Rozdział 15

246 14 68
                                    

Sloane

- Ty mówiłaś poważnie, prawda?

Anton uchylił usta ze zdziwienia, kiedy następnego dnia pojawiłam się w ośrodku. Dochodziła osiemnasta, a ja właśnie przyszłam by zabrać go na imprezę, do jednego z najbardziej znanych klubów. Gdzie bawili się ludzie z mojego otoczenia. Trzeba było mieć sporo znajomości, żeby dostać się do środka. Wczoraj powiedziałam co usłyszałam od Malcolma, ale wygląda na to, że nadal mi nie wierzył. A przecież gdybym nie miałam pozwolenia dyrektora, to nawet nie próbowałabym go stąd wyciągnąć.

- Oczywiście. Podnoś cztery litery z wyra i przebierz się. I zrób coś z włosami.

- Co jest nie tak z moją fryzurą?- skrzywił się nieznacznie.

Wywróciłam oczami i podeszłam jeszcze bliżej. Uniosłam niepewnie dłoń, po czym dotknęłam blond pukli. Anton wpatrywał się we mnie, ale nic nie powiedział. Nie kazał zabrać rąk. Miał takie miękkie włosy, kiedy przeczesywałam je palcami.

Odchrząknęłam i pośpiesznie cofnęłam dłoń.

- No... od razu lepiej. Masz coś odpowiedniego do ubrania?

- Na twoje szczęście, nie lubię słuchać innych.- wyszczerzył się i podniósł z materaca.- Tata kazał mi zabrać same dresy, ale musiałem postawić na swoim. Mam jakieś dżinsy i czystą koszulkę, która powinna się nadać.

- Świetnie. Zaczekam na korytarzy. Tylko się pospiesz.

- Dobra.- wywrócił oczami.- Chociaż nie sądzę, by to był najlepszy pomysł.

- To jest świetny pomysł. Zaufaj mi.

- Ale ja ci nie ufam.- prychnął.- Ledwo się znamy i mnie denerwujesz, aktoreczko. Nie masz czasem jakiegoś filmu do nagrania?

- A może i mam, ale wyrwałam się specjalnie dla ciebie. Pięć minut, Anton.

Po czym odwróciłam się na pięcie i wyszłam z pomieszczenia. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, po czym oparłam się o białą ścianę obok nich.

- Slo.

Podniosłam wzrok i dostrzegłam tatę. Stanął przy mnie, uśmiechnął się lekko, więc odpowiedziałam tym samym. Zanim poszłam do Antona, to się z nim widziałam. Właściwie miał iść do siebie, odpocząć. Także nie miałam pojęcia co tutaj robił i nie wiedziałam czy jego obecność dobrze wróży.

- Hej. Coś się stało?- zapytałam dla pewności.

- Nie.- ruchem głowy wskazał na drzwi do pokoju Antona.- Wychodzicie już?

- Tak, zaraz idziemy. Anton właśnie się przebiera.

- Chciałem tylko... jesteś moją córką.

- No wiem.- zaśmiałam się.- Odkryłeś Amerykę, tato.

- Nie w tym rzecz, Sloane. Anton potrafi być dupkiem i...

- Powiedz mi coś czego nie wiem.- wymruczałam.

- Nie powiedziałbym, że właśnie tego dla ciebie chciałem. Plątania się w znajomość z narkomanem. Chociaż Anton się leczy, więc to na jego plus. Ja też walczę z uzależnieniem, więc nie mam prawa go oceniać. Ale na razie... to prawda. Jesteś dla niego za dobra.

- My nie jesteśmy razem. Ja po prostu chcę mu trochę pomóc.

- Posłuchaj. Nie chcę, byś źle mnie zrozumiała. Jeśli dzieciak pozbiera się do kupy, wtedy nie miałbym nic przeciwko. Bo mimo wszystko go lubię.

Save yourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz