Sloane
Potem wszystko działo się bardzo szybko. Uzbrojeni policjanci wpadli do mieszkania. Udało im się obezwładnić Alexa i Rachel, kiedy akurat mój były chłopak, przykładał mi zimną lufę do skroni. Później zobaczyłam ratowników. Zaczęli nas rozwiązywać. Mi nic nie było, oprócz tej rany głowy oraz otarć na nadgarstkach.
Szybko podbiegłam do Antona. Położyli go na podłodze. Chciałam go dotknąć, ale mnie do niego nie dopuścili. Brown chwycił mnie mocno w objęcia. Wyrywałam się, jednak to działanie bezcelowe.
- Anton!- krzyknęłam.- O mój Boże! Czy on…?
- Żyje.- powiedział ktoś.
- Szybko, nie mamy czasu!- odezwał się drugi głos.
Podeszła do mnie jedna z ratowniczek, w czasie gdy reszta przenosiła mojego chłopaka na nosze.
- Pani też pojedzie z nami, do szpitala.
Potaknęłam. Nie mogłam nic z siebie wydusić. To Brown sprowadził mnie na dół. Zobaczyłam karetkę, radiowozy. Wsadzali Alexa i Rachel do samochodu. Skutych w kajdanki. Normalnie odetchnęłabym z ulgi, ale nie mogłam.
- Już jesteś bezpieczna, Sloane.- odezwał się Brown.- Wybrałaś mój numer, wszystko jest dobrze. Jesteś dzielna, dziewczyno.
- Anton.- cały czas szeptałam tylko jego imię.- Anton, kocham cię. Kocham cię. Kocham cię.
Wsadzili mnie do karetki. Wtedy mogłam dostać się do Antona. Jednak po chwili zepchnęli mnie w kąt. Chodzili dookoła niego. Było pełno krwi.
- Tracimy go!
Nie, nie, nie. Pomóżcie mu, do cholery!
Potem nie pamiętałam co się działo. Ratowniczka starała się pomóc mi z raną głowy, ale poczułam silne zawroty. Czyjeś ramiona mnie złapały kiedy straciłam przytomność.
**
Obudziłam się w szpitalnej sali. Głowa pulsowała z bólu. Wyczułam miękki opatrunek pod palcami. Byłam podpięta do aparatury, rurki wystające z dłoni. W ogóle nie wiedziałam co się wydarzyło, ale powoli wspomnienia zaczynały wracać.
Kiedy nieznacznie przekręciłam głowę, zobaczyłam tatę. Siedział w fotelu. A na widok moich otwartych oczu, poderwał się.
- Boże, córeczko!
- Tato.- wychrypiałam.- Ja…
- Spokojnie, maleńka. Wszystko jest dobrze.
Znowu zacisnęłam powieki. Było mi tak słabo.
- Martwiłem się, kiedy policja do mnie przyszła. Nie mogli cię dobudzić od wczoraj.
- Jak to… od wczoraj?- jąkałam się.- Anton?
- O, skarbie.
- Nie.- wyszeptałam.- Nie mów mi tego.
- Sloane, posłuchaj mnie. Anton żyje, jak na razie.
- Co to znaczy?- zaszlochałam.- Gdzie on jest, tato?
- Wciąż go operują. Na razie nie ma szczegółowych informacji, ale jego rodzina tutaj jest.
- Muszę tam iść.- zaczęłam się podnosić, chciałam sięgnąć, żeby wszystko odpiąć.- Muszę go zobaczyć.
- Czekaj, Sloane. Zadzwonię po panią doktor, a potem zobaczymy co dalej. Strasznie się martwiłem. Aspirant Brown opowiedział mi całą historię, i nie mogłem w to uwierzyć. A do tego…
CZYTASZ
Save yourself
Teen FictionNarkotyki. To rozluźnienie, które ze sobą niosą. Ten spokój jaki zyskujesz. Stałe bycie na haju. To się liczy dla Antona. Wie, że nawet gdyby się postarał, to pozostanie nieudacznikiem, który nigdy nie dorówna starszemu bratu. Zamyka się we własne...