Paintball

4.4K 188 339
                                    


                         Rozdział 17

- Idziesz ze mną? - zapytałem wychodząc z zaparkowanego pojazdu.

- Mogę iść to może jakieś nowe ciuchy ogarnę. - dołączył do mnie mój przyjaciel.

Nie wiedziałem zbytnio czego szukać. W zwykłym sklepie dla kobiet będzie ciężko mi znaleść ubranie dla George'a.

Idąc po galerii zauważyłem sklep z bielizną. Powiedziałem Sapnap'owi żeby poczekał na mnie przed nim a on lekko się zdziwił. Wszedłem do jasno różowego sklepu rozglądając się dookoła. Chwilę później podeszła do mnie ekspedientka, pytając czy może mi w czymś pomóc.

Dream: Właściwie to poprosiłbym o pomoc... potrzebuję stroju... kelnerki z kocimi uszami... - wiem jak to strasznie zabrzmiało ale wolałem to z siebie wydusić i jak najszybciej opuścić ten sklep.

Ekspedientka: Jasne, znajdziemy taki strój. Proszę za mną. 

Kobieta zaczęła mi pokazywać najróżniejsze modele, które moim zdaniem różniły się tylko kolorami, co i tak byłoby obojętne dla George'a. 

Dream: Mogę Pani coś powiedzieć? -zapytałem dyskretnie a kobieta pokiwała głową - to ma być strój... dla mężczyzny... no wie Pani taki tam wieczór kawalerski i potrzebujemy taki kostium w wersji damskiej ale dla faceta. - Trochę skłamałem ale poczułem się przez to mniej niezręcznie.

Ekspedientka: Myślę że będzie dobry w większym rozmiarze. Jakiej postury jest mniej więcej ten Pan? 

Dream: Jest niższy ode mnie i no troszkę szczuplejszy

Ekspedientka: Ten powinien pasować a w razie czego, można go wymienić na inny rozmiar.

Miła Pani wręczyła mi strój a ja postanowiłem jej zaufać i tak udałem się do kasy. Po chwili wraz z Sapnap'em przemierzaliśmy dalej galerię handlową. 

Po drodze wstąpiliśmy do paru sklepów gdzie zakupiłem kilka koszulek oraz spodenki kompielowe dla siebie i George'a. Pomyślałem że nie przyleciał do mnie z myślą o wakacjach nad wodą, więc kupiłem mu je, tak na wszelki wypadek. Mój przyjaciel również był zadowolony ze swoich zakupów więc udaliśmy się do samochodu.

Po około godzinnych zakupach byliśmy już spowrotem w domu. 

- Co kupiłeś? - zapytał zaciekawiony George

- Nic takiego, parę koszulek - powiedziałem nie chcąc wyjawić prawdy o stroju...

- Pokaż 

- To zwykłe koszulki - musiałem szybko gdzieś go schować zanim Gogy przejrzy zakupy

- No dobra - poddał się więc miałem czas aby znaleźć skrytkę w swoim pokoju.

Miejscem tym było małe pudełko w pokoju z fanartami. Stwierdziłem że Gogy tam nie zajrzy więc tak też zrobiłem. 

Gdy zacząłem szykować sobie ubrania na później do pokoju wszedł Gogy.

- Ładne - powiedział przeglądając mój nowy zakup

- Jak chcesz to możesz sobie którąś podkraść - zaproponowałem, choć w duszy wiedziałem że i tak by to zrobił.

- A te spodenki?

- O! Jedne są dla ciebie bo pomyślałem że możesz nie mieć

- Dzięki, potem ci oddam kase

- Nie musisz

- Co szykujesz? 

- Szukam mojej czarnej koszuli bo dziś przecież zabieram cię na randkę - powiedziałem podchodząc do chłopaka, opierając go o biurko.

- Racja, prawie o tym zapomniałem... - przyznał się lekko zmieszany brunet

- Zarezerwuje nam stolik na 20:00, pasuje?

- Myślę że tak - potwierdził Gogy po czym wyszedł z pokoju

Gdy już byłem gotowy, udałem się do kuchni zrobić sobie kawę mrożoną na drogę. Obserwowałem jak reszta ludzi pałęta się po domu. Tommy nagrywa tik toki, Wilbur dyskutuje z Gogy'm a Karl poprawia swoją koszulkę polo. Gdy już wszyscy byliśmy zebrani, ruszyliśmy na wycieczkę.

Po przejechaniu 24 km byliśmy na miejscu. Sapnap poszedł załatwić wszystkie formalności a chwilę potem podeszła do nas miła blondynka. Miała na sobie jaskrawo różowy top i czarną spódniczkę. Włosy związała w dwa warkocze a w rękach trzymała pistolet na farbę. Wyjaśniła nam wszelkie zasady oraz jak obsługiwać broń po czym zaprosiła nas do przebieralni. Po drodze dołączył do nas Sapnap, wręczając każdemu mały bilecik. Sprawiło to że poczułem się jak 14 letnie dziecko na wycieczce szkolnej. Każdy musiał się pilnować przewodnika a zarazem pilnować także osoby z pary. Nic nie musiałeś załatwiać sam bo wychowawca wszystko zorganizował. 

W szatni każdy z nas otrzymał dopasowany mundur w moro po czym poszliśmy się przebrać. Prawie gotowi odebraliśmy kaski a następnie udaliśmy się na plac. Młoda Pani jeszcze raz nam wytłumaczyła zasady a następnie wylosowaliśmy drużyny. 

Ja, Quackit, Tubbo i Wilbur przeciwko Tommy'emu, George'owi, Sapnap'owi i Karl'owi. 

Moja drużyna otrzymała różową flagę i tego koloru kulki z farbą a grupa Tommy'ego dostała kolor pomarańczowy. 

Udaliśmy się na dwie różne części placu i tak oto zaczęła się rozgrywka. Zasady są proste, zero bicia, ten kto pierwszy zdobędzie flagę drużyny przeciwnej wygrywa. Jeśli nie uda się tego zrobić w ciągu 3 rund, wygrywa ta drużyna, która zadała najwięcej widocznych ciosów przeciwnikom.

Po dwóch godzinach wszyscy byliśmy oboleli po kulkach z farbami więc gra się skończyła. Wygrała drużyna Tommy'ego a najwięcej kulek dostał Quackity. Po odebraniu nagród jakimi były słodycze wróciliśmy do domu. Każdy z nas miał widoczne siniaki więc postanowiliśmy odpocząć w swoich pokojach.

Hejka kochani! Co tam u was? Mam nadzieję, że opowiadanie wam się podoba. Postanowiłam założyć konto na Twitterze specjalnie dla was żebym mogła w jakiś sposób was informować o nowościach czy ciekawostkach o książce. Link macie podany w profilu ale też tutaj. Miłego dnia!

https://twitter.com/DNF_2828?s=09

(Skopiujcie link)

You Make Me... /DNF18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz