Rozdział 17

229 19 68
                                    

Anton

Napisali o nas. Nie wiem jak to się stało, jakim cudem dostali się do klubu, ale im się udało. Sloane jeszcze nie przyszła, nie wszczęła awantury. Zupełnie przez przypadek się dowiedziałem. Z telewizji, a potem napisali obszerny artykuł. O mnie i o Sloane. Zrobili nam zdjęcia w klubie, kiedy się obłapialiśmy. Ona śmiała się z tego co powiedziałem. Wyglądaliśmy jak para. A kiedy czytałem ten artykuł, serce podchodziło mi do gardła. Ot tak przestałem być anonimowy. Tammy nie chciała bym to czytał, ale jeśli już gazeta jakimś cudem trafiła do moich rąk, nie potrafiłem przestać.

Mówili o nas w telewizji. Sloane była przyzwyczajona do plotek na jej temat, ale ja nie wiedziałem jak sobie z tym radzić.

Nie powinienem był gdziekolwiek z nią wychodzić. To było do przewidzenia, że prędzej czy później jakiś reporter nas sfotografuje. Powinniśmy być ostrożni. Jeśli Sloane już widziała ten materiał... cholera. Minęło sześć dni od naszego wyjścia. A my już byliśmy tematem numer jeden. Na językach wszystkich.

„Sloane Kensington, dwudziestodwuletnia aktorka, na imprezie w klubie nocnym. Wraz z facetem, którego jeszcze nie dane było nam poznać. Jednak to tylko kwestia czasu, gdy dowiemy się o nim czegoś więcej. To jej nowy chłopak? Na to wygląda. Kleili się do siebie, a nasza młoda gwiazdka, wyglądała na zakochaną.”

Kleili? Zakochana? Wyolbrzymianie. Nie mogłem czytać więcej, bo przez to coraz gorzej się czułem. Ściskało mnie w żołądku. Same kłamstwa. W telewizji mówili, że jestem nowym facetem Sloane, a do tego za wszelką cenę chcieli zdobyć na mnie namiary. Szlag by ich.

- Anton?

Tammy zapukała we framugę. Drzwi były otwarte, więc nie czekając na odzew z mojej strony, po prostu weszła do pokoju. Stanęła przy łóżku na którym siedziałem. Ściskałem w dłoniach gazetę. Litery mi się rozmazywały, ale uporczywie wbijałem wzrok w artykuł.

Sloane Kensington i Tajemniczy Przystojniak.

Tak właśnie mnie określali w dalszej części tych wypocin.

- Mamy mały problem.

- Jaki?

- Reporterzy znowu okupują wjazd do ośrodka. Tym razem chodzi im o ciebie. Jakimś cudem dowiedzieli się, że tutaj przebywasz. Rozmawiałam przez telefon ze Sloane. Chciała tu przyjechać. Planuje jakoś uciszyć medialną burzę.

- Lepiej żeby jej się to udało.- syknąłem.- Wszyscy o nas mówią. To był cholernie zły pomysł. Teraz przeze mnie, będzie miała zszarganą reputację. Na pewno już dawno sama o tym pomyślała. Co konkretnie mówili w telewizji?

- Ten artykuł wypłynął wczoraj, a od tego momentu zdobyli więcej informacji. O czym poinformowali na każdym możliwym kanale. Teraz... Slonton na tapecie.

- Że kto?- zmarszczyłem brwi.

- Sloane i Anton. Slonton. Tak was określają media.

- Czyli już znają moje imię. Zajebiście. Zabiję ją.- syknąłem.- Nie każdy musi wiedzieć, że przechodzę odwyk. A oni od tego są. Wyciągają brudy na wierzch i niszczą ludzi.

- Spokojnie.- uśmiechnęła się cierpko.- Sloane uważa, że jeśli przez najbliższe tygodnie nie pojawi się w ośrodku, to sprawa ucichnie. A ty możesz czuć się bezpiecznie.

- Wcale tak nie jest. Ktoś zrobił nam zdjęcia w tym klubie. Myślą, że jesteśmy parą. Że niby umawiam się ze Sloane, która od jakiegoś czasu była singielką. Po czym wytykają, że nie jestem znany, a ta aktoreczka umawiała się tylko ze sławnymi facetami. Już dorobili własną historię.

Save yourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz