasza współpraca, to może będzie lepiej jeśli przeniosę się z Jackiem do Londyny? – zadałam pytanie najspokojniej, jak tylko na tę chwilę byłam w stanie.

- Po moim trupie! – wrzasnął Gabriel i uderzył pięścią w moje biurko.

- A trupem zamierzasz paść sam, czy trzeba ci w tym pomóc? – udawałam, że przejaw agresji nie robi na mnie wrażenia, jednak, tak naprawdę byłam przerażona. Nie sądziłam, że Gabriel mógłby zrobić mi krzywdę. Ale Aziz'a też byłam pewna, aż do tego pierwszego razu.

Gabriel
Jacek chce szybko wprowadzić mnie na swoje terytorium, dlatego ściągnął mnie na negocjacje z klientem. Lubię moje życie w Londynie, ale nie jestem do niego aż tak przywiązany, by robić bratu pod górkę. Związki na odległość nie bardzo się sprawdzają, a on i Mike musieli pokonać już wystarczająco dużo przeszkód. Z Matyldą złapaliśmy lepszy kontakt, choć nie jestem pewien, czy przebywanie tak blisko siebie pozwoli nam go utrzymać. Kiedy poinformowała mnie sms'em, że sprawy, które ma do załatwienia w Londynie wymagają jej większego zaangażowania, niż wcześniej sądziła i nie dysponuje już czasem, który mogłaby spędzić ze mną, poczułem się zawiedziony. Prośba o wolny dzień w poniedziałek po prostu mnie wkurwiła. Pomyślałem, że przedłużyła swój pobyt w Londynie, ale dalej nie chce spotkać się ze mną. Od razu przyszło mi na myśl, że stoi za tym jakiś mężczyzna.

W trakcie spotkania moja uwaga była totalnie rozproszona. Facet ma szczęście, że jest klientem, który pozwala nam sporo zarabiać. Patrzył na Matyldę, jak na wielki, krwisty kawałek steka. Gdyby spotkanie potrwało jeszcze kilka minut dłużej, pewnie gościu by nie wytrzymał i ślinka by mu pociekła. Całą frustrację wyładowałem na kobiecie, która była przyczyną tego zamieszania. Jezu! Co ona ze sobą zrobiła? Naprawdę wyglądała jak milion dolarów, a ja każdą komórką ciała pragnąłem, żeby ten milion należał do mnie. Sądziłem, że najbardziej seksowny w tej kobiecie jest mózg. To, co zobaczyłem dzisiaj kompletnie wytrąciło mnie z równowagi. Napięcie, które we mnie się nagromadziło, obudziło agresję. Nie wytrzymałem i odruchowo walnąłem pięścią w blat biurka. Spojrzenie, jakim obrzuciła mnie Matylda, było jak zimny prysznic. Chciałem do niej podejść i przeprosić, ale ona uciekła. Czy ona się mnie przestraszyła? Zareagowała tak, jakby spodziewała się, że zrobię jej krzywdę.

I dogoniła nas przeszłość....Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz