Osiem miesięcy później
- Sloane? Wróciłem!
Zdejmowałem buty w korytarzu, kiedy kobieta wypadła z łazienki. Włosy miała w nieładzie, na sobie wymięte ubrania, i wyglądała, jakby z niecierpliwością na mnie czekała. Dopadła do mnie, chwyciła za ramiona. Syknąłem, kiedy wbiła mi długie paznokcie w bicepsy. Pociągnęła mnie w dół, by nasze twarze znajdowały się na tym samym poziomie. Zdążyłem zdjąć tylko jednego buta.
- No i?!- pisnęła.
Uśmiechnąłem się krzywo.
- Co to ma znaczyć? Jezu! Nie trzymaj mnie w niepewności, Anton. Po co cię tam ściągnęli?!
Ująłem jej twarz w dłonie, cmoknąłem lekko uchylone usta i wyszeptałem.
- Mam tą rolę, kocico.
Sloane wyrzuciła ręce w powietrze, pisnęła głośno i zarzuciła mi ramiona na szyję. Objąłem ją w pasie, mocno przytuliłem.
- Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam!
To wszystko dzięki poleceniu przez Sloane. Miesiąc temu wróciłem z Florydy. Ostatnio często wyjeżdżałem, jeździłem po liceach, opowiadałem dzieciakom o narkotykach. Teraz miałem mieć przerwę. Sloane wróciła dwa tygodnie temu z Hollywood. Przez ten czas odbyła masę rozmów, zgadała się z jednym reżyserem, który poszukiwał idealnej osoby do pewnej roli. Dokładnie mi powiedziała jak się zgadali.
- Potrzebujesz kogoś do robi dupka? Co powiesz na wrodzony talent? Mój chłopak, nawet nie będzie musiał grać.
Powinienem się obrazić, ale powiedziała prawdę. Często zachowywałem się jak dupek, a ona mnie jeszcze nie rzuciła. Więc poszedłem na casting, a dzisiaj do mnie zadzwonili, żebym przyjechał. No i powiedzieli, że rola w serialu jest moja. Uznali, że mam talent, i właśnie kogoś takiego poszukiwali. Myślałem, iż jedynie będę spotykać się z aktorką, a nie że sam dostanę propozycję zagrania w czymś. A jednak… to mogło być ciekawe doświadczenie. Być może bardzo mi się spodoba.
- Wiesz co?- odsunęła się ode mnie. Jej spojrzenie było roziskrzone.- Ugotowałam obiad.
- Ty… co? Nie spaliłaś kuchni?
- Śmieszne.- pacnęła mnie w ramię.- No dobra. Nina na chwilę wpadła, i trochę mi pomogła. Głodny?
- Bardzo.
Poszliśmy do kuchni. Prawie się zaśmiałem, kiedy zobaczyłem jedzenie jakie „przygotowała”.
- Slo?
- Co?- odwróciła się do mnie przodem.
- Zaskakująco mi to przypomina jedzenie, z tej chińskiej knajpki, dwie ulice dalej.- uśmiechnąłem się.
- Serio?- zrobiła zaskoczoną minę.- Niemożliwe! Chociaż próbowałam odwzorować oryginał.
- Oczywiście. Kupiłaś też moje ukochane ciasto cytrynowe?
- Z białą czekoladą.- puściła oczko.- Wiesz co? Nie podoba mi się, że wchodzisz do branży. Przez to będziesz wiedział, kiedy gram. Ale nieważne. Udajmy, iż wszystko sama ugotowałam, i to z miłością.
- Niech będzie. Jestem głodny, wiec nie zamierzam narzekać.
Zjedliśmy w przyjemnej ciszy. Byłem trochę zmęczony, ale chciałem coś jeszcze wcześniej zrobić. Coś o czym rozmyślałem od dłuższego czasu. A właściwie to nie do końca. Ostatnio wszystko się u nas układało, nawet jeśli często się kłóciliśmy, ale to raczej normalne.
- Kurwa mać, Anton!
- Śpię.- wymruczałem, wciskając twarz w poduszkę.
- Jasne, oczywiście. Ja też jestem padnięta, wiesz?
- O co ci znowu chodzi?
- O co?!- jeszcze bardziej podniosła głos.- Kurwa! Myślisz, że znowu będę sprzątała twoje brudy z podłogi?!
- Na litość boską, Sloane. Robisz z igły widły. Jak się wyśpię, to kurwa, posprzątam.
- Jasne. Ile już razy to słyszałam.- prychnęła.- A pieprz się, Davis. Wychodzę, a kiedy tu wrócę wieczorem, masz ogarnąć swoje pieprzone gacie!
- Yhm, pa.
- Dupek.- jeszcze słyszałam jak mruczy.
A potem poszedłem na powrót spać.
To jedna z naszych kłótni. O zostawianie brudnych ciuchów gdzie popadnie. Czasami mi się zdarzało, ale ona też nie należała do czyściochów. Nie żebym zamierzał jej to wytykać, bo tylko bym oberwał. Wszędzie walały się jakieś scenariusze, kwestie, które ćwiczyła do filmów, ale to ja niby robiłem bałagan. Wczoraj znalazłem stanik zwisający z parapetu. I co? Nadal tam leży, ale nie, kurwa mać. To moje gacie na podłodze są największym problemem.
W końcu dokończyliśmy posiłek. Sloane pozbierała naczynia, zaczęła je wkładać do zmywarki. Podszedłem do dziewczyny od tyłu, złapałem ją za biodra i przyciągnąłem do siebie. Westchnęła cicho, obróciła się przodem do mnie, a czoło oparła o moją pierś. Złapałem ją za uda, podsadziłem na kuchenny blat. Zachichotała, przyciągnęła mnie do siebie na tyle blisko, iż nie pozostało ani trochę wolnej przestrzeni. Pocałowałem ją w kącik ust. Przesuwałem usta coraz niżej, po szyi Sloane. Odchyliła głowę do tyłu, palce zanurzyła w moich włosach. Jęknęła cicho, kiedy lekko nadgryzłem jej skórę.
- Przestań.- wymruczała.
- Ale co?
- Właśnie to.
- Muszę ci coś powiedzieć, ale najpierw chcę zrobić grę wstępną.- zaśmiałem się w jej skórę.
Przesunąłem końcem języka po obojczyku dziewczyny. Sloane sapnęła cicho, poprawiła się na blacie. Oplotła mnie nogami w pasie.
- Co chcesz powiedzieć?
Odsunąłem się nieco, spojrzałem jej w oczy. Błyszczały, zapewne tak jak moje. Patrzyłem prosto w szmaragdowe oczy, które mnie tak hipnotyzowały. A ona patrzyła na mnie. Była tak blisko, czułem jej ciepło.
- Poczekaj. Zejdź.
Podałem jej dłoń, by swobodnie mogła zeskoczyć z kuchennego blatu.
- O Boże.- zaśmiała się niepewnie.- Robi się poważnie, nie strasz mnie.
- Nie masz się czym martwić. Wiesz, że cię kocham, co?
- Jasne.- potaknęła.
- Tylko ostatnio… coś się zmieniło. W moim podejściu do pewnych spraw. A teraz życie zaczyna się układać, i uważam, że straciłem już zbyt dużo czasu. Rozumiesz?
- Nie bardzo.- przyznała.- Powiedz mi wprost w czym rzecz, Anton.
- Właściwie chciałem cię o coś zapytać, bo jestem ciekawy co ty na to.
- Okej.- zmrużyła oczy.- Słucham.
Uśmiechnąłem się, pocałowałem ją lekko. Stała przede mną, zaciskała dłonie na blacie, a ja byłem zdenerwowany. Może to nie jest idealna sceneria, ale działałem spontanicznie. A po części, właśnie tak jak należało. A więc opadłem na kolano. Miałem wrażenie, że Sloane przestała oddychać. Przytknęła dłoń do ust. A nawet jeśli bałem się jej odpowiedzi, i nie tak to planowałem, to musiałem to zrobić. Zanim mógłbym ją stracić. Więc musiała stać się całkowicie moja.
- Wyjdziesz za mnie, Slo?
Hejo, hejo. Koniec! Wybaczcie, że w takim momencie, ale nic się nie martwcie. Na razie to coś jak otwarte zakończenie, gdzie sami dopisujecie sobie scenariusze, ale jeśli ktoś będzie czytał Save our tomorrow, historię Grady'ego, to dostanie odpowiedź na to pytanie.
Prolog do Save our tomorrow, już znajduje się na moim profilu. Zapraszam.
CZYTASZ
Save yourself
Teen FictionNarkotyki. To rozluźnienie, które ze sobą niosą. Ten spokój jaki zyskujesz. Stałe bycie na haju. To się liczy dla Antona. Wie, że nawet gdyby się postarał, to pozostanie nieudacznikiem, który nigdy nie dorówna starszemu bratu. Zamyka się we własne...