You

1.4K 85 179
                                    

                          Rozdział 35

Floryda ma to do siebie, że tu zawsze jest ciepło. Dziś postanowiliśmy pozwiedzać trochę miasto, sam na sam z George'm. Udaliśmy się do kawiarni. Słońce delikatnie ogrzewało nasze ciała, było bezchmurnie a ptaki ślicznie śpiewały.

- Dream z kim tak piszesz? - zapytał mój chłopak spoglądając na mnie z podejrzeniem.

- Z nikim - powiedziałem odkładając telefon na stolik. Kelnerka przyniosła nasze zamówienie, które zjedliśmy w ciszy.

- Za niedługo będę wracał - wyznał George z lekką obojętnością.

- Gdzie? - zapytałem, starając się utrzymać rozmowę.

- Do domu 

- Twój dom jest ze mną, więc nigdzie się nie wybierasz - powiedziałem pół żartem, pół serio.

- Dream już pół roku tutaj jestem, mam tam swoje życie, swoją rodzinę. Może pojedziesz ze mną? - zaproponował na co stanowczo pokiwałem głową na nie. 

- Nie śpieszy mi się do ponownego spotkania twojego ojca - wyznałem, dopiero później dotarło do mnie co powiedziałem. George siedział w ciszy, bawiąc się okruszkami na talerzu. - Gogy, nie miałem tego na myśli.

- Miałeś, dlatego to powiedziałeś - ignorował mnie brunet.

Zaproponowałem powrót do domu. Oboje wstaliśmy lewą nogą, przez co nie potrafiliśmy się dogadać. 

Dla rozluźnienia poszedłem wziąć prysznic. Odziwo brałem go sam, zazwyczaj Gogy wchodzi pod pretekstem załatwienia swoich potrzeb, które potem okazują się potrzebą ruchania. Zakończyłem prysznic i wróciłem do pokoju, owinięty w sam ręcznik.

- Oh George... - zacząłem, wiedząc co będzie dalej. Chłopak siedział na łóżku i przeglądał telefon. Ułożyłem się nad nim z lekkim uśmieszkiem. - Hej, no popatrz na mnie - powiedziałem rzucając jego telefon gdzieś na łóżko. Brunet nawet na mnie nie spojrzał.

- Gogy no... pobawmy się - zachęcałem ocierając głową o jego klatkę, starając się wywołać łaskotki. - Co ci jest? - zapytałem, kiedy do oczu chłopaka napłynęły łzy.

- Zostaw mnie - odpowiedział George, wydostając się i obracając do mnie plecami.

- O chuj ci chodzi? George powiedz mi prosze - wolę kiedy na mnie krzyczy, niż siedzi w milczeniu.

- Rezerwuje bilet, możesz mi nie przeszkadzać? - zapytał odtrącając mnie.

- Przecież ustaliliśmy, że jeszcze tu zostajesz - usiadłem obok niego, starając się wyłapać o co chodzi.

Nagle mój telefon zawibrował dwa razy, leżąc na półce nocnej. W momencie zrobiło mi się gorąco.

Spojrzałem na ekran, na którym wyświetliły mi się powiadomienia z instagrama

- George to nie tak jak myślisz - powiedziałem z przerażeniem.

- To jak? Ty wysyłasz jej nudesy a ona tobie, jak długo to trwa? - brunet wydawał się być obojętny.

- George daj mi to wytłumaczyć! - wręcz błagałem, moje dłonie zaczęły się trząść.

Chłopak milczał, więc wykorzystałem to. - To jest ta typiara co było o ruchaniu się przez telefon w sylwestra. To był jeden raz George! 

- O jeden raz za dużo. Wiesz co? Powiedziałeś że nie byliśmy razem - nie mogłem powstrzymać łez, które coraz bardziej napływały mi do oczu. To wszystko mogło się skończyć przez moją głupotę.

- Gogy proszę, byłem w cholerę pijany, potem ona do mnie napisała, ciebie nie było a ja byłam napalony - starałem się załagodzić sytuację

- Trzeba było myśleć głową a nie chujem - powiedział brunet wychodząc z pokoju. 

George wyszedł a ja upadłem na podłogę. Nie powstrzymałem płaczu, a gdy uzbierałem trochę siły, wyrzuciłem ją poprzez uderzanie w ścianę. Po paru spotkaniach mojej pięści, tynk zaczął kruszyć się na podłogę. Kształtowała się mała ale coraz większa dziura. Złapałem pierwszą, lepszą rzecz, która wpadła mi w oko - był to głośnik trochę większy od mojej dłoni. 

Rzuciłem nim w kierunku lustra, które momentalnie rozbiło się na drobne kawałki. Nie mogłem patrzeć na siebie po tym, co zrobiłem George'owi. Następnymi moimi ofiarami był biały talerz i mój czarny kubek. Z całej siły wylądowały na przeciwległą ścianę, powodując duży huk. W tym momencie do pokoju wpadł Sapnap, zasłaniając się, aby nie dostać odłamkami szkła.

- Dream do chuja co ci odjebało? - wykrzyczał przyjaciel pokazując na bałagan w pokoju.

Ponownie padłem na kolana z bezsilności. Sapnap podszedł otwierając ramiona, w które od razu wpadłem. Z moich oczu lały się wodospady. 

Obudziłem się o 18.00. W moim pokoju było wszystko posprzątane. Wpadłem do salonu, gdzie miałem nadzieje zastać wszystkich chłopaków.

- Gdzie jest George? - zapytałem z przestraszeniem.

- W kiblu - odpowiedział Karl. Miałem wrażenie, że nikt nie chciał rozmawiać. Udałem się do łazienki, gdzie faktycznie siedział brunet. Kucnąłem, mocno go obejmując.

~ George przepraszam ~ wymruczałem w jego ramie.

- Okej ale dasz mi się załatwić? - zapytał wskazując na kibel.

- Śmiało - powiedziałem nie odrywając się od niego. Gogy podniósł moją twarz, pierwszy raz od paru godzin patrząc mi w oczy.

- Zaraz porozmawiamy, ale wyjdź proszę - nie mogłem uwierzyć, z jakim spokojem to mówił. 

Tak też zrobiłem. Zsunąłem się po ścianie, obserwując, kiedy drzwi się otworzą. George przeszedł obok mnie, udając się do salonu.

- Posłuchaj mnie prosze! - poprosiłem podążając za nim. - Gogy musisz mi uwierzyć, moge pokazać ci całą konwersację z tą typiarą, ona nic dla mnie nie znaczy! - tłumaczyłem się, a on po prostu na mnie patrzył.

- Dream - starał się mnie uspokoić Sapnap, ale ja tylko zrzuciłem jego dłoń z mojego ramienia.

- Czemu to zrobiłeś? - zapytał Gogy, powstrzymując płacz.

- Nie wiem, byłem pijany, zazdrosny, nie wiem. George nic mnie nie usprawiedliwia. Jestem w stanie zrobić teraz cokolwiek chcesz, tylko błagam wybacz mi - powiedziałem kładąc głowę na jego kolanach.

- Daj mi to przemyśleć, potrzebuje czasu - słyszałem jak załamywał mu się głos.

Pokiwałem głową odchodząc w kierunku drzwi.

Ps. Jeśli jeszcze nie widziałeś, na moim profilu pojawiła się nowa książka! Wpadnij proszę, jestem pewna, że ci się spodoba... ♡
Zapraszam na discorda (link w profilu)

You Make Me... /DNF18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz