~12~

4.3K 276 228
                                    

Pov George

Znaleźliśmy się już w samochodzie. Drista siedziała z tyłu a ja na przednim siedzeniu obok Dreama. w pewnym momencie Drista zaczęła
- Clay rozmawiałam z mamą
- co tam u niej słychać?
- a wszystko dobrze, pytała czy ją odwiedzę
- masz zamiar?
- tak alee, mógłbyś mnie tam zawieźć
- przecież wiesz że to 3 godziny drogi w jedną stronę- wymamrotał Clay
- proszee
- ehh kiedy chcesz jechać?
- jutro koło południa.
- a na ile?
- coś koło tygodnia
- no dobra ale masz być jutro punktualnie spakowana- chłopak popatrzał na mnie z uśmiechem.
- jeśli chcesz George możesz jechać z nami, nasza mama chętnie cię pozna
- wiesz nie wiem czy to dobry pomysł. Może lepiej zostanę w domu i nie będę wam przeszkadzał.
- GEORGE- krzyknęła Drista a za nią zrobił to samo Clay
- pamiętaj nigdy nie będziesz nam przeszkadzał!!- powiedział Clay
- to jak pojedziesz z nami?- zapytała dziewczyna
- niech wam będzie - odpowiedziałem

Mimo prośby rodzeństwa nadal zastanawiałem się nad tym czy dobrym pomysłem jest pojechać. A co jeśli ich mama mnie nie polubi. Miałem naprawdę mieszane uczucia co do tego pomysłu ale przecież już im powiedziałem że z nimi pojadę.

Wróciliśmy do domu. Drista poszła do swojego pokoju a ja z Clayem zabraliśmy się za przygotowanie Pan cake.
- George moja mama na pewno cię polubi nie musisz się nie potrzebnie denerwować
- ale ja się nie denerwuję- skłamałem
- nie okłamuj mnie - powiedział
- bo co mi zrobisz
- nie chcesz wiedzieć- tajemniczo się uśmiechną
- a co jeśli chcę
- naprawdę chcesz się dowiedzieć
- taak - w tym momencie chłopak wziął mnie na ręce i przygniótł do podłogi, znajdowałem się pomiędzy jego nogami a on klęczał nade mną. Chłopak się lekko nachylił nad moimi ustami i powiedział
- nadal chcesz wiedzieć?- nie wiedziałem co zrobić, od mojej odpowiedzi uratowała mnie Drista która schodziła na dół. Blondyn pochyli się nad moim uchem i wyszeptał:
- jeszcze się policzymy - po tym szybko pozbieraliśmy się z podłogi i wróciliśmy do przygotowywania jedzenia.
- coś mnie ominęło że George jest taki czerwony?- zapytała Drista
- nie - odpowiedział blondyn
- okej a za ile będzie te jedzenie?- zapytała dziewczyna
- 20 minut - odpowiedziałem
- to wy róbcie a ja zacznę się pakować- zaśmiała się a ja i Dream zrobiliśmy dokładnie to samo.
Robiliśmy z Dreamem Pancake rozmawiając o różnych losowych rzeczach.
- uważaj żeby nie poparzyć się przy smażeniu- powiedziałem
- spokojnie nic sobie nie zrobię -powiedział
- zobaczymy, z twoimi zdolnościami kulinarskimi to nigdy nie wiadomo- zakpiłem
- wątpisz we mnie?
- nie skąd- powiedziałem sarkastycznie
- ojj Gogy uważaj lepiej
- na co?
- zobaczysz- posłał chytry uśmieszek.
- jeszcze się przekonamy. - odpowiedziałem

Zrobiła się już 18.00 strasznie mi nudziło. Clay nagrywał speedrun dlatego nie chciałem mu przeszkadzać a Drista się nadal pakowała patrząc na ilość rzeczy które zabiera zostanie tam pewnie na dłużej. Stwierdziłem że pójdę się przejść i trochę przemyślę swoje życie. Ubrałem buty i wyszedłem. Tak naprawdę nie znałem okolicy ale chyba nie mam aż tak złej orientacji w terenie żeby nie potrafić potem wrócić. Stwierdziłem że udam się do lasu który znajdował się niedalekiej domu Dreama. Szedłem w lesie po jakieś ścieżce wokół było pięknie. W lesie były same wysokie sosny a przez nie przecierało się złote zachodzące słońce. Uwielbiałem takie widoki, kojarzyły mi się z dzieciństwem kiedy uciekałem z mojego domowego piekła. W tamtym czasie była to moja jedyna ulga, miejsce w którym nikt nie mógł mnie znaleźć ani mi coś zrobić. Szedłem powoli przed siebie tak naprawdę nie zastanawiające się gdzie. W końcu zobaczyłem jakiś pień więc postanowiłem usiąść i chwilę odpocząć. Słońce świeciło mi po twarzy do momentu w którym niebo się nie zachmurzyło. Zapowiadało się na deszcz więc szybko wstałem i już chciałem iść w drogę powrotną do póki nie zdałem sobie sprawy że nie wiem skąd przyszedłem. Gdyby była to jedna ścieżka ogarnął bym ale aktualnie znajdowałem się na skrzyżowaniu dwóch. Próbowałem sobie przypomnieć kierunek ale bez sensu, nie potrafiłem. W końcu powiedziałem do siebie po cichu " spokojnie zaraz sobie przypomnę". Po chwili zastanowienia stwierdziłem że pójdę przed siebie. Zawsze mnie to gdzieś doprowadzi- westchnąłem. Szedłem i szedłem a końca lasu nie było widać niebo było nadal zachmurzone tak jak miało by się zaraz rozpadać czego się trochę obawiałem. Z każdą minutą robiło się ciemniej i zimniej nie miałem pojęcia gdzie jestem dlatego postanowiłem zawrócić do tego samego miejsca i wybrać inną drogę. Szedłem tak przez kolejne 30 minut. Zrobiło się już całkowicie ciemno w dodatku zaczął padać deszcz i to bardzo mocno. Usłyszałem telefon, mój telefon. Całkowicie zapomniałem że go mam. Dzwonił Clay czułem że nie będzie zadowolony.
- GEORGE GDZIEŚ TY JEST?!!- wykrzyczał, strasznie tego nie lubiłem
- j-ja jestem w l-lesie- powiedziałem nieśmiało
- jak to w lesie!!? Jest już ciemno wracaj do domu przemokniesz cały!!
- no tak tylko mały problem- powiedziałem cicho- nie wiem gdzie jestem
- GEORGE OPISZ MI MIEJSCE W KTÓRYM SIE ZNAJDUJESZ JA JUŻ PO CIEBIE IDĘ- znowu krzyczał
Opisałem chłopakowi dokładnie miejsce mojego położenia chyba wiedział gdzie jestem ponieważ powiedział że zaraz przyjdzie.
Siedziałem tak na środku skrzyżowania 2 dróg nie wiedziałem co zrobić z każdą minutą padało coraz bardziej. W końcu stwierdziłem że jeżeli już tak pada to mogę się położyć i popatrzeć na niebo. Co prawda cały bym się ubrudził ale nie obchodziło mnie to, chciałem spełnić jedno z moich marzeń.

----------------------

856 słów

Miłego dnia/nocy

<3

Pozostanę na zawsze...   Dnf   [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz