Matylda
Lato tego roku było wyjątkowo upalne. Absolutnie nie miałam z tym problemu. Problemem było to, że nie mogłam z tego ciepła skorzystać. W biurze spędzałam po czternaście, a czasami szesnaście godzin dziennie od poniedziałku do soboty. Niedziele spędzałam na odsypianiu. I tak mijały mi tygodnie wakacyjnych miesięcy. Zupełnie nie miałam czasu na rozmyślania o tym, w jakim momencie życia jestem i co mogłabym, a właściwie, co chciałabym ze sobą zrobić. Gdzieś, z tyłu głowy miałam myśli, że muszę zrobić porządek, w myślach, w uczuciach, w pragnieniach. Nie mogę spychać tego w nieskończoność, bo kiedyś wybuchnę. Postanowiłam rozprawić się z tym na urlopie. Te kilka tygodni dam jeszcze radę wytrzymać.
Jacek też ciągnął już ostatkiem sił. Żadne z nas nie spodziewało się, że to wyróżnienie przyjdzie nam okupić tak ciężką pracą. Często zarządzał przerwy posiłkowe. Wpadał do mojego gabinetu z przepysznymi daniami. Twierdził, że to nasze dzienne przebłyski normalności. Delektowaliśmy się posiłkami, ale przede wszystkim sobą. Żartowaliśmy, wygłupialiśmy się, takie rozmowy o wszystkim i o niczym. Jestem ogromną szczęściarą. Taki przyjaciel, który jest zawsze blisko, to ogromne szczęście.
Kiedy Jacek cały dzień ganiał po mieście ze spotkania na spotkanie, przerwy posiłkowe organizował Gabriel. Zamawiał nam posiłki i łączył się ze mną na video rozmowę. Wspólne posiłki zbliżają ludzi. Ot, prawda stara, jak świat, a my właśnie tego doświadczaliśmy. Na początku, oczywiście, było drętwo, nawet bardzo. Jednak, kiedy przestaliśmy się starać być dla siebie uprzejmi, a po prostu zaczęliśmy rozmawiać zrobiło się tak zwyczajnie przyjemnie. W kierunku przyjaźni to raczej nie nasza droga, ale walczyć ze sobą przestaliśmy. A to już coś.
Ponieważ na zasłużony urlop nie mogliśmy sobie jeszcze pozwolić, Jacek wymyślił, że pojedziemy na przedłużony weekend nad morze. Firma w swoim posiadaniu ma apartament w Jastarni. Kiedyś planowano urządzić tam mobilne biuro. Trzy sypialnie z łazienkami, wspólna przestrzeń, coś na kształt salonu telewizyjnego i przyjemnie urządzona mała kuchnia. A, co najważniejsze i najprzyjemniejsze, to ogromny taras z widokiem na morze. W czwartek dostałam cudowne polecenie służbowe, by spakować się na krótki urlop w nadmorskiej mieścinie. W piątek mieliśmy zakończyć pracę wczesnym popołudniem, aby dotrzeć na miejsce przed kolacją. I tak też się stało. W piątek o godzinie 17:00 Jacek zapakował nasze bagaże do samochodu i wraz z Michałem ruszyliśmy w drogę. Cieszyliśmy się jak dzieci. Chłopaki spędzą trochę czasu razem. Przy takim tempie pracy tylko się mijali, a takie życie nie służy żadnemu związkowi. Dlatego, kiedy Jacek zapytał, czy Mike może do nas dołączyć, absolutni nie miałam z tym problemu. Uwielbiam spędzać z nimi czas. Ich związek... To tak, jakby odnalazły się dwie bratnie dusze, albo jedna dusza mieszkała w dwóch ciałach. Łączy ich szacunek i pełne zrozumienie. Ponieważ takie związki nie są w pełni akceptowalne społecznie, to chłopaki starają się - z tym, co ich łączy - ukrywać. Kiedyś Jacek zapytał mnie, czy jego orientacja mi nie przeszkadza. A dlaczego miałaby mi przeszkadzać i w czym? Są dobrymi ludźmi i nikogo nie krzywdzą. Poza tym, jakie ja mam prawo kogokolwiek osądzać, czy oceniać. Świat byłby o wiele lepszy, gdyby ludzie zaczęli zmieniać go od siebie. Zaglądanie do życia innych i komentowanie go jeszcze nic dobrego nikomu nie przyniosło.
Podróż upłynęła nam w miłej atmosferze. Po rozpakowaniu bagaży ruszyliśmy do baru na plaży. Zupa rybna, lampka wina i szum fal. Czy my trafiliśmy do raju? Mimo zmęczenia nie mogliśmy odpuścić spaceru brzegiem morza. Ciepłe fale obmywały nasze stopy, a ziarenka mokrego piasku przyjemnie je masowały. Po powrocie do apartamentu rozeszliśmy się do swoich sypialni, było już późno, a rano mnie i Jacka czekała wczesna pobudka, bo musieliśmy trochę popracować. Jednak ja nie mogłam zasnąć. Poczłapałam do kuchni, nalałam sobie wina i wyszłam na taras. Była taka ciepła noc, a na niebie żadnej chmurki. Przysiadłam na leżaku i delektowałam się ciszą.
Gabriel
Zmęczenie ostatnich tygodni dawało mi się we znaki. Kiedy Jacek powiedział, że zabiera Matyldę do naszego apartamentu nad morzem i stamtąd kilka dni popracują, postanowiłem zrobić im niespodziankę i dołączyć do nich. Z Matyldą zacząłem dogadywać się lepiej. Nie walczyliśmy już ze sobą, a czasem nawet udało nam się zażartować. Myślę, że damy radę spędzić ze sobą kilka dni i się nie pozabijać.Do apartamentu wbiłem późną nocą, a właściwie to prawie nad ranem, bo chyba zaczęło już świtać. Drzwi do sypialni były pozamykane, więc musiałem zajrzeć do każdej, żeby sprawdzić, która wolna. Matyldy w żadnej nie zastałem. Spała skulona na tarasie. Dotknąłem jej ramienia, ale się nie obudziła. Postanowiłem przenieść ją do łóżka, materac w sypialni jest znacznie wygodniejszy niż leżak. Wziąłem ją na ręce, a ona zaczęła coś niezrozumiale mruczeć i się we mnie wtuliła. To było przyjemne...nawet bardzo. Dawno już nie miałem w ramionach tak przyjemnego damskiego ciała. Zmartwiło mnie, że jest taka lekka. Żeby była zdrowa, nie może być tak chuda. Postanowiłem, że porozmawiam z nią o tym przy śniadaniu. Położyłem ją ostrożnie na łóżku, kiedy nakrywałem ją kołdrą zauważyłem, że ma na plecach tatuaż. Była w piżamie, krótkie bawełniane szorty i top na cieniutkich ramiączkach. Tatuaż musiał pokrywać dużą część ciała. Byłem tak oszołomiony, że położyłem się obok niej, by przyjrzeć się z bliska. Za oknem zaczęło świtać, a rolety na oknach nie były zaciągnięte, więc w pokoju było wystarczająco widno. By widzieć, nie potrzebowałem światła. Patrzyłem na nią, jak zahipnotyzowany. Tatuaż absolutnie nie pasuje do Matyldy Lowson, którą znam. Matylda Lowson, to zasadnicza, inteligentna, cholernie logiczna, twarda baba w białej, jedwabnej bluzce, zapiętej na ostatni guzik pod szyją, szarej marynarce i szarych spodniach. Pracuje u mnie ponad cztery lata i nigdy nie widziałem jej bez żakietu, czy w spódnicy. A teraz patrzę na kruchą, delikatną istotę, która skulona niemalże w embrion absolutnie nie przypomina kobiety, którą znam. Kiedy zacząłem przyglądać się temu, co miała wymalowane na plecach, zauważyłem, że skóra pod tatuażem nie jest równa. To chyba jakieś blizny... Choć nie.... Jest ich tak dużo, że to niemożliwe.
CZYTASZ
I dogoniła nas przeszłość....
RomanceDrugi czerwca 2003 roku dla Matyldy Lowson i Gabriela Thoma przyniósł ból, gniew i strach. Przeżywali swoje osobiste tragedie nic o sobie nie wiedząc. Po dwunastu latach los postawił ich na wspólnej drodze, by mogli odnaleźć ukojenie. Czy pochwycą t...