Plażówka

6.8K 294 731
                                    


                          Rozdział 4

Po chwili słyszymy przerażający krzyk i biegnącego w naszą stronę Tubbo. Za nim leciał łabądź. Nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać jak ten dzieciak krzyczał do nas o pomoc. Za nim Gogy umierał ze śmiechu, kogo ja mam ratować pierwszego?


Tommy szybko wstał do swojego przyjaciela, a ptak przestraszył się nas i zostawił Tubbo w spokoju. George szedł w naszym kierunku ledwo oddychając ze śmiechu.

- Zaraz wracam - powiedział Sapnap po czym odszedł od nas

Chwilę po tym wrócił z niebieską piłką.

- Już odpoczeliście to możemy zagrać jeden mecz? Wypożyczyłem ją więc mamy godzine czasu, o 20 muszę ją zwrócić - powiedział Sap, powoli udając się zająć nam boisko.

Wszyscy zdjeliśmy buty po czym podzieliliśmy się, na w miarę wyrównane składy. Ja, Sapnap, Tommy i Tubbo vs Wilbur, Quackity, George i Karl. 

Zaczęła się pierwsza rozgrywka, graliśmy do 20 punktów. Moja drużyna wygrywała 7:5.

Byliśmy cali w piachu, ale zabawa była niezapomniana. Wynik 10:13. Musimy zdobyć 10 punktów, aby nie robić dziś kolacji, taki mały zakład. 

Ledwo co zdążyłem wstać z piasku po czym widze George'a kucającego i trzymającego się za nadgarstek. Nikt nie zwracał na niego uwagi, każdy grał dalej jakby nic się nie stało.

- Przestańcie! - krzyknąłem i od razu pobiegłem do George'a - Hej co jest, boli Cię?

- Dream nie moge nią ruszyć bo strasznie boli - powiedział chłopak ze łzami w oczach

- Pokaż mi ją - nadgarstek był spuchnięty a dłoń zielono-fioletowa. Starałem się zachować zimną krew - Sapnap zabierz George'a na ławke, ja ide szybko po samochód. 

Wybiegając zauważyłem niebieski pojemnik z lodem do chłodzenia picia. Nie było tam żadnej chusty, więc zdjąłem moją zieloną bluze i zawinąłem w nią troche lodu. Wróciłem szybko do chłopaków, przykucnąłem przy George'u delikatnie kładąc mu zimny okład na nadgarstek.

Po 20 minutach byłem już przy aucie. Wsiadłem i podjechałem jak najbliżej jeziora. Sapnap mnie zauważył więc podprowadził George'a do samochodu i w dwójkę pojechaliśmy do szpitala.

Całą drogę byłem zestresowany, że Gogy może mieć coś złamanego. To by pokrzyżowało moje wszystkie plany. Nic się nie odzywaliśmy a ja co jakiś czas zerkałem w strone George'a. Po 20 minutach dojechaliśmy do szpitala. Poszedłem otworzyć drzwi przyjacielowi i pomóc mu wysiąść. 

Złapałem go z tyłu za talie, żeby kontrolować go, w razie stracenia przytomności. Nie wiem co się ze mną dzieje i czemu tak się tym przejąłem ale chce żeby lekarz szybko zaradził bólowi. 

Po rejestracji usiedlismy w poczekalni a ja położyłem swoją ręke na udzie George'a aby widział że wszystko jest okej. 

Lekarz zaprosił nas do gabinetu. Gogy usiadł na fotelu a ja zacząłem opowiadać jak do tego doszło.

- Nie wygląda na złamaną ani pękniętą. Zabiorę Pana na prześwietlenie na wszelki wypadek. - powiedział doktor po czym wskazał kierunek sali do prześwietleń.

Czekałem przed wejściem 10 minut. Zobaczyłem wiadomość od Sapnapa, że wrócili do domu autem i taksówką.

- Wszystko dobrze, ręka nie jest złamana. Przepisze Panu maść i usztywnimy nadgarstek.

Kolejne 15 minut strasznie mi się dłużyło, aż zobaczyłem w drzwiach George'a. Podziękowalismy i bez słowa ruszyliśmy w kierunku auta.

Kamień spadł mi z serca gdy dowiedziałem się że moje plany pozostaną bez większych zmian, a George po prostu za bardzo przeżył stłuczenie. 

Udaliśmy się w kierunku domu, oboje będąc zmęczeni tym dniem. W tle leciały piosenki z radia. George siedział oparty o szybe, jakby o czymś myślał.

- O czym myślisz?

- Co? Ja? O niczym. Po prostu jestem troche zmęczony... 

- Gogy ale ja widze że coś cię trapi

- Eh... chciałbym ci to powiedzieć ale nie wiem czy mogę, nie wiem czy chce...

- Jak uważasz ale wiesz że jesteś moim przyjacielem i nie ważne co się stanie, zawsze ci pomoge

- Dzięki Dream. Mam wrażenie że ten wyjazd miał wyglądać jakoś inaczej. Może po prostu za bardzo sobie ubzdurałem jak pięknie może być

- Co masz na myśli?

- Sam nie wiem

- Chyba czytałeś Wattpady?

- N n nie skąd, nie jestem tobą - Oburzył się George. Mam wrażenie że nie to miał na myśli...

- Zaufaj mi George. Mam jeszcze wiele planów i wiele niespodzianek. Dużo się wydarzy a to jest dopiero początek. Jeśli masz na myśli że twoja ręka coś zmieni, to zapewniam Cię że wszystko idzie zgodnie z planem.

Dalsza droga minęła w ciszy a ja zauważyłem, że Gogy poczuł się lepiej.

Ps. Heeej, jak wam się podoba? Mam mnóstwo pomysłów i za niedługo będzie moment na który wszyscy czekają... możecie mi podsyłać, co chcecie aby jeszcze się zadziało♡

You Make Me... /DNF18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz