Rozdział 28Noc szybko i spokojnie nam minęła. Następnego dnia musieliśmy być gotowi na godzinę 10.00. Nie było to aż takie trudne. To był nasz ostatni dzień w tym miejscu, więc chcieliśmy go spędzić wszyscy razem.
Pojechaliśmy do parku rozrywki Disney World, który oto ciekawostka: jest największym parkiem rozrywki na świecie. Miałem tylko nadzieję, że nikt się nie zgubi.
Podróż zajęła nam mniej więcej godzinę. Gdy już zbliżaliśmy się na nawigacji, naszym oczom ukazały się olbrzymie kolejki (zarówno te metalowe jak i z ludzi). Sapnap pomyślał i zamówił nam bilety już wcześniej, przez co mogliśmy ominąć jakieś 2h czekania w kasach.
Wszystko było już czynne. Zaparkowaliśmy samochody, po czym udaliśmy się do na prawdę dużego wejścia. Jeśli nie stracę dziś nóg to ten dzień na prawdę dobrze się skończy. Pomimo, iż jestem dość wysportowany, to średnio mi się widzi zapieprzać 14h w po 100 km².
Zaczęliśmy na spokojnie. Nic szybkiego i ryzykownego. Poszliśmy na diabelski młyn. Kolejka szybko się przemieszczała a my zaplanowaliśmy sobie wrócić tu pod wieczór.
Do wagonika wychodziliśmy po 4 osoby. Ja, Gogy, Sapnap i Karl wybraliśmy ten sam, natomiast dzieciak, Tubbo, Quackity i Will poszli do następnego. Każdy liczył przejazd 7 minutowy z zatrzymaniem w punkcie widokowym, czyli na samej górze.
Kiedy mój chłopak chciał zająć miejsce obok mnie, złapałem go za biodra, sadzając na moich kolanach. Chyba już przyzwyczaił się, że chce cały czas być jak najbliżej niego, gdyż nie stawiał oporu. Chłopcy też już byli do tego przyzwyczajeni. Sapnap objął swojego kochanka po czym zajęli się sobą.
7 minut wydaje się krótkim czasem, lecz wcale tak nie było. Podziwialiśmy park z góry, ciesząc się ostatnią nutką spokoju, niestety później będzie bardziej ekstremalnie.
Popatrzyłem na przyjaciela, który nie zwracał na nas uwagi. Sapnap jeśli kogoś kocha, to robi to całym sercem. Dlatego jeśli ktoś potrzebuje opisać miłość, będzie to właśnie ta dwójka.
Nie zwracali na nas uwagi, więc przesunąłem Gogy'ego tak, aby był przodem do mnie. Chłopak był lekko zaskoczony ale ja ze spokojem w oczach go pocałowałem. Niestety tylko w oczach. Problem w tym, że strasznie boję się wysokości. Jest tyle możliwych sytuacji, aby tutaj umrzeć, lecz odgoniłem od siebie takie myśli. Skupiłem się tylko na nim, na moim brązowookim chłopcu. Objął mnie na szyi przybliżając się do moich ust. Tak właśnie zacząłem go całować, a on odwzajemnił każdy z tych pocałunków.
Przyzwyczailiśmy się do swojej obecności, gdzie czuliśmy się najlepiej. Jedynie on potrafił odwrócić moje myśli, abym nie bał się, czy stresował, tylko żeby szalały na jego osobie.
CZYTASZ
You Make Me... /DNF18+
FanfictionOpowieść dotyczy Dream'a, George'a oraz reszty przyjaciół, którzy będą przeżywać razem różne chwile. Głównie skupiam się na dirty momentach DNF