Rozdział 21

243 16 85
                                    

Sloane

Na jutro miałam umówiony wywiad. Jedna z dziennikarek nie dawała za wygraną. W końcu postanowiłam się zgodzić, dość niechętnie. Jednak dotarło do mnie, że jeśli odpowiem na pytania dotyczące Antona, to tym sposobem ukrócę wszystkie pomówienia. A przynajmniej miałam nadzieję, że będzie to miało pozytywny wydźwięk. Nina uważała, że nie powinnam w ogóle reagować. Jej zdaniem nie ma potrzeby wdawać się w jakiekolwiek dyskusje z reporterami. Ale ja już nie wiedziałam co robić. Nie miałam innego pomysłu na rozwiązanie całej tej sytuacji. Myślałam, że po kilku dniach, może tygodniu, sprawa ucichnie. A jednak nic z tych rzeczy. Było gorzej niż się spodziewałam. Wszystko przybierało na sile, portale plotkarskie szalały. A ja musiałam sprawić, by przestali rozprawiać o prywatnym życiu Antona, o tym co nas łączy.

Nie łączy nas nic. Kompletnie nic. Jedynie się znamy, a to była tylko jedna, wspólna impreza.

Tak. Szkoda tylko, że sama w to nie wierzę. Może Anton nadal myśli, iż zrobiłam to specjalnie, ponieważ w jakiś chory sposób, zależało mi na jeszcze większym rozgłosie. Nic bardziej mylnego. Wolałam pozostawać w cieniu, co w moim życiu nie było na porządku dziennym. Jednak nie musieli w to mieszać innych. Reporterom właśnie o to chodzi. Wyciągają ludzkie brudy na wierzch i próbują zniszczyć człowieka, żeby dostać sowite wynagrodzenie. Ja już kilka razy spotkałam się z ich okrucieństwem, poważnie. Kiedyś napisali o mnie parę niepochlebnych rzeczy, ale z czasem to zniknęło z tabloidów. Tylko nie z sieci. W końcu w Internecie nic nie ginie. Wystarczy jedno udostępnienie, a potem lecą kolejne. Kilka kliknięć i pomówienia na twój temat, oczerniające informacje, widnieją dosłownie wszędzie. Tak jak wspomniałam. Doświadczyłam tego na własnej skórze.

Nie przeszkadzało mi, że pisali o mnie i Antonie, spekulując o tym, iż jesteśmy parą. To jeszcze pół biedy. Jednak cholernie mnie wkurzało, to mieszanie się nieco głębiej. Wyciągnęli na wierzch prywatne sprawy Antona. To w jakim miejscu przebywa, z czym musi walczyć, na forum publiczne. A potem dodano kilka notek o tym, jakim cudem zainteresowałam się kimś takim. Nie rozumiem co to oznacza. Jesteśmy po prostu ludźmi, a to, że mój świat wygląda nieco inaczej, o niczym nie świadczy. Nie mają prawa pisać czegoś takiego. Jednak zawsze mieszają się tam gdzie nie trzeba. Anton miał prawo poczuć się źle, ze świadomością, iż już wszystko na jego temat wiadomo. Telewizja, prasa drukowana, Internet… to może nieźle przytłoczyć. Obwiniałam się o to. Każdego kolejnego dnia coraz bardziej. I pewnie nigdy nie pozbędę się wyrzutów sumienia, nawet jeśli ten rozdział zostanie zamknięty.

Usłyszałam donośne pukanie do drzwi. Odstawiłam laptop na szafkę nocną, odrzuciłam kołdrę i stanęłam gołymi stopami na panelach. Zdjęłam okulary, które zakładałam wyłącznie do czytania, a to nawet nie zawsze. Byłam w puchatym, różowym dresie, a włosy miałam w nieładzie. Jednak nikogo się nie spodziewałam. A to na pewno nie Nina, ponieważ miała jechać na spotkanie z jednym ze swoich braci, który przez jakiś czas miał być w mieście. Nie wiedziałam kto się do mnie dobijał w mój jedyny wolny dzień, od niepamiętnych czasów. No może od jakichś dwóch miesięcy, nawet ponad, nie miałam jednego dnia dla siebie.

Przekręciłam górny zamek, a potem otworzyłam drzwi. Zapomniałam zerknąć przez wizjer, ale teraz było już za późno. Jednak na progu nie było nikogo. Zmarszczyłam brwi, wystawiłam głowę na korytarz i rozejrzałam się. Nikogo nie zobaczyłam. Wyszłam na wycieraczkę i wtedy coś otarło mi się o stopę. Spuściłam wzrok. Na podłodze zobaczyłam bukiet czerwonych róż oraz białą kopertę. Przykucnęłam. Przez chwilę nie robiłam nic, jednak w końcu postanowiłam zabrać podarunek (jeśli tak można było to nazwać) i wrócić do środka. Bukiet był naprawdę piękny, ale nie przychodziła mi do głowy żadna osoba, która mogła mi to zostawić. Kopertę obracałam w palcach lewej dłoni i miałam nadzieję, że jej zawartość, wszystko mi wyjaśni.

Save yourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz