Rozdział 16

490 36 0
                                    

Matylda
Śniadanie upłynęło nam w przyjemnej, niemalże rodzinnej, atmosferze. Oczywiście chłopcy starali się upychać we mnie jedzenie, jakby mój żołądek był z gumy. Nigdy nie jadam obfitych śniadań. Kawa i jogurt to dla mnie najlepszy start dnia. No i żelki. Żelki mogę jeść zawsze. Na przekąskę i na główny posiłek. Wiem, że to niezdrowe, a cukier przyspiesza starzenie, ale mam to gdzieś. Człowiek musi mieć jakieś przyjemności, a żelki zawsze są pod ręką.

Po śniadaniu, Mike rozsiadł się wygodnie na leżaku i żeby nam nie przeszkadzać, wrzucił na słuchawki jakiegoś audiobooka. My odpaliliśmy laptopy i daliśmy się pochłonąć pracy. Wczesnym popołudniem zamówiliśmy obiad. Mike i Jacek chcieli pobyć trochę sami, a wychodząc z apartamentu krzyknęli, żebyśmy nie czekali na nich z kolacją.

I takim oto sposobem przyszło mi spędzić trochę czasu w towarzystwie Gabriela. Trochę to dziwne, ale mimo porannego zajścia, nie czułam się skrępowana. Gdyby, z początkiem lata, ktoś powiedział mi, że słoneczne sierpniowe popołudnie spędzę z Gabrielem, a w jego towarzystwie będę się dobrze czuła, to chyba zabiłabym tego kogoś śmiechem. Jak to życie potrafi przyjemnie zaskakiwać... A może to nie życie... Może to my sami doszliśmy do tego miejsca, bo przestaliśmy ze sobą walczyć... Odrzuciliśmy uprzedzenia, jakie owładnęły nami już od pierwszego spotkania. Daliśmy sobie szansę, by poznać się tak naprawdę, od nowa. W moich myślach zagościł Aziz. Czy w tej relacji też była szansa na nowe rozdanie? Mieliśmy szesnaście lat, by się o tym przekonać. Żadne z nas nie podjęło tej próby. Czy żałuję?

Z rozmyślań wybił mnie Gabriel. Podał mi szklankę gazowanej wody z plasterkiem pomarańczy i listkami świeżej bazylii. Jakież było moje zdziwienie! Czy ten facet umie czytać w moich myślach?

- Nie patrz tak na mnie – uśmiechnięty i bardzo zadowolony z siebie przysiadł obok na leżaku.- Mam swoje sposoby, by się dowiedzieć, jak docenić mojego najlepszego pracownika.

- Wow! Gabriel, to chyba najmilsze słowa, jakie od ciebie usłyszałam.

- Nie ekscytuj się tak kobieto. Nie mogę chwalić cię za często, byś w piórka nie obrosła i mi nie odleciała.

Pożartowaliśmy sobie jeszcze chwilę i uznaliśmy, że szkoda byłoby spędzać tak piękne popołudnie przy laptopie. Postanowiliśmy zgodnie, że spacer dobrze nam zrobi.
I mieliśmy rację. Przeszliśmy brzegiem morza jakieś trzy kilometry. Milczenie było czymś przyjemnym, naturalnym, absolutnie nie było wymuszone. W drodze powrotnej poszliśmy na gofry z bitą śmietaną. W dodatkach były świeże owoce i moje ukochane żelki.

Po powrocie do apartamentu nie mieliśmy ochoty na kolację. Gabriel otworzył butelkę wina i włączył muzykę. Kolejny raz mnie zaskoczył. Jego upodobania muzyczne były przeze mnie całkowicie akceptowalne. Było mi tak przyjemnie. Niemalże zaczęłam bujać w obłokach, kiedy na ziemię ściągnął mnie sygnał nadchodzącego smsa.

Są sprawy, o których musimy porozmawiać. Khalil Al-Sharif.

Gabriel
Spędziłem z Matyldą fajne popołudnie. To chyba pierwsza kobieta, z którą milczenie było czymś naturalnym i komfortowym. Wiedziałem, że musimy pogadać. Czułem, że muszę jej jakoś wyjaśnić moje zachowanie na bankiecie, te artykuły w gazecie i dzisiejszy poranek. No nie, żebym musiał, ale po prostu chciałem. Tylko nie bardzo wiedziałem, jak się do tego zabrać, żeby nie spieprzyć na finiszu tak udanego dnia. Kiedy już miałem się odezwać, Matylda odczytała jakiegoś smsa. Usztywniła się natychmiast, w jej oczach, chyba nawet pojawiły się łzy.

- Chcesz o tym pogadać? – wskazałem na telefon podając jej lampkę wina.

- Nie – uśmiechnęła się, ale wyraźnie było jej smutno. – Jeśli myślisz, że poranny incydent i sypianie pod jedną kołdrą skłoni mnie do zwierzeń, to muszę cię rozczarować. – uniosła kieliszek i wzniosła toast – Za przyszłość, by przeszłość nie mogła jej zdeterminować!

- A za to chętnie wypiję! – uśmiechnąłem się szczerze – choćby i całą butelkę!

I dogoniła nas przeszłość....Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz