Rozdział 30

470 28 3
                                    

Matylda
Gabriel wyczuł moją zmianę nastroju. Nie zadawał pytań, po prostu musnął ustami moją skroń i wyszedł. Zamykając drzwi rzucił jeszcze, że będzie na tarasie i bardzo chciałby, abym zdecydowała się, by do niego dołączyć. Potrzebowałam jeszcze kilku chwil pod prysznicem, jakby woda mogła spłukać moje łzy i zażenowanie. Naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje. W ramionach Gabriela czuję się bezpieczna. A jednak nie potrafię zbliżyć się do niego. W mojej głowie cały czas siedzi Aziz. Kiedy zamykam oczy, widzę jego roześmianą twarz i słyszę niski, ciepły głos. Odkąd się rozstaliśmy męczyły mnie koszmary. Nasze kłótnie odtwarzałam w pamięci na nowo. Dobre chwile, których też mieliśmy sporo, jakby zatarły się w mojej pamięci. Prześladowały mnie jego sława, że jestem jego i on wróci po swoje. Teraz, kiedy wiem, że umarł, jakby ktoś zrobił reset w mojej głowie. Pamiętam jego czułość, spojrzenie pełne pożądania i miłości. Jakbym nagle przestała się go bać, jakbym znów mogła go kochać. Połączyła nas silna więź, nasze życie było bardzo intensywne emocjonalnie. A najgorsze jest to, że ja czuję, jakby on nadal żył. Jakbym czekała, że wróci po swoje. Wróci do mnie ten cudowny kochający mężczyzna, za którego wyszłam za mąż. Jakby brutalny tyran, który się ze mną rozwiódł, nigdy nie istniał.
Przez te wszystkie lata od rozstania nie miałam potrzeby zapraszania do mojego życia mężczyzn. Nigdy nie czułam się samotna. Relacja, jaką budujemy z Gabrielem, od samego początku była wyjątkowa. Od pierwszej chwili, kiedy go zobaczyłam, budził we mnie ten wyjątkowy sprzeciw. Walczyliśmy na słowa. Walczyliśmy na spojrzenia. Wszystko w naszej relacji było czarne, albo białe. Na bankiecie, po konferencji biznesu, coś nagle się zmieniło. On dostrzegł we mnie kobietę, a ja w nim – mężczyznę. Tylko, gdzie to nas zaprowadzi?...

Wysuszyłam włosy, wciągnęłam szorty i top. Narzuciłam na ramiona bluzę i odważne pomaszerowałam na taras. Szczera rozmowa powinna oczyścić atmosferę.

Gabriel stał oparty o balustradę. Ponieważ był odwrócony do mnie tyłem, mogłam bez skrępowania przyglądać się jego umięśnionym plecom. Boso, w szortach i bez koszulki. Kto by przypuszczał, że pod garniturem ukrywa tak umięśnione i apetyczne ciało. Musiał mnie usłyszeć, bo w momencie, kiedy stawiałam stopę na tarasie, odwrócił się i spojrzał na mnie.

- Wina? – wskazał dłonią na stolik, gdzie stała już otworzona butelka czerwonego wina i dwa kieliszki.

- Poproszę. – Uśmiechnęłam się nieśmiało i usiadłam na kanapie podciągając nogi do góry. Kolana objęłam ramionami.

Gabriel napełnił kieliszki. Podając mi jeden, usiadł obok mnie na kanapie. Przesunęłam się twarzą w jego stronę, by łatwiej było nam rozmawiać. Jednak wino popijaliśmy w milczeniu. Spoglądaliśmy na siebie, uśmiechaliśmy się. Jednak żadne z nas nie chciało się odezwać. Po dłuższej chwili i dwóch kieliszkach wina, Gabriel odłożył szkło na stolik. Siadając na kanapie, zagarnął mnie ręką w pasie i posadził na swoich kolanach. Silne dłonie zacisnęły się na moich biodrach, jakby obawiał się, że ucieknę. Moje uda obejmowały jego biodra. Dłonie odruchowo oparłam na jego torsie. Ale nie czułam potrzeby, by go odepchnąć. Moje dłonie powędrowały na jego barki. Gabriel rozluźnił nieco swój uchwyt, jakby nabierał pewności, że w tej pozycji pozostanę. Zsunął mi bluzę z ramion i złożył delikatny pocałunek na moim obojczyku, szyi, podbródku i spojrzał na mnie. A ja byłam dosłownie zniewolona tą pieszczotą. Wsunęłam dłonie w jego włosy i zaczęliśmy się całować. Pierwsze pocałunki były delikatne, jak muśnięcie skrzydła motyla. Kiedy Gabriel zaczął kąsać moje usta, lekko je rozchyliłam, a on korzystając z okazji szybko wsunął język. Nasze pocałunki stały się zachłanne. Gabriel przyciągnął moje biodra do siebie, poczułam, jak bardzo jest podniecony. Delikatnie odsunął moje biodra i naparł nimi na siebie ponownie. Poczułam przyjemne ciepło w podbrzuszu, a z moich ust wydobył się jęk rozkoszy, który Gabriel pochłonął pocałunkiem. Zaczęliśmy się o siebie ocierać. Nagle dotarło do mnie, że jesteśmy na tarasie, gdyby ktoś nas zobaczył, pomyślałby, że się kochamy. Gabriel, chyba czytał w moich myślach. Wyszeptał w moje usta:

- Pozwól mi. Nikt nas tu nie zobaczy. Proszę Cię, nie odpychaj mnie, nie teraz.

W tym momencie zalała mnie ogromna fala pożądania, otaczający nas świat przestał istnieć. Gabriel przesunął dłonie na moje uda, a potem sunął nimi w górę, wsuwając palce w nogawki moich szortów. Chwycił mnie za pośladki i przyciągnął mocno do siebie. Penisem napierał na moje najczulsze miejsce. Uciskając moje pośladki, napierał na mnie coraz szybciej i mocniej. Jego usta błądziły po mojej szyi, całował mnie, kąsał. Na kilka sekund przed tym, jak orgazm wypełnił całe moje ciało, Gabriel wyszeptał:

- Spójrz na mnie. Chcę na ciebie patrzeć.

Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, ujrzałam w jego oczach dziką radość.

-Jezu! Jesteś taka piękna, kiedy dochodzisz! Następnym razem chcę dojść w tobie.

Siedzieliśmy wtuleni w siebie, próbując uspokoić skołatane serca i wyrównać oddech. Spełnienie było zaskakująco intensywnym doświadczeniem dla nas obojga. Bliskość i ciepło jego ciała były niezwykle przyjemne.

Gabriel
Nie chcę jej skrzywdzić. Przyciąga mnie i odpycha, a ja zaczynam czuć ogromną frustrację. Podejmę jeszcze jedną próbę. Otworzyłem wino, wyciągnąłem kieliszki i ruszyłem na taras. Zacisnąłem dłonie na balustradzie, zamknąłem oczy, nie wiem ile tak stałem, kiedy nagle poczułem, że jest blisko. Odwróciłem się w momencie, gdy Matylda wchodziła na taras. Wyglądała cudownie. Bluza sięgała jej połowy uda. Zapewne miała pod nią coś jeszcze, ale moja wyobraźnia zrobiła swoje. Na szczęście, po prysznicu założyłem jedynie szorty, a powietrze ochłodzone deszczem dawało ukojenie mojemu rozgrzanemu ciału. Tak bardzo chciałbym ją teraz dotknąć, objąć, przytulić. Kiedy usiadła na kanapie i przyciągnęła kolana do brody, już bardziej dobitnie nie mogła mi przekazać, bym trzymał łapy przy sobie. Piliśmy wino, delektowaliśmy się ciszą i swoim towarzystwem. Pożądanie, buzowało w moich żyłach. Była tak blisko, a jednocześnie tak bardzo niedostępna. Nie mogłem i nie chciałem już dłużej czekać. Odstawiłem kieliszki i jednym gestem ręki przyciągnąłem ją do siebie i posadziłem sobie na kolanach. Objęła mnie udami, co było cholernie przyjemne. Ile bym dał, by teraz móc w nią wejść. Kiedy wsunęła dłonie w moje włosy, myślałem, że eksploduje. Jej usta, tak słodkie i miękkie oddała mi w posiadanie. Sunąc palcami po jej udach, dotarłem do szortów. Nogawki w jej szortach były na tyle luźne, że spokojnie mogłem wsunąć ręce i chwycić ją za pośladki. Przyciągnąłem ją do siebie i przysięgam, że mógłbym dojść właśnie w tym momencie. Przy tej kobiecie nie potrafię panować nad sobą. Przy niej intymność nabiera nowego znaczenia. Ostatni raz doszedłem ocierając się o kobietę jakieś trzydzieści la temu. Jednak tak intensywnie nie doszedłem od lat. Seks z kobietą, która fascynuje, w której pożąda się wszystkiego jest niesamowity. Kiedy próbowaliśmy uspokoić oddechy, była wtulona we mnie, a ja czułem się jak król.

- Stajesz się moją obsesją. Zaczynam potrzebować cię za bardzo– wyszeptałem całując płatek jej ucha.

- I to przeraża mnie najbardziej. – odsunęła się na tyle, by spojrzeć mi w oczy.- Gabe, ja wiem, jak to jest, kiedy intymność z ciała przenosi się na serce, umysł i duszę. Cudowna bliskość przeradza się w głęboki strach przed utratą tej wyjątkowo wyjątkowej relacji. Pojawia się zazdrość, zaborczość i agresja. I nagle łatwo jest zrozumieć, że można kochać i nienawidzić jednocześnie. Potem miłość przeradza się w ogień, który trawi wszystko, co spotka na swojej drodze. Niszczy i rani. Ja wiem, jak to jest być chcianą za bardzo.

Wsunąłem dłonie pod jej bluzę, przesunąłem palcami po plecach, zatrzymując się na każdej bliźnie. Jej ogromne, miodowe, oczy zrobiły się niebezpiecznie szkliste.

- Chcę zasnąć dziś przy tobie.- wtuliłem ją w siebie, jakbym mógł ukryć ją przed całym światem.

Podniosłem się, trzymając ją w ramionach zaniosłem do sypialni. Wziąłem szybki prysznic i wsunąłem się pod kołdrę tuż za jej plecami. Wtuliliśmy się w siebie, a jej miarowy oddech dał mi nadzieję, że mamy szansę na wspólną przyszłość.  

I dogoniła nas przeszłość....Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz