Lody

7.8K 307 842
                                    


                       Rozdział 3

Poranek. Wstałem o 11.00 a George'a już przy mnie nie było. Zszedłem na dół do kuchni, po drodze wstąpiłem do łazienki. Będąc na schodach poczułem zapach kawy i jajecznicy z bekonem. Wszyscy siedzieli przy wyspie kuchennej, wspominając poprzedni wieczór.

- No dzień dobry, kto to wstał - zauważył mnie Sapnap

- Możesz troche ciszej? Głowa mi pęka... - skrytykowałem i zacząłem nakładać to, co zostało dla mnie na patelni

- Jak wam się spało? - zapytałem żeby nie wyjść na jeszcze większego marude

- Nawet dobrze, Quackity troche chrapał ale nie było źle - powiedział Wilbur po czym wszyscy zaczęli się śmiać a ja przystąpiłem do robienia kawy z ekspresu.

- Jakie mamy plany na dziś - zapytałem choć to ja powinienem je znać.

- W sumie to możemy iść na miasto, żeby chłopaki poznali okolice a dopiero potem gdzieś dalej - stwierdził Sapnap a ja pokiwałem głową na znak zgody.

- Idę wziąć prysznic i się ogolić, druga łazienka jest na parterze ale to chyba zdążyliście zauważyć - powiedziałem po czym udałem się w kierunku schodów prowadzących na piętro.

Myłem się około 15 minut, natomiast golenie zajęło mi jakieś 10 minut. Roztrzepałem włosy a następnie je wysuszyłem i ułożyłem w lekko roztrzepaną grzywke. Założyłem moją zieloną bluze i do tego szare jeansy, użyłem moich ulubionych perfum po czym wyszedłem do chłopaków.

Nic ciekawego się nie działo więc poszedłem do salonu w którym siedział George. 

Gogy nie wyglądał, jakby szykował się na wyjście z nami na miasto. Miał szare dresy i beżową bluze. Siedział spokojnie wpatrzony w jeden punkt.

- Hej, co jest? - zapytałem lekko zmartwiony, po czym zająłem miejsce obok mojego przyjaciela

- Hej, w sumie to nic, a u ciebie? - powiedział obojętnie George 

- Dobrze, widze że coś się stało, idziesz z nami na miasto? - starałem się dowiedzieć czemu Gogy jest przygnębiony

- Chciałbym ale nie zabrałem jakiś bardziej wyjściowych ciuchów - popatrzył na mnie chłopak z lekka się uśmiechając 

- Przecież to nie żaden problem, zaraz ci coś przyniose a potem skoczymy do galerii kupić ci wszystkie potrzebne rzeczy - uspokoiłem go po czym poszedłem pogrzebać w szafie

Wyjąłem białą koszulke a do tego moją różową bluze. Podejrzewam że spodnie byłyby na George'a troche za duże, więc nawet nie szukałem. 

Wróciłem do salonu i dałem Gogy'emu ubrania, po czym usiadłem na narożniku i włączyłem tiktoka.

Po paru minutach wszyscy byli już gotowi. George słodko wyglądał w mojej bluzie, choć była na niego trochę za duża.

Uzgodniliśmy, że pojedziemy dwoma autami, które zostawimy na parkingu przy alejach. Ze mną pojechał George, Wilbur i Quackity. 

Po drodze puściliśmy piosenki Wilbur'a, naprzemian z moimi. Zrobiliśmy car pool karaoke, po 30 minutach dojechaliśmy do alei. 

Chłopcy byli zaskoczeni jak pięknie może być na Florydzie.

Jako iż było około 23°C, poszliśmy na lody. Ja, George i Tubbo wzięliśmy po lodzie z automatu, natomiast reszta kupiła lody gałkowane.

Udaliśmy się w kierunku małego jeziorka przy którym była plaża. Nagle musiało się coś zjebać. George przez przypadek upuścił swojego loda. Poszedłbym i kupił mu drugiego ale byliśmy około kilometr od lodziarni.

- To było do przewidzenia, choć myślałem że Tommy to zrobi - stwierdził Wilbur

- Kurde ma ktoś chusteczki? Ubrudziłem całą dłoń - zapytał dość smutno Gogy a Sapnap wyjął opakowanie mokrych chusteczek z plecaka.

- Masz weź mojego - powiedziałem, wyciągając dłoń z lodem w kierunku George'a

- Nie no dzięki, miałem swojego - Odmówił George lekko się uśmiechając

- Masz ja i tak już nie chce - wcisnąłem go w ręke George'a, nawiązując z nim kontakt wzrokowy, po czym odszedłem żeby nie miał możliwości zwrotu 

- Dzięki Dream - nieśmiało powiedział Gogy, zauważyłem że lekko się zarumienił

Zrobiło mi się ciepło na myśl, że uszczęśliwiłem tego chłopaka. Mam nadzieje tylko, że nie zrobiłem się cały czerwony.

Szliśmy dalej śmiejąc się i wygłupiając aż dotarliśmy na miejsce. Było przepięknie. George zachwycał się dwoma łabędziami pływającymi na wodzie wraz z ich młodymi. 

Poszliśmy na ławkę a po chwili Tubbo i George stwierdzili że idą karmić kaczki, starymi sucharkami z plecaka Sapnap'a. Wiedziałem że to nie będzie dobry pomysł aby szli tam sami.


Ps. Już wiecie co oznacza okładka

You Make Me... /DNF18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz