Matylda
Moje myśli cały czas krążyły wokół Khalil'a. Ukrywanie prawdy nie prowadzi do niczego dobrego. Prawda w końcu wyjdzie na jaw i to bez względu na to, czy człowiek jest na nią gotowy, czy też nie. Ja na wyznanie Khalil'a gotowa nie byłam.Czy w listach, które pisał do mnie Aziz też jest taka prawda? Część mnie jest bardzo ciekawa tego, co napisał. Ale jest też cząstka mnie, która głośno krzyczy, by tych listów nie czytać. Muszę szybko coś postanowić i się tego trzymać. W przeciwnym razie oszaleję.
Khalil wyznał mi miłość. Bycie kochanym powinno uszczęśliwiać. Z tą miłością coś musi być nie tak, bo ja nie czuję się szczęśliwa.
Iza, asystentka Jacka, przyniosła przesyłkę adresowaną dla mnie. Pudło zajmowało powierzchnię połowy biurka, przebyło długą drogę, bo przyleciało aż z Dubaju. Zawartość ogromnie mnie zaskoczyła. Zielona dżalabija, bajecznie zdobiona ręcznym haftem w kolorze złota. Tradycyjna suknia kobiet arabskich. Załączono również burgę. To maska, którą Beduinki okrywają twarz. Jest pięknie wykonana, wygląda, jakby cała była ze złota.
Wspomnienia przeniosły mnie na pustynię. O wschodzie, to niezwykłe miejsce, mieni się wszystkimi odcieniami złota. Niemalże poczułam ziarenka drobniutkiego, szklistego piasku, przesypującego się między palcami. I wiatr. W żadnym innym miejscu na ziemi tak pięknie nie śpiewa wiatr. Szumi, świszcze, gwiżdże. Otula, jak ramiona najczulszego kochanka. Moje serce wypełniła ogromna tęsknota... Był też liścik:
To prezent od mojej babki. Dar serca dla jedynej kobiety, którą kochał jej syn.
Będę w Polsce w połowie września. Będę ogromnie zobowiązany, jeśli zechce Pani się ze mną spotkać.
Salim Al- Salmakhar
Moja była teściowa jakoś nie pałała do mnie zbytnią sympatią. A ten prezent, owszem, jest bardzo kosztowny, ale, przede wszystkim, ma ogromną wartość sentymentalną.
Do mojego gabinetu wszedł Jacek. Za moim przyzwoleniem, zaczął przeglądać zawartość pudła. Na jego dnie znaleźliśmy jeszcze czarną abaję. Luźne odzienie wierzchnie arabskich kobiet.- Tylko mi nie mów, że w czymś takim chodziłaś –mówi mój przyjaciel.
- Przed ślubem nikt tego ode mnie nie oczekiwał. Po ślubie, kilka razy miałam ją na sobie.
- Ty dałaś się zniewolić i zakuć w taki kaftan? –wskazuje na abaję – Choć ta szmatka jest naprawdę piękna.- tu unosi dżalabiję.
- Jacek, to nie tak – spieszę z wyjaśnienie.- Nie dla każdej kobiety abaja to zniewolenie. Dla wielu muzułmanek, zakrywanie się nie jest przejawem opresji. Kobieta w abaji traktowana jest przez otoczenie z szacunkiem i godnością. To przejaw ich skromności. Takim kobietom, to właśnie abaja daje wolność. Mogą swobodnie przemieszczać się w przestrzeni publicznej. Dla wielu kobiet abaja to wyraz dumy, choć przyznaję, że mnie, wychowanej w zgoła innej kulturze, nie było łatwo to zrozumieć.
- A to? – uniósł maskę, by przyjrzeć się jej z bliska.
- To burga. Kształtem przypomina głowę, a właściwie to dziób sokoła. Symbolizuje siłę, łaskę i dumę. Ma swoją legendę. W dawnej Persji, dwa plemiona szykowały się do walki. Siły, jednak, nie były wyrównane. Wódz plemienia, w którym brakowało wojowników, postanowił wysłać do walki również kobiety. Aby ukryć, że to słaba płeć dosiada wierzchowców, kobiety nakryły twarz właśnie takimi maskami. Fortel przyczynił się do zwycięstw. Rywal dostrzegł przeważające siły przeciwnika i wycofał się z pola walki. Dlatego maski zaczęto postrzegać jako błogosławieństwo. Znając tę historię, chyba łatwiej zrozumieć, dlaczego Beduinki noszą te maski z dumą.
- Ty też? – patrzy na mnie z niedowierzaniem.
- Dla mnie to coś egzotycznego, pięknego i niezwykłego. Dla Beduinek to część ich dziedzictwa. To prawda, w której wyrosły. Dla nich założenie burgi jest czymś tak naturalnym, jak dla mnie poranny makijaż.
- Mati, od zawsze było w tobie tyle akceptacji i zrozumienia dla wszystkiego, co cię otacza? Kiedy dowiedziałaś się o mnie i o Mike'm, nie zadawałaś pytań, od kiedy, dlaczego, czy to chwilowe, czy to naprawdę dla nas dobre. Nawet rodzicom, którzy nas kochają i teraz również wspierają, zrozumienie i zaakceptowanie zajęło znacznie więcej czasu. Dużo więcej czasu.
- Jacek, ja bardzo szanuję prawo do wolności. Cenię w ludziach odwagę, by realizować siebie zgodnie z wolą i potrzebą własną. Ja jestem ogromnym tchórzem.
- Ty, tchórzem? No weź, przestań. Ty po prostu rozdajesz się bez umiaru. A w życiu trzeba być egoistą. Egoista zawsze będzie dążył do tego, żeby było mu dobrze. Po mojemu, egoista zadba o rozwój związku, w którym jest mu dobrze, ale nie utknie w takim, który już się wypalił. Rozumiesz?
- Mhm. Tylko wiedzieć, a czynić, to już jest zupełnie inna historia. Nic w życiu nie jest tylko dobre, albo tylko złe. Nasze prababki walczyły o prawa kobiet. Chwała im za to. Ale z tą wolnością wyboru to już tak nie do końca poszło. Kobieta stała się multi wielozadaniowa, bo takie stały się oczekiwania społeczne. Dałyśmy się zaprogramować. Choć przyznaję, że z zazdrością patrzę na te kobiety, które w kołowrót nie dały się wpakować. Mają odwagę nie realizować się jako matki, jako żony, jako dyrektorki. Po prostu żyją tak, jak czują. Żyją tak, jak im się podoba.
CZYTASZ
I dogoniła nas przeszłość....
RomantikDrugi czerwca 2003 roku dla Matyldy Lowson i Gabriela Thoma przyniósł ból, gniew i strach. Przeżywali swoje osobiste tragedie nic o sobie nie wiedząc. Po dwunastu latach los postawił ich na wspólnej drodze, by mogli odnaleźć ukojenie. Czy pochwycą t...