Stalkerzy

4.2K 203 489
                                    

                        Rozdział 18

Po godzinnej drzemce zorientowałem się, że mamy wyjść na miasto. Nie tylko ja o tym zapomniałem, mój chłopak spał przy mnie jak zabity. Wplutł palce w moje włosy i mocno mnie przytulił.

Moja ręka lekko zdrętwiała co zmusiło mnie do wstania

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Moja ręka lekko zdrętwiała co zmusiło mnie do wstania. Poszedłem rozejrzeć się po domu ale nikogo nie zastałem. Wyszedłem na podwórko a w basenie leżał Tommy z Wilbur'em odpoczywając przy podejrzewam drinkach. Dowiedziałem się, że nie ma pośpiechu i wyjedziemy za godzinę.

Wróciłem do pokoju a Gogy już nie spał. Podszedłem do niego ofiarując mu buziaka w tył głowy po czym wtuliłem się w jego brązowe włosy.

 Podszedłem do niego ofiarując mu buziaka w tył głowy po czym wtuliłem się w jego brązowe włosy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Wiem że już nie śpisz... - wymruczałem w jego kark.

- Śpie - odpowiedział obracając się do mnie przodem, przez co mogłem odgarnąć mu, niesforne kosmyki oczu - Ile mamy czasu?

- Godzine - przeciągnąłem się, kładąc się na brzuchu a chwilę po tym, poczułem bruneta wspinającego się na mnie - Co ty robisz?

- Zdjęcie, uśmiechnął byś się... - George pokazał mi swoje dzieło. Przyznam że wyszło na prawdę ładne.

Zabrałem mu szybko telefon i wysłałem je do siebie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zabrałem mu szybko telefon i wysłałem je do siebie. Gogy oczywiście gonił mnie po całym pokoju co i tak było bezskuteczne. W końcu powaliłem go spowrotem na łóżko, siadając na nim tak żeby nie mógł się wydostać. Ustawiłem sobie nasze zdjęcie na tapetę i pokazałem Gogy'emu. Jego oczy przybrały jeszcze większy wyraz szczęścia. Chłopak złapał mnie za bluzę i przyciągnął do siebie. Przez następne 30 minut leżeliśmy wtuleni w siebie.

Kompletnie nic nie robiliśmy a czułem jakbym zupełnie się nie nudził. Czas stał się wolniejszy a ciepło George'a i jego delikatne palce, muskające od czasu do czasu moje plecy sprawiały, że jeszcze bardziej przekonywałem się, że to ten jedyny i wyjątkowy chłopak jest mi pisany.

Naszą piękną chwilę przerwał Tommy, który przyszedł zapytać czy już jesteśmy gotowi. Gogy przekazał, że jeszcze jakieś 30 minut a dzieciak kiwnął głową i wyszedł z pokoju.

Mój chłopak również zniknął za szarymi drzwiami a ja postanowiłem się przebrać. Założyłem swoją niebieską bluze i do tego jakieś szare spodnie. Ustawiłem lekko grzywkę na lewą stronę pozostawiając je delikatnie rozstrzepane i poszedłem do salonu.

Każdy siedział na kanapie dyskutując, wyglądając jakoś lepiej niż zwykle.

Moją uwagę przykuł brunet robiący kawę z ekspresy, rozmawiający przy tym z Tubbo.

- Zrobić ci coś? - zapytał Gogy wskazując na ekspres.

- Loda - zażartowałem, udając że nie widzę na co wskazał.

Usłyszałem krztuszącego się Alexa oraz śmiech Tommy'ego dobiegające z salonu.

- Miałem na myśli coś do picia... - powiedział przewracając oczami i obracając się do mnie tyłem, przez co chciał ukryć swoje zaczerwienienie na twarzy.

- Nie dzięki - odpowiedziałem również się śmiejąc.

                      ~Time Skip~

Byliśmy już po kolacji. Każdy zamówił sobie kebaba, które zjedliśmy siedząc na ławce przy ładnie oświetlonej alejce w centrum miasta. Postanowiliśmy napić się po piwie. Tak mijał nam wieczór. Lekko pijany stałem obejmując mojego chłopaka w talii aż usłyszałem nieco obraźliwe "Geje". W naszą stronę rozbłysnęła się lampa od aparatu a następnie parę zdań typu "Ciekawe co ludzie o nim powiedzą jak to zobaczą". Nie ukrywam się że ciśnienie mi skoczyło więc mocniej złapałem George'a obracając go w swoją stronę, namiętnie go pocałowałem pokazując środkowy palec w stronę aparatów.

Gogy chyba domyślił się, że chce ich jeszcze bardziej sprowokować więc nie przerwał mi.

Quackity zaczął rzucać jakieś zaklęcia po Hiszpańsku w stronę stalkerów co rozbawiło nas wszystkich. Ci jednak nie poddali się i zaczęli podchodzić coraz bliżej.

Gdy zapytałem czy mają jakiś problem i czy w czymś im pomóc, jeden z nich odepchnął mnie mówiąc że jestem pijanym gejem wydurniającym się przed kamerką. Zanim zdążyłem się zorientować mężczyzna leżał na ziemi z sączącą się z jego nosa krwią. Popatrzyłem w górę i zauważyłem...

Sapnap'a który był całkiem spokojny. Chłopak patrzył na leżącego faceta, jakby odliczając do kolejnego ciosu. Inni zaczęli wyzywać mojego przyjaciela jak i pozostałych z grupki co ewidentnie nie spodobało się mojemu chłopakowi. Gogy wymierzył cios mężczyźni, który zaczął się do niego stawiać.

Bardzo mnie to zdziwiło a na mojej twarzy pojawił się... uśmiech. Odsunąłem się dwa kroki w tył aby lepiej widzieć rozgrywającą się akcje. Gogy nie poddał się i uderzył napastującego go mężczyznę drugi raz przez co rozwalił mu delikatnie wargę.

Starszy od nas chłop bardzo się zdenerwował i chciał podnieść rękę na mojego chłopaka przez co stanąłem za nim wymierzając
stanowczy, odradzający mu wzrok.

Mężczyzna najwidoczniej zrozumiał swój błąd bo odsunął się od nas, wracając do reszty swojej grupy a potem wyzywając nas jeszcze oddalili się.

Gogy wypuścił z siebie powietrze po czym podekscytowany odwrócił się do mnie obejmując mnie za szyję.

- Widziałeś to! - powiedział lekko chichocząc

- Widziałem... jestem z ciebie bardzo dumny - przyznałem zbliżając usta do jego czoła, przysuwając jego głowę do mojej klatki piersiowej.
 
- Chciałeś się z nim bić? - zapytałem z uśmieszkiem

- Powiem Ci że mógłbym, wkurzyło mnie jak zaczęli po tobie jechać a ty nie reagowałeś... wolałem sam ich ogarnąć niż żebyś to ty zrobił.

Pokiwałem głową z ulgą. Gogy zna mnie bardzo dobrze i miał rację. Jakbym ja chciał ich wyjaśnić, prawdopodobnie skończyłoby to się na policji lub na parkitce.

- Odwdzięczę Ci się wieczorem - wyszeptałem do jego ucha tak aby mogły go przejść dreszcze ale żeby nikt o tym nie wiedział.

Wilbur: Co ci się stało Sapnap!

Sapnap: Mi?

Wilbur: Krew ci z ręki leci

Sapnap: A no możliwe... tacy zjebani przyjebali się do chłopaków że się przytulali więc z George'em ich wyjaśniliśmy.

Wilbur: Na 10 minut was samych nie można zostawić. - zaśmiał się chłopak po czym wręczył każdemu świeżo zakupione piwo.

Tommy: To jak... do klubu?

Tubbo: Ty tylko o jednym!

Karl: No wiesz my możemy iść ale nie wiem jak z tobą...

Sapnap: No to chodźmy...

You Make Me... /DNF18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz