Rozdział 34

446 30 0
                                    

Matylda
Obudził mnie zapach świeżo parzonej kawy. Wiedziona potrzebą skosztowania tego boskiego naparu, weszłam do kuchni. Gabriel stał przy wyspie kuchennej i chyba przygotowywał dla nas śniadanie. Boso, w szortach i bez koszulki. W takim wydaniu zawsze wyglądał bardzo apetycznie. Objęłam go w pasie i przytuliłam się do jego pleców. Był przyjemnie ciepły. Nakrył moje dłonie swoimi, szybko się odwrócił, a jego spojrzenie było tak rozpromienione, jakby patrzył na czek z miliardem dolarów, a nie na mnie. Musnął ustami moje czoło.

- Dzień dobry – wyszeptał.

- Dzień dobry – odpowiedziałam, niepewnie oddając uśmiech.

- Możesz mi coś obiecać? – przytulił mnie mocniej, jakby obawiał się, że ucieknę, kiedy usłyszę pytanie.

- Tak w ciemno? – zapytałam .

- Obiecaj mi, że tak już będzie zawsze. – jego twarz spoważniała.

- Zawsze to bardzo długo, Gabe.

- Za długo? – uniósł brwi w nerwowym grymasie.

- A możemy sobie nic nie obiecywać? – uśmiechnęłam się niepewnie. – Nacieszmy się tym, co mamy. Zobowiązania, to ostatnie, czego nam teraz potrzeba.

Wysunęłam się z jego objęć, by nalać sobie kawy. Gabriel wyciągnął z mikrofalówki napój owsiany, który podgrzał dla mnie. To bardzo przyjemne, choć włączyła mi się lampka ostrzegawcza, że z moimi porannymi zwyczajami tak szybko się zapoznał. Wchodził w moją przestrzeń osobistą zbyt szybko.

- Mati, wiem, że to, co jest między nami, nagle zaczęło rozwijać się z prędkością światła. Rozumiem, że to może cię przerażać. Ja sam czuję się tym trochę oszołomiony. Jednak jestem pewien tego, co czuję i wiem, czego chcę. A chcę ciebie w moim życiu więcej.

- A weźmiesz pod uwagę, czego ja chcę?

- A wiesz czego chcesz? – zaatakował mnie tym pytaniem natychmiast.

- Nie. Tak naprawdę, to nie wiem kim jestem i nie wiem, czego chcę. Przez ostatnich kilka miesięcy moje życie, to jakiś emocjonalny rollercoaster. Nie chcę podejmować zobowiązań, kiedy jestem w takim stanie.- Zamilkłam, a po chwili, spoglądając mu w oczy, dodałam – A co kryje się pod „więcej mnie w twoim życiu"?

Gabriel odstawił mój kubek na blat. Przyciągnął mnie do siebie, a jego serce tak łomotało, że ogarnął mnie dziwny niepokój.

- Zamieszkaj ze mną.- wypowiadając to, chyba przestał oddychać - skoro Jacek wprowadza się do mojego domu w Londynie, ja miałem zamieszkać tu u niego. Ale możemy poszukać czegoś dla nas. Dom, apartament, cokolwiek zechcesz.

- Gabe, to dla mnie... -resztę słów zatrzymał w moich ustach, nakrywając je dłonią.

- Nie odpowiadaj teraz. Muszę wrócić na kilka dni do Londynu. Przemyśl tę propozycję i wrócimy do rozmowy po moim powrocie – musnął ustami czubek mojego nosa i dodał – a teraz zjedzmy śniadanie, bo w brzuchu mi burczy.

Byłam mu wdzięczna, że zakończył tę rozmowę. Napięcie, które zaczęło narastać między nami, stawało się już okropnie deprymujące. Po śniadaniu spakowaliśmy walizki i ruszyliśmy w drogę.

Gabriel
Obudziłem się wcześnie. Matylda spała wtulona, a jej oddech przyjemnie łaskotał moją skórę. Mógłbym tak patrzeć na nią bez końca. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę przygotowując śniadanie. Delikatnie wysunąłem się z łóżka, naciągnąłem szorty i poszedłem do kuchni.

Kiedy dołączyła do mnie Matylda, niemalże wszystko miałem już gotowe. Objęła mnie w pasie i przytuliła policzek do moich pleców. Cholernie przyjemny gest. Objąłem ją ramieniem i przesunąłem, by mieć ją przed sobą. Chyba nie do końca była jeszcze rozbudzona, a w moich ramionach wydawała się taka ufna i bezbronna. Budzi we mnie tajfun przyjemnych uczuć, których istnienia nawet nie podejrzewałem. Musnąłem ustami jej czoło i szepnąłem:

- Dzień dobry.

- Dzień dobry – odpowiedziała, spoglądając na mnie niepewnie.

Postanowiłem wykorzystać ten nastrój i zagaiłem rozmowę:

- Możesz mi coś obiecać? – wiedziony obawą, że będzie chciała się odsunąć, przytuliłem ją nieco mocniej.

- Tak w ciemno? – zapytała.

- Obiecaj mi, że tak już będzie zawsze – przemknął przez moje myśli lekki niepokój.

- Zawsze to bardzo długo, Gabe.

- Za długo? – mój niepokój przybrał znacznie na sile.

- A możemy sobie nic nie obiecywać? Nacieszmy się tym, co mamy. Zobowiązania, to ostatnie, czego nam teraz potrzeba.

Odsunęła się, by nalać sobie kawy. Podałem jej podgrzany napój owsiany, bo zauważyłem, że dolewa go zamiast mleka. Moje serce ruszyło do galopu. Boleśnie czułem, jak zaczyna budować między nami dystans. A na to nie mogłem pozwolić. Znów przyciągnąłem ją do siebie, by na początek ograniczyć choć fizyczną odległość. Jestem pewien swoich uczuć i nie zamierzam ich ukrywać. Nie chcę czekać. Skoro wracam do Polski, to prośba o to, byśmy razem zamieszkali była czymś naturalnym. Dobrze nam ze sobą, a ja chcę tego więcej. Jednak Matylda spięła się, a jej oczy były pełne obaw. Czułem, że to może być dla niej za szybko, ale ja z kolei nie rozumiem na co mielibyśmy czekać. Poprosiłem, by sobie to przemyślała, a w głowie już szukałem argumentów, które przemówią na moją korzyść.

Zamieszkanie razem pozwoli nam się lepiej poznać. Potrzebuję mieć ją blisko. Chodzenie na randki jest dobre dla gówniarzy. Poza tym, ten etap mamy już dawno za sobą.

I dogoniła nas przeszłość....Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz